Szukaj:
Strona Forum   Wybierz
Wybierz
Uwaga! Przeglądasz stronę jako gość!      Zaloguj się      Załóż nowe konto

×

Funny opo by Atlas - w karczmie Modders :P XD
arthas40 Użytkownik jest offline
Postów: 52
Ostrzeżenia: 0%  
arthas40
14959 Wysłany: 27 Lip 06 01:04 • Temat postu: Funny opo by Atlas - w karczmie Modders :P XD
Dobra zarzucam Wam mojego texta, jakiego napisalem w klimacie pewnego forum (pozdrawiam moddersi! ^^). Dlatego tez nie dziwcie się o nicki, aczkolwiek Wasz idol Atlas tam się pojawi.. XD Przepraszam za ewentualne wulgaryzmy, aczkolwiek nic nie róbcie! Jestem pisarzem dorosłym, a nie dla dzieci xD Oceniać! SmacznegO!

W gospodzie, jak to zawsze bywało, gwarno to i wesoło się stało. Ludu tegoż dnia to i było masa. Tam chłop stoi i krzyczy, tu kowal siedzi i ryczy, tam z kolei dziewka dorodna roznosiła kufle pełne piwa, dla dziadostwa spod Grodna. Za ladą, gdzieżby to gdzie indziej, gospodarz wycie...
- A zamknij się kur**! Ja mówiłem, zostaw tego "Pana Tadzia", bo to bardziej toksyczne niż komiksy! - ryknął dziabnięty srogo Olewa do narratora i poszedł na tron, by załatwić sprawy państwowe.
Ekhm, no tak... W takim razie... No.. i teges. Wieczorem w karczmie gwarno było. Każdy kąt był zajęty, zaś w powietrzu czuć było wesołą atmosferę. Gospodarz z brudnym fartuchem latał tu i tam roznosząc piwo i denaturat dla gości. Przy stole obok wielkiego paleniska, gdzie grilla z kocimiętki robiono, siedziały cztery szlachetne mendy: Siekacz Sikobroda, Zdunek Co Nosił Trunek, Izdeb Pipcio The Great oraz Drow Najemca Spod Pachy. Każdy z wojów trzymał nerwowo karty, zaś na stole leżała kupa kapsli. Żołnierz zaciężny zmierzył wzrokiem każdego przeciwnika. Skupienie przede wszystkim. S kupy.. ie...nie. "Wygraj to, wygraj! Te kapsle to twoj sens życia!" - pomyślał Drow, któremu parkinson dał już we znaki. Rozejrzał się. Zdunek siedział cicho i patrzył w karty, a jego kąciki ust mówiły cichutko raz za razem: "My preeciooousss...". Siekacz z kolei sroł i rzygoł, a Izdeb dłubał w nosie. Przyszedł czas apokalipsy:
- Kaaaartyy na sróóół! - zawył Siekacz, mlaskając niesmacznie. - Dyyywyyyjeee pary!
- Haha fula mam! - ryknął Drow.
- Jedna para meee.. - stwierdził Izdeb, który skończył wydobywanie złóż tak bogatego surowca, jaki znajdował się w jego nosie.
- Kareta asów! - rzekł triumfalnie Zdunek, po czym wskoczył na stół i wywijoł kozaka, niczym ruski periestrojka. Po odbyciu tańca zwycięstwa, zerknął niemrawo na kapsle, po czym wszystkie wsadził do worka.
- Zara zara! Zdunek pier*olisz! Już dwudziesty raz wygrywasz! Czitujesz!! - rzeknął Izdeb Pipcio lekko wkur... zdenerwowaany.
- Zazdrościsz ziom - parsknął śmiechem Zdunek.
- Dooobyyyryyaaa. Deeejmy mu jeszyczyee jedną szansęę! Co nie Dyryow? - chepnął Siekacz i mrugnął do najemcy. Zaciężny w dalszym ciągu w lekkim szoku, z niedowierzaniem patrzył pustym wzrokiem w stół. Siedzący obok Izdeb klepnął dziada, który wtem obudził się, niczym murzyn w betoniarce.
- Dobra, dobra Sikacz! Dla ciebie wszystko ziomek. Gromy dalej! - palnął Drow melodyjnie, z nutką nadziei.
Na stół wyłożono kolejną porcję kapsli. Drow mlasnął i oblizał wargi, zaś Izdeb...jak na pipcia przystało, wsadził palca do pewnej "sprawy" i meknął. Kolejka tasowania kart przypadła własnie jemu. Izdeb sięgnął po talię i tasując karty, mruczał to raz za razem hymn vajhallański "Jesteś szalona":
- Kaaaaartyyy na sróóóół! - powtórzył swoją kwestię Siekacz - Tyrzyyyy króleeeee.
- Trzy dziesiątki mee - meknął Izdeb.
- I znów ful haha! - radośnie poinformował Drow.
- Kareta asów! - rzekł Zdunek, tarpany stłumionym śmiechem i wibratorem Aerona.
W tym momencie partyjka pokerka osiągnęła szczyt (orgazm?). Drow wskoczył na stół, kopnął kapsle, po czym rzucił się na Izdeba i rypnął go z byka. Tamten padł odrazu nieprzytomny, rzucając na pożegnaie tłumionym "me!". Drow w dzikim szale, rozwalił sobie pół twarzy i czapkę sołtysa Szczecina, po czym z rozpędu rypnął, niczym Zizu, w mur. Legł zaciężny żołnierz na miejscu. Towarzysze kufla, widząc nieprzytomnego brothera, obrzucili go wianuszkami, niczym grób nieznanego żołnierza (zaciężnego). Po całym zajściu, Zdunek skromnie i cichutko, wsunął kapsle do drugiego worka.
- Nie noo kyyuu*wa, czityujesz sytyaryy! Ban! - zawył Siekacz, po czym rypnął kuflem Zdunka po łbie. Ten fiknął nieprzytomny. Siekacz chepnął, pociągnął z gąsiora i równie wyborowo legł na ziemię. Zaliczył zgona....
---
Po całym zajściu, gwarno to i było w karczmie jeszcze bardziej. Nikt nie zwracał uwagi na leżące cztery szlachetne mendy. Prócz jednego Gothera, który sikał na nogawkę Izdeba. Tu i tam wałęsały się warchoły pijanice, śpiewając pod nosem piosenki Boys i Toples. Nagle coś na zewnątrz ryknęło. I pierdnęło przy okazji. Nastała cisza, przerywana chihotami Gothera - wiejskiego głupola. Do tawerny wpadł nagle Atlas Klej Gej! Dzielny rycerz, odważny i honorowy za czasu, teraz ględzący co chwila bez sensu. Miecz swój trzymał inaczej niż zazwyczaj - w jednej ręce dzięrżył w rękojeść, w drugiej ostrze miecza. Atlas rzucił się w kąt, kopnął stół i zrobił prowizoryczną barykadę. Co chwila zza stołu wyłaził łebek Arthasa, mierząc mieczem w gości karczmy. Nagle schował się. Coś chrupnęło:
- Prosimy o wsparcie, prosimy o wsparcie! Za dużo aliantów, nie przebijemy się bez wsparcia. Powtarzam. Nie przebijemy się bez wsparcia! Klan Desantu Kaszanek. Dawać mi tutaj medyka, engineera, field opsa! Bo jak nie to bede musiał hacksów używać! - krzyczał Arthas, który wychylił się zza stołu i przemawiał w dalszym ciągu do kawałka drewna. Chwilę później, nieco cykniety Atlas, dobył kamienia i rzucił w stronę bywalców. Xardas90 dostał w łeb i legł obok szanownej mendy Izdeba.
- A macie sucze syny! Granaty, granaty, granaty! - Za fuhrera! - ciągnął dalej Atlas.
Cała reszta schowała się za ladą u gospodarza. Zastali tam skulonego Averthema w ręką w spodniach:
- No co jest kur**? - spytał się wyrwany z transu Aver.
- Arthasa pizdnęło w łeb. - rzekł Darth Shergar. - No dobra kur**! Przyznawać się! Kto dał lizaka Atlasowi?!?!
Każdy zaprzeczył. Shergar zamyślił się, pierdnął dla oświecenia, podszedł do okna:
- O jaaa! Cała trawa przed tawerną wypolona! - stwierdził Darth Vader.
- A too ćpun cholerny. - gospodarz stracił cierpliwość, wyjął widły i ryknął: Kick Atlas! Za nim! Huraaaaa!
Gospodarz tawerny z widłami w rękach rzucił się w tę czesc izby, gdzie Atlas urzędował. Za nim ruszył cały menelowy motłoch. Arthas przemówił do drewna:
- Pomocy! Proszę o wsparcie! Za dużo wroga! Wycofuję się. Powtarzam. Wycofuję się! - krzyknął Atlas Klej Gej, rzucił w gospodarza kawałkiem drewna. Wtem wyskoczyl z izby na zewnątrz i poleeeciał heen daleko. Za nim cała reszta. W karczmie nastała cisza. Wszędzie pustki. Jedynie mucha bzykła se, a może się... Ni wiadomo!
---
Epilog:
- Dobra mamy okazję! - szepnął Xardasek do swoich banańców - kompanów. Gorn i Kong skuleni i skrępowani stali wraz ze swym Wielkim Dupą Wodzem za karczmą.
- No, ale szefie! Czy my musimy to robić? - westchnął Gorn.
- Milcz baranie! Albo pomyślę, że spiskujesz z porzeczkami wobec mnie! - syknął Xardasek i palnął banańca w łeb.
- A jeżeli mój się Wam nie spodoba? Że jeżeli będzie mały albo brzydki? - mruknął Kong, najmłodszy z BS.
- Spodoba, spodoba. Mówie Wam! Na trzy cztery pokazujemy swoje. To jedyna taka okazja! - dodawał otuchy Xardasek.
- Szefuniu, no ale tak w nocy? Sam na sam w trójkącik? Krępuję się... - zawył Gorn.
- A wolicie publiczność? Taka Bezimienna chętnie popatrzyłaby na nasze...- spytał się i zaśmiał Xardasek. Banańce zaprzeczyły.
- Boss, daj nam chwilkę. Boję się. A jak bede żałował? - zawył po raz kolejny Kong.
- Zamknij się! - syknął Gorn.
- Ty też kozi bobku! - dodał Xardasek. - No matoły jedziemy! Dowiemy się co nieco o naszych skarbach. Nowe sytuacje, nowe doświadczenia! Kong dowartościowujesz się przynajmniej.
- No dooobraaa zioom.... Ale postawisz nam koktajl bananowy! - zaproponował Gorn.
- Nieee, conajwyzej to soczek tylko! - stwierdził Xardasek.
- Koktajl! - ciągnął Gorn.
- Soczek! - kontynuował szefuniu.
- KOKTAJL! - ryknął Gorn.
- Dobra, dobra... ale tylko jeden. - zaproponował Wielki Dupa Wódz.
- Dwa! - powiedział stanowczo Gorn.
- No dooobra! Tylko jak nie będziecie harowac w BS, to Was wypier**le na zbity pysk. Bo ja tu pracuje i pracuje, a Wy tylko wymagania stawiacie... nikt mnie nie lubi! - stwierdził Xardasek.
- Ok, no to jedziemy. Jestem gotowy. - potwierdził Kong.
- No to jazda. Na trzy cztery. Trzyyyy... czteee..... RYYY!!!!! - ryknął Xardasek! Wszyscy w jednym momencie, wyjęli z kolczug małe, plastikowe stworki. Pikemony!
- Piździochmon.... nieźle Kong. Zamienimy się? Ja mam Kociołmona! - zapytał się Gorn, wymachując swoim stworkiem.
- No jedziesz ziom! A Ty Xardasek co tam masz? - zapytał się Kong, wymieniwszy się wczęsniej z Gornem Pikemonami.
- A ja mam Dupodejkę! I to jaki rarytas! - stwierdził triumfalnie Xardasek pokazując swoim banańcom, potworka.
- Ale lol! Turlaj dropsy lepiej! Przecie Dupodejka to jeden z najbardziej powtarzalnych Pikemonów, jakie dołączają do każdego wina! - rzucił machinalnie Gorn i zaśmiał się.
- Własnie! - dodał Kong.
- Własnie jest bardzo cenny.. bo...bo.... bo co? No przecie jest cenny i mój. To wystarczy! - stwierdził Xardasek.
- Wal się. Z Tobą sie nie wymieniam. Mówiłem, że to spotkanie to jedna wielka strata czasu. Idziemy Kong - rzucił Gorn.
- A spier**laj! Nawet nie pokazujcie się u mnie w lochu na spotkanie światowego BS! Idźta do tych swoich porzeczek i róbta...no...co tam macie robić! Sam se dam radę, bo jestem MISZCZ DOSKONAŁY! Spie**alać! Won! - przegonił Xardasek banańców. Na pożegnanie kopnął każdego w zwieracze. I rozeszli się...

Odrazu zrobię reklamę. Zapraszam na http://modders.nazwa.pl/forum/index.php?act=idx XD Tam znajdują się bohaterowie tejże przygody ;p

____________________

[obrazek]
Reklamy
farm_knight Użytkownik jest offline
Postów: 279
Ostrzeżenia: 20%  
farm_knight
14966 Wysłany: 27 Lip 06 12:57 • Temat postu:
Troche takie pogmatwane. WUlgaryzmów za dużo ładu i składu to nie ma. Jestem na nie :aniol:

____________________

O mój Boże jak mnie tu dawno nie było :P
Ryzy Użytkownik jest offline
Postów: 677
Ostrzeżenia: 50%  
Ryzy
14968 Wysłany: 27 Lip 06 13:45 • Temat postu:
Piszesz ładnie, ale sama przygoda jakaś taka nieciekawa, stanowczo za mało ryżu by rzekł zawodowy krytyk. Ogólnie jestem na nie.
© 2003 - 2024 HMT. Design & Code by gnysek.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.