Szukaj:
Strona Forum   Wybierz
Wybierz
Uwaga! Przeglądasz stronę jako gość!      Zaloguj się      Załóż nowe konto

×

Ona i Jej Duch
Daryśka Użytkownik jest offline
Postów: 4
Ostrzeżenia: 0%  
Daryśka
15797 Wysłany: 23 Sie 06 19:34 • Temat postu: Ona i Jej Duch
Cóż, fick może w żaden sposób nie związany z HM, ale jeden z moich lepszych (i najkrótszych, ale to pomińmy). Początkowo miał być związany z m&a SK, ale w sumie to tylko końcówka isę do tego odnosi - tak to pod postać ducha można by podłożyć na przykład kotka (mrau ^^'). Fick pisany pod wpływem anime "She and Her Cat" w trakcie słuchania "Lilium" (openingu Elfen Lied). Miłego czytania!

Ona i Jej Duch
Part 1 – introdukcja
Pamiętam dokładnie ten dzień. Chmury okryły ziemię swym płaszczem, a z nieba lała się woda. Siedziałem na ławce i obserwowałem spadające krople, majestatycznie rozpryskujące się tuż po zderzeniu z wilgotną ziemią. Kałuże powoli rosły, a ja wciąż siedziałem na ławce i obserwowałem. Aż zjawiła się Ona. Włosy ciężkie od wchłoniętej wody opadały jej na ramiona w dwóch pasmach. Nieobecny wzrok zdradzał zamyślenie. Szła przed siebie, nie zważając na deszcz i kałuże. Aż zobaczyła mnie.

Part 2 – Jej dni
Co rano powtarzała te same czynności. Po ubraniu się i zjedzeniu śniadania stawała przed niewielkim lustrem w korytarzu i starannie spinała włosy klamrą. Delikatnie kropiła szyję perfumami, a następnie brała torebkę i wychodziła do pracy. Nie wiem, czym się zajmowała i zbytnio mnie to nie obchodziło. Co rano po jej wyjściu stawałem przy oknie i patrzyłem, dopóki tramwaj do którego wsiadła nie odjechał ze zgrzytem kół. Później czekałem.
O jej powrocie informowało mnie skrzypienie ciężkich wejściowych drzwi. Zawsze wyglądała tak samo, jak przed wyjściem. Zamyślony wyraz twarzy, starannie upięte włosy, schludne ubranie i zapach perfum. Torebkę odwieszała na haczyk obok lustra, zdejmowała buty i szła do kuchni, włączyć wodę na herbatę. Następnie siadała przy stole i czekała, aż czajnik zacznie gwizdać. Przypominała mi wtedy posąg pięknej bogini. Jej twarz zastygała niczym maska, nieruchome oczy wpatrywały się w stół, a cała jej postać emanowała dziwnym i nieznanym mi smutkiem. Tylko palce jednej ręki rytmicznie uderzały w blat, przypominając, iż jednak jest ona żywym człowiekiem, a nie marmurową statuetką. Wydawała mi się wtedy najpiękniejszą istotą na całym świecie, kobietą idealną. Ona jednak nigdy nie zauważała mojego podziwu, tylko czekała aż woda się zagotuje, a gdy to następowało, zwyczajnie zalewała herbatę. Parujący kubek odstawiała na parapet, po czym znikała w swoim pokoju.
Wieczorem często odwiedzali ją znajomi. Przyjmowała ich herbatą lub kawą i ciastkami zakupionymi w cukierni znajdującej się dwie przecznice od Jej mieszkania. Ja zawsze trzymałem się z daleka od Jej znajomych. Oni mnie po prostu nie zauważali. Nie mieli tego daru, który miała Ona. Mimo wszystko znałem ich wszystkich. Po prostu zapamiętałem każdego, kto Ją odwiedzał.
W nocy późno kładła się spać. Zwykle przed snem zamieniała ze mną dwa, czasem trzy słowa. Całymi dniami czekałem na tą chwilę rozmowy z Nią. Zwykle była to krótka wymiana zdań o tym, jak nam minął dzień. Później Ona kładła się spać, a ja krążyłem po całym domu i czekałem rana.

Part 3 – Jego dni
Gdy tylko Ona wychodziła, siadałem na krześle przy stole, tym samym, które zajmowała po powrocie, i zastanawiałem się, ile jeszcze potrwa taki stan rzeczy. Byłem samotnikiem i siedzenie w domu całymi dniami i nocami mi nie przeszkadzało. W całym swoim życiu, także tym pozagrobowym, trzymałem się raczej z daleka od ludzi. Czułem się jak pojedynczy liść, płynący po rzece czasu. Nie widziałem kresu mej wędrówki, ani innych podróżnych. Dopóki nie spotkałem Jej. Była niczym liść z tego samego drzewa. Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, gdyż nasze gałęzie rosły po dwóch różnych stronach pnia. Teraz jednak, gdy oboje płynęliśmy tą samą rzeką, nie chciałem być już samotny.
Na takich rozmyślaniach schodził mi czas aż do Jej powrotu. Gdy znikała swoim pokoju, wychodziłem. Wracałem do ławki, na której siedziałem gdy pierwszy raz się spotkaliśmy. Odwiedzałem też cmentarz, na którym stał mój grób. Unikałem innych duchów. Mimo iż powinni być dla mnie odpowiedniejszym towarzystwem niż człowiek, wolałem spędzać czas z Nią.
Gdy wracałem do Jej mieszkania, zwykle już ktoś tam był. Jak się domyślam – znajomi z pracy. Siadałem w kącie i obserwowałem. Były to nieliczne chwile, gdy widziałem Ją uśmiechniętą. Napawałem wzrok tym widokiem. Później goście odchodzili, a na jej twarzy znów pojawiał się dobrze mi znany wyraz smutnego zamyślenia.
Późną nocą kładła się spać, ale zanim to następowało, rozmawialiśmy.
W nocy, gdy spała, krążyłem po całym domu. Nie śmiałem się oddalić. Więc rozmyślałem. O tym, jak jedno ziarnko piasku, niesione przez wiatr, może wpaść komuś do oka i tym samym zmienić bieg historii. Jak kamień wrzucony do sadzawki idzie na dno, a echo po nim jeszcze długo unosi się na powierzchni pod postacią kręgów na wodzie.

Part 4 – Jej łzy
Ten dzień zapamiętałem jako najsmutniejszy i zarazem najszczęśliwszy w moim całym istnieniu.
Jak zwykle rano spięła włosy klamrą przed wyjściem i skropiła się perfumami. Ale gdy wróciła, była dziwnie przygnębiona. Usiadła w kuchni i czekała, aż czajnik zacznie gwizdać. Tylko że wcale go nie włączyła. Z odrętwienia wyrwał Ją nieprzyjemny ton dzwonka telefonu. Podniosła słuchawkę i bardzo długo rozmawiała. Później płakała. Nagle zerwała się, przewracając krzesło i pobiegła do swojego pokoju. A ja poszedłem za Nią. Skulona w kącie, nie zważając na nic, cicho szlochała. I nikt nie wiedziałby o jej smutku, bo nikogo to nie obchodziło. Oprócz mnie. Przysiadłem przy Niej i objąłem ramieniem. Pierwszy i ostatni raz byłem tak blisko Niej. Ciepłe łzy spływały po Jej policzkach, gdy wtuliła twarz w moje ramię. Nie wiem, czemu płakała, nigdy mi tego nie powiedziała. Wiedziałem tylko, że moja obecność była Jej teraz potrzebna. Poza mną nie miała nikogo.
Tego wieczoru nikt Jej nie odwiedził.

Part 5 – Ona i Jej Duch
Rok po naszym pierwszym spotkaniu znów padało. Zauważyła to, tak samo jak ja. Myślałem wtedy, że coś się zmieni, ale nasze stosunki wciąż były bardzo sztywne. Jedynym pocieszeniem było dla mnie to, iż pewnego wieczoru wyznała, że jestem Jej jedynym przyjacielem. Niedługo później zachorowała na grypę. Siedziała w domu całymi dniami, owinięta w koc. Już nie spinała co rano włosów klamrą, nie kropiła się perfumami i nie wychodziła do pracy. Nikt też Jej nie odwiedzał. Była naprawdę bardzo samotna. I jeszcze smutniejsza niż zwykle. Chciałem, żeby wyzdrowiała, żeby znów pracowała i przyjmowała w domu znajomych. Choć wtedy na Jej twarzy gościł uśmiech. Uśmiech, którego już nigdy nie ujrzałem...

Part 6 – Odeszła
Dwa tygodnie choroby minęły, pozbawiając Ją resztek sił. Bardzo schudła i wymizerniała, lecz mimo to dla mnie wciąż była piękna. Chciałem siedzieć z Nią całymi dniami, ale Ona się na to nie zgodziła. Chciała, bym robił to, co zwykle. Więc robiłem. Chadzałem do ławki, na której się po raz pierwszy spotkaliśmy i na mój cmentarz. A gdy wracałem, witała mnie uśmiechem.
Pewnego dnia ktoś ją odwiedził. Nie znałem go. Ona też, ale przyjęła go jak wszystkich swoich znajomych. Mimo choroby. A ja zrobiłem wtedy coś, czego żałuję po dziś dzień. Wyszedłem, choć nie miałem tego w zwyczaju, gdy Ona miała gości. Poszedłem odwiedzić naszą ławeczkę. A później cmentarz. Długo stałem nad swoim grobem, zastanawiając się, czy kiedyś przyjdę tu z Nią. I wtedy wydawało mi się, że usłyszałem Jej głos.
Niech... ktoś... ktoś mi pomoże...
Choć Jej głos był wyraźny, nie wierzyłem, iż naprawdę Ją słyszę. Powoli odwróciłem się od własnego nagrobka i ruszyłem w stronę Jej mieszkania.
Gdy tam dotarłem z narastającym niepokojem wkroczyłem do przedpokoju. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie, ale coś było nie tak. Powoli wszedłem dalej. Kuchnia. W oczy rzuciło mi się przewrócone krzesło i gwiżdżący czajnik. Nigdy go tak nie zostawiała. Podszedłem do krzesła i je podniosłem. Zamarłem na widok czerwonego śladu dłoni na siedzeniu. Rozejrzałem się dokładniej. Na ziemi zauważyłem czerwoną smugę, ciągnącą się aż do Jej pokoju. Bojąc się tego, co za chwilę ujrzę, udałem się tam. Smuga ciągnęła się aż do kąta, w którym Ona kiedyś płakała. Teraz leżała tam w kałuży własnej krwi, a wszystko dookoła było spalone. Co się działo później – nie jestem pewien. Pamiętam tylko, jak cały sens istnienia wymykał się z mojej głowy. Ona nie żyła. Długo czekałem, aż wróci. Nie wróciła.
Kiedy w końcu dotarło do mnie, że znowu jestem zupełnie sam, odszedłem do Wielkich Duchów. Czemu to zrobiłem, skoro do tej pory uparcie tkwiłem w tym świecie? Chyba dlatego, że chciałem zapomnieć o tym wszystkim i żyć nowym życiem. Jednak o Niej nie zapomniałem nigdy...

____________________

KaDeT rządzi! ;)
Reklamy
wujek_kolacz Użytkownik jest offline
Postów: 1408
Ostrzeżenia: 0%  
wujek_kolacz
15991 Wysłany: 28 Sie 06 09:23 • Temat postu:
takie sobie powiem nawet że nudne, znudziło mnie do tego stopnia że nie doczytałem do kończa ale niema sie co łamać prubuj dalej może natępnym razem będzie lepiej i napiszesz jakiś hit

____________________

[obrazek]
arthas40 Użytkownik jest offline
Postów: 52
Ostrzeżenia: 0%  
arthas40
16031 Wysłany: 28 Sie 06 18:08 • Temat postu:
Dobra widzę, że HMT rozpieszczone i nie zna Atlasa od jego mrocznej strony Wartałoby trochę krytyki, co nie? Na początek krótka opinia - to jest dno. Dziecko kochane, nie wiem ile masz lat, ale jeśli 11-13 lat to daj sobie spokój z pisarstwem, jeśli jestes starsza, to ja nie wiem jak Ty sie tego polskiego uczyłaś.... Zacznijmy od tego, że całe Twoje dziełko nie jest nawet opowiadaniem (pff chyba, że pseudo albo jakaś sztampowa miniatura literacka). Przede wszystkim nie widzę w ogóle akcji, jakiejś rozwiniętej fabuły, no nic. Nawet dialogów. W dodatku tak oklepane, nudne i monotonne, że normalnie nie wiem... A skoro uważasz, że to jest jedno z Twoich lepszych "opowiadań" to juz się boję, jakie są te gorsze... Ok czas na konstruktywną krytykę.
Cytat:
Chmury okryły ziemię swym płaszczem, a z nieba lała się woda.
Zdanie bardzo nielogiczne. Słowa "ziemia" napisałaś z małej litery, w takim razie chodziło Ci o nic innego jak "glebę". Powiedz mi, jak chmury mogą otoczyć kawałek gruntu. Nielogiczne i nierealne, no chyba, że Ci chodziło o Ziemię, jako planetę - ale to wtedy też nielogika. Bo nie ma na całym świecie identycznych warunków atmosferycznych i meteorologicznych w jednym czasie - no chyba, że jakas wybujała apokalipsa.
Cytat:
Siedziałem na ławce i obserwowałem spadające krople, majestatycznie rozpryskujące się tuż po zderzeniu z wilgotną ziemią.
Dziecko kochane, za dużo filmów romantycznych? W takim razie spróbuj sobie tak zacząć oglądać deszcz i ciekawe czy zauważysz te "majestatycznie rozpryskujące się krople deszczu". No chyba, że w spowolnieniu... Bo normalnie kropelka spada i KLAP! wilgotno sie robi.... Więcej realizmu.
Cytat:
Kałuże powoli rosły, a ja wciąż siedziałem na ławce i obserwowałem.
Strasznie drażni to powtórzenie.
Cytat:
Aż zjawiła się Ona.
A ta cała "Ona" to jakieś bóstwo czy co? Ja rozumiem, że w tym pseudo-opowiadaniu kobieta jest ważną postacią, ale bez przesady. Więc nie widzę sensu pisania takowych zaimków z dużej litery.
Cytat:
Włosy ciężkie od wchłoniętej wody opadały jej na ramiona w dwóch pasmach.
Brak interpunkcji.
Cytat:
Co rano po jej wyjściu stawałem przy oknie i patrzyłem, dopóki tramwaj do którego wsiadła nie odjechał ze zgrzytem kół.
Ech nie jestem mieszczuchem, ale chyba mi sie nie wydaje, aby taki współczesny tramwaj zgrzytał o_O No chyba, ze sie myle, bo z miasta nie jestem... Btw. fajna ta kobitka, ma dom bodajże tuż przed stacją, nieźle.
Cytat:
Torebkę odwieszała na haczyk obok lustra, zdejmowała buty i szła do kuchni, włączyć wodę na herbatę.
Hmm ciekawe... od kiedy to się wodę włącza? Ma jakiś guziczek czy co? ;] Ja rozumiem, że potoczny idzie w ruch, ale bez przesady. Wartałoby napisać "zagotować wodę" a nie... Włączyć to se możesz czajnik elektryczny najwyżej hh:
Cytat:
Wydawała mi się wtedy najpiękniejszą istotą na całym świecie, kobietą idealną.
Oho ona to chyba miss świata... I nie wiem co niby było w niej idealnego?
Cytat:
Parujący kubek odstawiała na parapet, po czym znikała w swoim pokoju.
LoL? Zagotowywała herbatkę, a potem tą herbatkę sobie odstawiała na parapet i szła? Raany pisz albo dziecko konkretniej, albo z rozumem.
Cytat:
Przyjmowała ich herbatą lub kawą i ciastkami zakupionymi w cukierni znajdującej się dwie przecznice od Jej mieszkania.
A moge Cie przyjąć siekierą? Ech takie określenie strasznie głupio brzmi... lepiej pasuje "poczęstowała".
Cytat:
Ja zawsze trzymałem się z daleka od Jej znajomych. Oni mnie po prostu nie zauważali.
No to ja nie widzę sensu unikania ludzi, gdy Ci nie wiedzą o istnieniu jakiegoś ducha hh: Pisz z sensem.
Cytat:
Nie mieli tego daru, który miała Ona.
Pytanie tylko skąd niby ma taki dar? W całym opowiadaniu nic nie jest wytłumaczone - tak to jest z głupotą - wszystko bez sensu i wiele pytań zostaje. A tak btw. jej to w ogóle nie przeszkadzało, jak jakiś duch dzień i noc (no prawie) łaził za dziewuchą, obserwował ją w każdej wolnej chwili, a jej to nie przeszkadzało? W końcu jest coś takiego jak prywatność.
Cytat:
Nie widziałem kresu mej wędrówki, ani innych podróżnych. Dopóki nie spotkałem Jej.
Bleh amatorskie cofnięcie sie w czasie. Takie zabawy z czasem to miła rzecz, o ile umiesz nad tym zapanować ładnie.
Cytat:
Wracałem do ławki, na której siedziałem gdy pierwszy raz się spotkaliśmy.
Często wspominasz o tej słynnej ławce, ale fajnie, ze wiem, gdzie ta ławka jest itd. Równie dobrze może być na podwórku tam za domem, jak i w Egipcie u Ahmeda.
Cytat:
Napawałem wzrok tym widokiem. Później goście odchodzili, a na jej twarzy znów pojawiał się dobrze mi znany wyraz smutnego zamyślenia.
Omg i jaka mi tu radość?! Z całego tekstu wynika, ze ten jej zasrany uśmiech to był sztuczny, aby nie budzić wątpliwości u znajomych. A więc co z tego wynika? Że albo nie umiesz pisać, albo duch był zboczony (napawać wzrok tym, co jest sztuczne i udawane omg... )
Cytat:
Późną nocą kładła się spać, ale zanim to następowało, rozmawialiśmy.
W nocy, gdy spała, krążyłem po całym domu.
Powtarzasz sie :bad: Nie wiem jak Ty, ale ta kwestia jest zbędna.
Cytat:
O tym, jak jedno ziarnko piasku, niesione przez wiatr, może wpaść komuś do oka i tym samym zmienić bieg historii.
Bleh bardzo oklepane pseudo-romantyczne słowa, jak inne w tym tekscie.
Cytat:
Przysiadłem przy Niej i objąłem ramieniem. Pierwszy i ostatni raz byłem tak blisko Niej. Ciepłe łzy spływały po Jej policzkach, gdy wtuliła twarz w moje ramię. Nie wiem, czemu płakała, nigdy mi tego nie powiedziała. Wiedziałem tylko, że moja obecność była Jej teraz potrzebna. Poza mną nie miała nikogo.
Omg. Wcześniej piszesz, że to był dzień najsmutniejszy (tu OK), ale i najszczęśliwszy. Pytanie odnośnie tego drugiego: Niby czemu? Dziewczyna się zamała, płakała, a duch sie z czego niby cieszył? Że wykorzystał sytuacje, by przytulić "ukochaną", czy co? On rzeczywiście jest jako tako zboczony... Ja w takiej sytuacji to i może bym przytulił, ale z tego powodu wcale nie cieszył - wręcz przeciwnie! Byłbym zatroskany o dziewczynę i jedyne co z tego miał, to satysfakcję. Satysfakcję, że próbowałem i pomogłem kobiecie podnieść sie na duchu (ale zbierzność słów ). A nie jakość radoche i podniete, że sie przytuliłem. Btw. ten cieć bury, co jest narratorem i bohaterem jest duchem - w takim razie jakim cudem sie przytulił do istoty zywej? Ogólnie się przyjmuje zasadę, że duch, dusza to istoty niematerialne. No chyba, że to kolejna paranoja wykreowana poprzez manię anime/mangi...
Cytat:
Dwa tygodnie choroby minęły, pozbawiając Ją resztek sił. Bardzo schudła i wymizerniała, lecz mimo to dla mnie wciąż była piękna.
Dziwne.... Od kiedy to zwykłą grypę leczy się AŻ w dwa tygodnie? Najwyżej jeden tydzień, a ta dziewczyna cały dzień siedziała w domu i otulona była w koc - więc to jest kwestia paru dni, a nie tygodni. I od kiedy grypa tak bardzo zabiera witalność? Bo wyzdrowieniu raczej się lepiej wygląda, itd.
Cytat:
Pewnego dnia ktoś ją odwiedził. Nie znałem go. Ona też, ale przyjęła go jak wszystkich swoich znajomych. Mimo choroby.
I znowu przeamatorskie, nagłe cofnięcie się w czasie - zrobił się z tego niezły chaos. hh:
Cytat:
Niech... ktoś... ktoś mi pomoże...
To raczej jest wypowiedź, a takową się bierze w cudzysłów.
Cytat:
Gdy tam dotarłem z narastającym niepokojem wkroczyłem do przedpokoju. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie, ale coś było nie tak. Powoli wszedłem dalej. Kuchnia. W oczy rzuciło mi się przewrócone krzesło i gwiżdżący czajnik. Nigdy go tak nie zostawiała. Podszedłem do krzesła i je podniosłem. Zamarłem na widok czerwonego śladu dłoni na siedzeniu. Rozejrzałem się dokładniej. Na ziemi zauważyłem czerwoną smugę, ciągnącą się aż do Jej pokoju. Bojąc się tego, co za chwilę ujrzę, udałem się tam. Smuga ciągnęła się aż do kąta, w którym Ona kiedyś płakała. Teraz leżała tam w kałuży własnej krwi, a wszystko dookoła było spalone. Co się działo później – nie jestem pewien. Pamiętam tylko, jak cały sens istnienia wymykał się z mojej głowy. Ona nie żyła. Długo czekałem, aż wróci. Nie wróciła.
Kiedy w końcu dotarło do mnie, że znowu jestem zupełnie sam, odszedłem do Wielkich Duchów. Czemu to zrobiłem, skoro do tej pory uparcie tkwiłem w tym świecie? Chyba dlatego, że chciałem zapomnieć o tym wszystkim i żyć nowym życiem. Jednak o Niej nie zapomniałem nigdy...
Stek głupot. Przede wszystkim dziwny ten zabójca. Ponieważ trochę to trwało, zanim zabił tą kobietę (w tym czasie duch zdążył się przejść/przelewitować, odwiedzić ważne mu miejsca itd - zabójca sobie siedział przy herbatce?). W końcu ducha on nie widział, a okazję do zabójstwia miał już w momencie, kiedy wkroczył do domu - czyli jeszcze w czasie, kiedy nasz bohater jeszcze nie zdążył opuścić domostwa. No i pozostaje pytanie - z jakiego powodu on zabił? Rabunek, zemsta, gwałt, psychopata?

A teraz podsumowanie. Cóż, Twoje opowiadanie jest strasznie amatorskie. Nie ma tutaj ani fabuły, akcji, dialogów - nic. Wszystko to wygląda tak, jakbyś napisała wszystko, co Ci przyjdzie na myśl, Taka oklepana myśl. Stąd są liczne pytania, na które powinno znać się odpowiedzi - a mianowicie skąd kobita miała dar widzenia duchów, skąd ten smutek, skąd tajemniczy zabójca...? I wszędzie są paskudne powtórzenia (zaimki z dużej litery, typu: "Ona, Jej, Nią" itd. a jest wiele innych określeń, np. kobieta, dziewczyna, ukochana, itd, przecież mogłaś podać nawet imię). Ogólnie rzecz mówiąc przestań pisać. Bo to, co opublikowałaś, jest niczym innym, jak pseudo-dziełem wykreowanym w spaczonym umyśle kolejnego fanatyka mangi i anime...

Przepraszam za tak ostrą i konkretną krytykę, ale niestety tak trzeba. Dzieci oburzone, co bedą tupać ze złości, że biedny Atlas powiedział "be", odsyłam do przedszkola.

Pozdrawiam.

____________________

[obrazek]
wujek_kolacz Użytkownik jest offline
Postów: 1408
Ostrzeżenia: 0%  
wujek_kolacz
16052 Wysłany: 29 Sie 06 09:49 • Temat postu:
@Arthas fajnie że wyraziłeś swoją opinie i fajnie że była ona szczera ostatnio było tu takich mało ale obraźliwe teksty zachowaj dla siebie :szatan: typu dziecko kochane ile ty masz lat .....

____________________

[obrazek]
arthas40 Użytkownik jest offline
Postów: 52
Ostrzeżenia: 0%  
arthas40
16054 Wysłany: 29 Sie 06 12:30 • Temat postu:
Hm ok przepraszam Z tym dzieckiem przesadziłem, ale może dlatego, że byłem wczoraj w ciut złym humorze (aa! xD). Przepraszam, ale chyba nie zabronicie mi mówić prawdy, ze przykładowo takie cacko jest gównem z gliną i amatorszczyzną? Bo udawać, że sie starała i jest bardzo dobre to zachowajcie dla siebie Liczy sie szczera, konstruktywna krytyka (no ale z dzieckiem, fakt faktem - przesadziłem...).

Pozdrawiam.

____________________

[obrazek]
wujek_kolacz Użytkownik jest offline
Postów: 1408
Ostrzeżenia: 0%  
wujek_kolacz
16058 Wysłany: 29 Sie 06 12:54 • Temat postu:
nie no prawdy nie zabronimy mówic ale troche grzeczniej

____________________

[obrazek]
Daryśka Użytkownik jest offline
Postów: 4
Ostrzeżenia: 0%  
Daryśka
16199 Wysłany: 02 Wrz 06 23:14 • Temat postu:
Hmm... no i o to chodzi! W końcu jakaś porządna krytyka! Żadnej nigdzie nie mogłam się doczekać, komenty zazwyczaj ograniczały się do "fajne" i ewentualnie wyliczenia tego, co się podobało. A ta krytyka była taka, jaką lubię - konkrety i wytknięcie błędów.

Co do tych pytań - Fick miał być związany z SK, dlatego niektóre kwestie mogą wydawać się niezrozumiałe. Kobieta jest zwykłą szamanką i dlatego widzi duchy, a nawet może ich dotknąć czy wykorzystać ich doświadczenie i talenty. Następnie zabójca - tu też związek z fabułą SK, a mianowicie był taki jeden psychopata, co szukał sobie sprzymierzeńców. Jak mu się odmówiło, to można się było uważać za zmarłego. I on też był szamanem - dlatego nie zrobił nic dopóki duch był w domu.
Imion nie wymieniałam specjalnie, całość jest w takiej formie (między innymi brak dialogów), ponieważ chciałam poeksperymentować z różnymi stylami pisania.
No i wbrew radzie z pisania zrezygnować nie zamierzam - mam parę opków do dokończenia, a póki są osoby, które chcą czytać to, co wypisuję, to pisać będę. A nawet jak takowych nie będzie - zawsze pozostaje pisanie 'do szuflady' - może kiedyś jakiś styl sobie wyrobię i napiszę coś naprawdę porządnego?
I dzięki za taką krytykę - zazwyczaj od nikogo nie mogłam się doprosić wytknięcia błędów.

____________________

KaDeT rządzi! ;)
arthas40 Użytkownik jest offline
Postów: 52
Ostrzeżenia: 0%  
arthas40
16203 Wysłany: 03 Wrz 06 12:43 • Temat postu:
Daryśka napisał(a):
Hmm... no i o to chodzi! W końcu jakaś porządna krytyka! Żadnej nigdzie nie mogłam się doczekać, komenty zazwyczaj ograniczały się do "fajne" i ewentualnie wyliczenia tego, co się podobało. A ta krytyka była taka, jaką lubię - konkrety i wytknięcie błędów.

Co do tych pytań - Fick miał być związany z SK, dlatego niektóre kwestie mogą wydawać się niezrozumiałe. Kobieta jest zwykłą szamanką i dlatego widzi duchy, a nawet może ich dotknąć czy wykorzystać ich doświadczenie i talenty. Następnie zabójca - tu też związek z fabułą SK, a mianowicie był taki jeden psychopata, co szukał sobie sprzymierzeńców. Jak mu się odmówiło, to można się było uważać za zmarłego. I on też był szamanem - dlatego nie zrobił nic dopóki duch był w domu.
Imion nie wymieniałam specjalnie, całość jest w takiej formie (między innymi brak dialogów), ponieważ chciałam poeksperymentować z różnymi stylami pisania.
No i wbrew radzie z pisania zrezygnować nie zamierzam - mam parę opków do dokończenia, a póki są osoby, które chcą czytać to, co wypisuję, to pisać będę. A nawet jak takowych nie będzie - zawsze pozostaje pisanie 'do szuflady' - może kiedyś jakiś styl sobie wyrobię i napiszę coś naprawdę porządnego?
I dzięki za taką krytykę - zazwyczaj od nikogo nie mogłam się doprosić wytknięcia błędów.

Lol! Ekhm nie ma sprawy Nawet nie spodziewałem się tak pozytywnej.... reakcji. Hyh spoko. Dobrze, że mi to wytłumaczyłaś, ale zważ na fakt, że część osób nie czyta jakiś tam mangowych czy co to jest i może nie rozumieć dużo aspektów. Dlatego tak wazne jest wszystkiego umieszczenie w opowiadaniu...

Btw. jak chcesz ZAWSZE i profesjonalnej i bardziej wnikliwej krytyki, to zamieszczaj opka swoje na forum www.fantastyka.pl ... tylko musisz sie postarać, bo tam zazwyczaj siedzą sami pro

Pozdrawiam.

____________________

[obrazek]
Daryśka Użytkownik jest offline
Postów: 4
Ostrzeżenia: 0%  
Daryśka
16215 Wysłany: 03 Wrz 06 21:10 • Temat postu:
Dzięki za adres, na pewno kiedyś skorzystam (kiedyś, czyli kiedy w końcu napiszę własnego opka - a nie jak do tej pory ff)

I dzięki za radę. Teraz jak pomyślałam (taa, nie ma to jak szybkie myślenie ==') to rzeczywiście, masz tu pełną rację- jak ktoś nie jest w temacie, to mało co zrozumie.

____________________

KaDeT rządzi! ;)
© 2003 - 2024 HMT. Design & Code by gnysek.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.