Wysłany: 24 Wrz 06 23:32 • Temat postu: Prace Daryśki
kolejny rysuneczek strzeliłam - tym razem pokolorowany. W oryginale wygląda co prawda lepiej - skaner mi całe cieniowanie niebieską kredką z rękawów zjadł i oczka wybielił - ale i tak jest to ciągle rysunek średnich lotów... No i spaprałam tło - specjalnie akwarelowymi zrobiłam, żeby tylko postać była wyraźna, ale cosik musiałam sknocić, bo nie do końca tak miało wyglądać. No i zabijcie mnie, ale drzew nie umiem rysować hh: A;e ogólnie jestem z rysunku nawet zadowolona ^^'
Rysunek przedstawia Małą Anię, siedziałam nad nim z cztery godziny, wykonałam chyba dziesięć szkiców, zanim w końcu pociągnęłam piórkiem.
Wykonane przy pomocy ołówka (szkic), piórka (zarys postaci), kredek prismacolor (postać) i kredek akwarelowych prismacolor (tło).
Wysłany: 03 Wrz 06 21:10 • Temat postu: Ona i Jej Duch
Dzięki za adres, na pewno kiedyś skorzystam (kiedyś, czyli kiedy w końcu napiszę własnego opka - a nie jak do tej pory ff)
I dzięki za radę. Teraz jak pomyślałam (taa, nie ma to jak szybkie myślenie ==') to rzeczywiście, masz tu pełną rację- jak ktoś nie jest w temacie, to mało co zrozumie.
Wysłany: 02 Wrz 06 23:14 • Temat postu: Ona i Jej Duch
Hmm... no i o to chodzi! W końcu jakaś porządna krytyka! Żadnej nigdzie nie mogłam się doczekać, komenty zazwyczaj ograniczały się do "fajne" i ewentualnie wyliczenia tego, co się podobało. A ta krytyka była taka, jaką lubię - konkrety i wytknięcie błędów.
Co do tych pytań - Fick miał być związany z SK, dlatego niektóre kwestie mogą wydawać się niezrozumiałe. Kobieta jest zwykłą szamanką i dlatego widzi duchy, a nawet może ich dotknąć czy wykorzystać ich doświadczenie i talenty. Następnie zabójca - tu też związek z fabułą SK, a mianowicie był taki jeden psychopata, co szukał sobie sprzymierzeńców. Jak mu się odmówiło, to można się było uważać za zmarłego. I on też był szamanem - dlatego nie zrobił nic dopóki duch był w domu.
Imion nie wymieniałam specjalnie, całość jest w takiej formie (między innymi brak dialogów), ponieważ chciałam poeksperymentować z różnymi stylami pisania.
No i wbrew radzie z pisania zrezygnować nie zamierzam - mam parę opków do dokończenia, a póki są osoby, które chcą czytać to, co wypisuję, to pisać będę. A nawet jak takowych nie będzie - zawsze pozostaje pisanie 'do szuflady' - może kiedyś jakiś styl sobie wyrobię i napiszę coś naprawdę porządnego?
I dzięki za taką krytykę - zazwyczaj od nikogo nie mogłam się doprosić wytknięcia błędów.
Wysłany: 23 Sie 06 19:34 • Temat postu: Ona i Jej Duch
Cóż, fick może w żaden sposób nie związany z HM, ale jeden z moich lepszych (i najkrótszych, ale to pomińmy). Początkowo miał być związany z m&a SK, ale w sumie to tylko końcówka isę do tego odnosi - tak to pod postać ducha można by podłożyć na przykład kotka (mrau ^^'). Fick pisany pod wpływem anime "She and Her Cat" w trakcie słuchania "Lilium" (openingu Elfen Lied). Miłego czytania!
Ona i Jej Duch
Part 1 – introdukcja
Pamiętam dokładnie ten dzień. Chmury okryły ziemię swym płaszczem, a z nieba lała się woda. Siedziałem na ławce i obserwowałem spadające krople, majestatycznie rozpryskujące się tuż po zderzeniu z wilgotną ziemią. Kałuże powoli rosły, a ja wciąż siedziałem na ławce i obserwowałem. Aż zjawiła się Ona. Włosy ciężkie od wchłoniętej wody opadały jej na ramiona w dwóch pasmach. Nieobecny wzrok zdradzał zamyślenie. Szła przed siebie, nie zważając na deszcz i kałuże. Aż zobaczyła mnie.
Part 2 – Jej dni
Co rano powtarzała te same czynności. Po ubraniu się i zjedzeniu śniadania stawała przed niewielkim lustrem w korytarzu i starannie spinała włosy klamrą. Delikatnie kropiła szyję perfumami, a następnie brała torebkę i wychodziła do pracy. Nie wiem, czym się zajmowała i zbytnio mnie to nie obchodziło. Co rano po jej wyjściu stawałem przy oknie i patrzyłem, dopóki tramwaj do którego wsiadła nie odjechał ze zgrzytem kół. Później czekałem.
O jej powrocie informowało mnie skrzypienie ciężkich wejściowych drzwi. Zawsze wyglądała tak samo, jak przed wyjściem. Zamyślony wyraz twarzy, starannie upięte włosy, schludne ubranie i zapach perfum. Torebkę odwieszała na haczyk obok lustra, zdejmowała buty i szła do kuchni, włączyć wodę na herbatę. Następnie siadała przy stole i czekała, aż czajnik zacznie gwizdać. Przypominała mi wtedy posąg pięknej bogini. Jej twarz zastygała niczym maska, nieruchome oczy wpatrywały się w stół, a cała jej postać emanowała dziwnym i nieznanym mi smutkiem. Tylko palce jednej ręki rytmicznie uderzały w blat, przypominając, iż jednak jest ona żywym człowiekiem, a nie marmurową statuetką. Wydawała mi się wtedy najpiękniejszą istotą na całym świecie, kobietą idealną. Ona jednak nigdy nie zauważała mojego podziwu, tylko czekała aż woda się zagotuje, a gdy to następowało, zwyczajnie zalewała herbatę. Parujący kubek odstawiała na parapet, po czym znikała w swoim pokoju.
Wieczorem często odwiedzali ją znajomi. Przyjmowała ich herbatą lub kawą i ciastkami zakupionymi w cukierni znajdującej się dwie przecznice od Jej mieszkania. Ja zawsze trzymałem się z daleka od Jej znajomych. Oni mnie po prostu nie zauważali. Nie mieli tego daru, który miała Ona. Mimo wszystko znałem ich wszystkich. Po prostu zapamiętałem każdego, kto Ją odwiedzał.
W nocy późno kładła się spać. Zwykle przed snem zamieniała ze mną dwa, czasem trzy słowa. Całymi dniami czekałem na tą chwilę rozmowy z Nią. Zwykle była to krótka wymiana zdań o tym, jak nam minął dzień. Później Ona kładła się spać, a ja krążyłem po całym domu i czekałem rana.
Part 3 – Jego dni
Gdy tylko Ona wychodziła, siadałem na krześle przy stole, tym samym, które zajmowała po powrocie, i zastanawiałem się, ile jeszcze potrwa taki stan rzeczy. Byłem samotnikiem i siedzenie w domu całymi dniami i nocami mi nie przeszkadzało. W całym swoim życiu, także tym pozagrobowym, trzymałem się raczej z daleka od ludzi. Czułem się jak pojedynczy liść, płynący po rzece czasu. Nie widziałem kresu mej wędrówki, ani innych podróżnych. Dopóki nie spotkałem Jej. Była niczym liść z tego samego drzewa. Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, gdyż nasze gałęzie rosły po dwóch różnych stronach pnia. Teraz jednak, gdy oboje płynęliśmy tą samą rzeką, nie chciałem być już samotny.
Na takich rozmyślaniach schodził mi czas aż do Jej powrotu. Gdy znikała swoim pokoju, wychodziłem. Wracałem do ławki, na której siedziałem gdy pierwszy raz się spotkaliśmy. Odwiedzałem też cmentarz, na którym stał mój grób. Unikałem innych duchów. Mimo iż powinni być dla mnie odpowiedniejszym towarzystwem niż człowiek, wolałem spędzać czas z Nią.
Gdy wracałem do Jej mieszkania, zwykle już ktoś tam był. Jak się domyślam – znajomi z pracy. Siadałem w kącie i obserwowałem. Były to nieliczne chwile, gdy widziałem Ją uśmiechniętą. Napawałem wzrok tym widokiem. Później goście odchodzili, a na jej twarzy znów pojawiał się dobrze mi znany wyraz smutnego zamyślenia.
Późną nocą kładła się spać, ale zanim to następowało, rozmawialiśmy.
W nocy, gdy spała, krążyłem po całym domu. Nie śmiałem się oddalić. Więc rozmyślałem. O tym, jak jedno ziarnko piasku, niesione przez wiatr, może wpaść komuś do oka i tym samym zmienić bieg historii. Jak kamień wrzucony do sadzawki idzie na dno, a echo po nim jeszcze długo unosi się na powierzchni pod postacią kręgów na wodzie.
Part 4 – Jej łzy
Ten dzień zapamiętałem jako najsmutniejszy i zarazem najszczęśliwszy w moim całym istnieniu.
Jak zwykle rano spięła włosy klamrą przed wyjściem i skropiła się perfumami. Ale gdy wróciła, była dziwnie przygnębiona. Usiadła w kuchni i czekała, aż czajnik zacznie gwizdać. Tylko że wcale go nie włączyła. Z odrętwienia wyrwał Ją nieprzyjemny ton dzwonka telefonu. Podniosła słuchawkę i bardzo długo rozmawiała. Później płakała. Nagle zerwała się, przewracając krzesło i pobiegła do swojego pokoju. A ja poszedłem za Nią. Skulona w kącie, nie zważając na nic, cicho szlochała. I nikt nie wiedziałby o jej smutku, bo nikogo to nie obchodziło. Oprócz mnie. Przysiadłem przy Niej i objąłem ramieniem. Pierwszy i ostatni raz byłem tak blisko Niej. Ciepłe łzy spływały po Jej policzkach, gdy wtuliła twarz w moje ramię. Nie wiem, czemu płakała, nigdy mi tego nie powiedziała. Wiedziałem tylko, że moja obecność była Jej teraz potrzebna. Poza mną nie miała nikogo.
Tego wieczoru nikt Jej nie odwiedził.
Part 5 – Ona i Jej Duch
Rok po naszym pierwszym spotkaniu znów padało. Zauważyła to, tak samo jak ja. Myślałem wtedy, że coś się zmieni, ale nasze stosunki wciąż były bardzo sztywne. Jedynym pocieszeniem było dla mnie to, iż pewnego wieczoru wyznała, że jestem Jej jedynym przyjacielem. Niedługo później zachorowała na grypę. Siedziała w domu całymi dniami, owinięta w koc. Już nie spinała co rano włosów klamrą, nie kropiła się perfumami i nie wychodziła do pracy. Nikt też Jej nie odwiedzał. Była naprawdę bardzo samotna. I jeszcze smutniejsza niż zwykle. Chciałem, żeby wyzdrowiała, żeby znów pracowała i przyjmowała w domu znajomych. Choć wtedy na Jej twarzy gościł uśmiech. Uśmiech, którego już nigdy nie ujrzałem...
Part 6 – Odeszła
Dwa tygodnie choroby minęły, pozbawiając Ją resztek sił. Bardzo schudła i wymizerniała, lecz mimo to dla mnie wciąż była piękna. Chciałem siedzieć z Nią całymi dniami, ale Ona się na to nie zgodziła. Chciała, bym robił to, co zwykle. Więc robiłem. Chadzałem do ławki, na której się po raz pierwszy spotkaliśmy i na mój cmentarz. A gdy wracałem, witała mnie uśmiechem.
Pewnego dnia ktoś ją odwiedził. Nie znałem go. Ona też, ale przyjęła go jak wszystkich swoich znajomych. Mimo choroby. A ja zrobiłem wtedy coś, czego żałuję po dziś dzień. Wyszedłem, choć nie miałem tego w zwyczaju, gdy Ona miała gości. Poszedłem odwiedzić naszą ławeczkę. A później cmentarz. Długo stałem nad swoim grobem, zastanawiając się, czy kiedyś przyjdę tu z Nią. I wtedy wydawało mi się, że usłyszałem Jej głos.
Niech... ktoś... ktoś mi pomoże...
Choć Jej głos był wyraźny, nie wierzyłem, iż naprawdę Ją słyszę. Powoli odwróciłem się od własnego nagrobka i ruszyłem w stronę Jej mieszkania.
Gdy tam dotarłem z narastającym niepokojem wkroczyłem do przedpokoju. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie, ale coś było nie tak. Powoli wszedłem dalej. Kuchnia. W oczy rzuciło mi się przewrócone krzesło i gwiżdżący czajnik. Nigdy go tak nie zostawiała. Podszedłem do krzesła i je podniosłem. Zamarłem na widok czerwonego śladu dłoni na siedzeniu. Rozejrzałem się dokładniej. Na ziemi zauważyłem czerwoną smugę, ciągnącą się aż do Jej pokoju. Bojąc się tego, co za chwilę ujrzę, udałem się tam. Smuga ciągnęła się aż do kąta, w którym Ona kiedyś płakała. Teraz leżała tam w kałuży własnej krwi, a wszystko dookoła było spalone. Co się działo później – nie jestem pewien. Pamiętam tylko, jak cały sens istnienia wymykał się z mojej głowy. Ona nie żyła. Długo czekałem, aż wróci. Nie wróciła.
Kiedy w końcu dotarło do mnie, że znowu jestem zupełnie sam, odszedłem do Wielkich Duchów. Czemu to zrobiłem, skoro do tej pory uparcie tkwiłem w tym świecie? Chyba dlatego, że chciałem zapomnieć o tym wszystkim i żyć nowym życiem. Jednak o Niej nie zapomniałem nigdy...
Wysłany: 23 Sie 06 19:20 • Temat postu: eloo\'s art
Hmm... z tego, co zdołałam się ze zdjęcia dopatrzeć, to ładna kreska. Poza jakością obrazków mogę jedynie zarzucić coś nosowi na drugim rysunku, ale tak to ładnie.
Wie,, że nie jest to poziom Pairo czy Aiko, ale staram się... No i w końcu zaczęłam prace nad własną postacią - na dodatek w kolorze (bo mam już trochę dosyć fanartów).
Ja też lubie WITCH'a...ale o serialu dowiedziałam się dopiero teraz...
A wiecie, że w wydania albumowe komiksu i czasopismo troche sie roznia? Chodzi mi o to, ze np kwestie sa troche zmienione...albo brakuje jakiegos obrazka...albo jest troche inny obrazek...ale historyjka ta sama!
Wysłany: 03 Cze 05 18:19 • Temat postu: Kilka pytań
ja też mam kilka pytań...
1.Skąd wziąść wędkę?
2.gdzie znależć takie coś, co pozwoli podnieść stamima?
3.Co zrobić, żeby dłużej wytrzymać w kopalni?
4.Czy jest jakiś naprawde skuteczny sposób, który nie wymaga wiele wysiłku na szybkie wzbogacenie się?