Czy ja z Tobą zaczynam wojować? Przepraszam ale raczej nie.
To czy stanełaś po mojej stronie jest mi całkowicie obojętne, nie jestem za przyznawaniem komuś racje lub nie patrząc przez sympatie.
Swoją drogą przypomniała mi się jedna myśl mojego kolegi z którym wczoraj dyskutowałem
"Po co mam używać mądrych naukowych wyrazów jeżeli wtedy zrozumie mnie tylko garstka, żeby się podlizać? Lepiej żeby rozumiał mnie każdy"
To wywiązało się wtedy kiedy zacytowałem Johna Locke "Tabula rasa" bo gadaliśmy chyba o wiedzy.
Hmmm... ja nie mam ambicji, żeby "każdy" mnie rozumiał. Widząc, co się na tym świecie dzieje, to chyba bezokolicznikami musiałabym mówić; i to tylko w zakresie paru tysięcy słów.
Jak uważam, że ktoś ma rację, albo jej nie ma, to sympatia lub jej brak nie ma nic do rzeczy. To się nazywa "obiektywizm" - kolejne trudne słowo.
Domka - Tylko że widzisz, tutaj się zaczyna robić tak, że jak upomniesz nowego usera za jakąś kompletną bzdete to wszyscy to pochwalają, a jak upomnisz kogoś "znanego" jak np. Ryzy, to od razu jest, że się przesadza, jest nieobiektywnym itd. I nie powiesz mi, że jest inaczej. Albo jak upomniesz kogoś, na po kim wszyscy jeżdżą, to też jest normalne. No bez przesady, nie popadajmy w paranoję