Wysłany: 26 Sie 09 00:38 • Temat postu: Ahoj Piraci! -felieton mojego autorstwa
Piractwo w dzisiejszych czasach kojarzy się z jednym i bynajmniej nie chodzi tu o bandę uzbrojonych po zęby Somalijczyków. Zapewne na hasło "początki piractwa" wielu z nas przywodzi na myśl Napstera czy eDonkey2000, ale historia nielegalnego kopiowania cudzych dzieł sięga do czasów średniowiecznych. Dawno temu, w okresie pierwszego tysiąclecia, kiedy nie było jeszcze internetu i telefonii komórkowej, istniały ukryte w dolinach i lasach sekretne klasztory. Nie były one jednak miejscem modłów, lecz prawdziwymi wytwórniami gdzie pisano, a konkretniej kopiowano wielkie księgi. Musicie pamiętać, że wtedy nikt nie miał drukarek ani kserokopiarek, wszystko pisano odręcznie, literka po literce najzwyczajniej w świecie piracono książki.
W drugiej połowie lat 90-tych pojawili się pierwsi prawdziwi piraci, nie byli oni zwykłymi rzezimieszkami, byli to prawdziwie rasowi piraci. W tym okresie został bowiem rozpowszechniony nośnik CD, dzięki takim prehistorycznym wynalazkom jak PSX, czy czytnik CD-ROM w komputerze. Pamiętam, kiedy jeszcze byłem mały i nie wstydziłem się kąpać z dziewczynami (teraz zresztą też się nie wstydzę) mama kupiła mi PSX'a. Tak, pamiętam ten dzień doskonale, gdy szedłem dumny przez miasto z nowiuśką konsolą pod pachą, w pudełku razem ze sprzętem Sony była jedna oryginalna gra Ridge Racer. Niestety następnego dnia konsola straciła dziewictwo, wtedy piraci urządzali najprawdziwsze dni promocji, więc razem z modyfikacją otrzymałem za darmo dwie "kopie zapasowe gier". W tamtych czasach mało kto dysponował nagrywarką, jednak w moich okolicach istniał sklep z kasetami (kaseta- takie wielkie pudełko z taśmą w środku), aczkolwiek można było zaopatrzyć się tam w pirackie wersje gier na PC/PSX. Wtedy mając 15 zł w kieszeni szedłeś do tego sklepu znajdującego się na piętrze, gdyż na parterze był posterunek policji, dostawałeś listę pozycji, wybierałeś tytuł i następnego dnia miałeś nową grę. To były piękne i beztroskie czasy, lecz skończyły się wraz z nadejściem łącz szerokopasmowych, pojawił się napster, który za sprawą Metallici i nacisków ze stron przemysłu fonograficznego został szybko zamknięty.
Podczas gdy tłuściochy z RIAA świętowali zwycięstwo pod ich nosem rodziło się coś nowego, napster rozpoczął nową erę, coś czego nie można było już zatrzymać. Jak to powiedział Gajusz Juliusz Cezar "kości zostały rzucone".
Mimo, iż napster został zamknięty, to w jego ślad poszli inni, oczywiście producentom i wydawcom nie podobało się, że ktoś ogląda ich filmy nie zostawiając swoich pieniędzy w kasie. Likwidowano więc takie serwisy jak eDonkey2000 czy KaZaA, wtedy otyli przedstawiciele przemysłu rozrywkowego ponownie myśleli, że sieć jest pod kontrolą, byli w błędzie.
Na przełomie XX i XXI wieku internet był stosunkowo asymetryczny (duży down, mały up), co miało swoje następstwa w budowie infrastruktury transferu informacji. Zasoby Internetu były mocno scentralizowane, jeżeli pojawiał się jakiś nieprzyjemny delikwent można było po prostu wyłączyć jego serwer, problem szybko znikał. Taki stan rzeczy nie odróżniał zbytnio Internetu od innych mediów, przepływ informacji można było stosunkowo łatwo kontrolować, kontrola nad łączem oznaczała kontrolę nad użytkownikiem. Jeszcze przed rozpowszechnieniem Internetu jeżeli chciałeś opublikować swoje dzieło, bądź to jakiś utwór muzyczny, film amatorski, cokolwiek, musiałeś posiadać odpowiednie środki, na których zebranie pozwolić sobie mogli nieliczni. To oni decydowali co ludzie będą oglądać, do czego będą mieć dostęp, więc musiałeś mieć ich zgodę i/lub pieniądze. Podczas, gdy wielcy tego świata trzymali w łapskach dostęp do informacji (demokracja- chyba największy sarkazm XX wieku), Internet powoli się rozwijał, wypełzał zza akademickich murów ku nieznanemu. Nikt wtedy nie mógł powiedzieć, jak będzie wyglądała ta globalna sieć, ale stawała się coraz powszechniejsza, powolne modemy były wypierane przez szerokopasmowe łącza, zaczęły pojawiać się serwisy wymiany plików typu Napster. Rozwój technologii spowodował, że asymetria przestała istnieć, gigantyczne zasoby zostały uwolnione, scentralizowana struktura za na zawsze legła w gruzach, a wraz z nią kontrola nad użytkownikiem.
Pierwsze serwisy wymiany danych (Napster, eDonkey2000) zostały zamknięte, potentaci przemysłu rozrywkowego spokojnie palili drogie cygarach w swych hawajskich rezydencjach. Ale idea wolnego dostępu do nieograniczonych zasobów, w umysłach milionów użytkowników była potęgą, z którą nikt nie mógł się mierzyć. Nie trzeba było więc długo czekać, za sprawą Brama Cohena i jemu podobnych systemy wymiany informacji zostały zdecentralizowane, runęła ostatnia bariera, co to oznacza? Pamiętasz może nieprzyjemnego delikwenta, którego serwer został wyłączony przez grubasów z RIAA? Teraz wyobraź sobie, że ten delikwent się mnoży i to nie dziesięć czy dwadzieścia, lecz miliony razy, miliony serwerów-klientów przesyłają niewyobrażalne ilości danych na całym świecie, tego nie może kontrolować już żadna siła ani żadne państwo. Tym właśnie jest dzisiejszy Internet, była to totalna klęska facetów w garniturach od Armaniego, nie mogli zrobić nic i to nie dlatego, że nie chcieli, oni po prostu nie mogli. Internet wymknął się spod kontroli, użytkownik wymknął się spod kontroli.
Ci, którzy niedawno jeszcze wyśmiewali Napstera, dopiero teraz zaczęli sobie zdawać sprawę co się dzieje, już nie miliony, lecz miliardy dolarów przepływało im jak woda między palcami. Niektórym się oczywiście wydaje, że nadal można wyłączyć główny komputer i zablokować całą sieć, w związku z tym Hollywood za pośrednictwem MPAA wysłało do Białego Domu swoich najlepszych lobbystów. Ich zadanie było proste, za pośrednictwem rządu USA zmusić usługodawców do wycofania się z hostingów dla portali typu The Pirate Bay. Zaczęto wywierać więc duże naciski na ministerstwo sprawiedliwości Szwecji, co poskutkowało zamknięciem serwisu The Pirate Bay i postawieniu zarzutów jego administratorom, lecz prawdziwa wojna miała się dopiero rozpętać.
Kolesie z MPAA nie rozumieli jednej rzeczy, The Pirate Bay nie jest tylko kilkoma nieogolonymi informatykami, The Pirate Bay to miliony użytkowników rozsianych po całym świecie, a ci wszyscy ludzie nie byli zbytnio zadowoleni z faktu zamknięcia serwisu. Znajdowali się wśród nich nie tylko niegroźne dzieciaki z wielkimi okularami, lecz także hackerzy, crackerzy, spece od zabezpieczeń, administratorzy różnych serwisów i byli bardzo wkurzeni machlojkami lobbystów z MPAA. Na odpowiedź internetowego półświatka nie trzeba było długo czekać. Rozpętała się wojna, każdy wpływowy przeciwnik The Pirate Bay był narażony na ataki hackerskie, wielu z nich bezpowrotnie traciło cenne dane z dysków twardych, prawnicy, politycy, prezesi, każdy z nich zaczynał się coraz bardziej obawiać. W odpowiedzi na ataki koncerny takie jak Twentieth Century Fox, Universal Music, Universal Pictures, Paramount, Atari, Activision, Ubisoft, Sony BMG Music Entertainment, Sony Pictures Home Entertainment opłaciły grupę dzieciaków, by ta zaatakowała serwery The Pirate Bay.
Nie trzeba być Einsteinem ani Hawkingiem, żeby stwierdzić, że to był błąd, duży błąd. Pamiętasz, jak wspominałem kilka linijek wyżej o wkurzonych hackerach? Teraz to dopiero byli wkurzeni. Nie mogli przecież pozwolić, żeby jakaś banda jajogłowych za tłuste pieniądze łaziła im po ogródku, do ataku ruszyły całe grupy hackerskie, dzięki czemu w krótkim czasie zostały zebrane dowody na finansowanie ataków przeciwko The Pirate Bay przez koncerny mające członków w MPAA i RIAA. Nie rozumiesz z tego za wiele? Wyobraź sobie więc, że ci Osama Bin Laden w maluchu z wiatrówką w ręce jedzie na wojnę przeciwko sojuszowi do Afganistanu, takich rzeczy po prostu się nie robi.
Jak to się skończyło? Możesz sobie wejść na thepiratebay.org i kupić koszulkę z napisem "I spent months of time and milions of dollars to close down The Pirate Bay and all I'll get is this beautiful t-shirt!" (Spędziłem miesiące czasu i wydałem miliony dolarów, by zamknąć The Pirate Bay, a wszystko co z tego mam, to tą przepiękną koszulkę).
Oczywiście to nie jest tak, że tylko Hollywood jest tym złym, druga strona, czyli użytkownicy też nie są wiele lepsi. Dzisiejsza młodzisz w większości nie uważa, że powinna płacić za rzeczy, których nie może dotknąć, płaci się za ciuchy w sklepie, za Mentosy, ale nie za mp3-kę, własność intelektualna, a co to jest?!
Istnieje pewna anegdota "Wiecie jakie dwa słowa najbardziej rozśmieszają internautów? Prawa autorskie.", świetnie opisuje ona nastawienie części społeczności internetowych do tego problemu.
Dla mnie jest na rękę obecna sytuacja, jeżeli chcę mieć jakąś grę, to wchodzę sobie na wyszukiwarkę torrentów, ściągam obraz płyty i sprawdzam jak działa i czy mi się podoba. Tak było w przypadku HoMM, pobrałem grę, zachwyciłem się i następnego dnia wyszedłem z Empiku z pudełkiem Hirosów pod pachą.
Nie wiemy jak rozwinie się ten konflikt i nie wygląda na to, żeby którakolwiek strona wywiesiła biała flagę.
BigBang
Ostatnio edytowany Środa, 26 Sierpnia 2009, w całości zmieniany 1 raz(y).
Wysłany: 25 Sie 09 10:55 • Temat postu: Co to za Anima?
Przewodni motyw muzyczny to Lillium i jest co najmniej bardzo dobry, pasuje do klimatu.
Popieram Buli, to anime może nie jest totalnym dnem, ale Elfen Lied udaje coś lepszego, niż w rzeczywistości jest, przerost formy nad treścią. Jeżeli ktoś ogląda Naruto, to zapewne nie ma jakiś wygórowanych wymagań, więc nawet EL powinno się podobać.
Wysłany: 23 Sie 09 17:11 • Temat postu: Emulatory DS- bitwa o miano najlepszego!
To nie jest tak, że uwielbiam, czy ubóstwiam ten emulator, po prostu jest najlepszy. Wcześniej najlepszy był NO$GBA, więc grałem na nim cały czas, lecz ciągle trzymałem rękę na pulsie i miałem na oku pozostałe emulatory. Niestety NO$GBA jest nieaktualizowany od dłuższego czasu, stoi w miejscu, więc siłą rzeczy został prześcignięty przez konkurencję, a ja sentymentu do starych programów nie mam. Oczywiście DeSmuME nie zawsze był taki dobry, gdy testowałem pierwsze jego wersje to generował mnóstwo błędów, np. w menu HM DS. Oprócz tego na większych obszarach 2D potrafił zwalniać niemiłosiernie, wtedy NO$GBA był o niebo lepszy, nawet jeżeli nie miał quick save.
Wysłany: 23 Sie 09 00:16 • Temat postu: [AWL] Da się przyspieszyć?
"wicky" napisał(a):
Na PC można przyśpieszyć za pomocą np. Cheat Engine
Gratuluję. Przyśpieszanie gier emulowanych z PS2 na PC za pomocą Cheat Engine- pomysł roku (sarkazm).
Gra działa tak ponieważ pierwotnie była stworzona z myślą o GC, zaś jej port na PS2 jest zrobiony byle jak, zapewne pod naciskiem wydawcy. Można tę sytuację porównać do konwersji GTA4, lecz chociaż w tym przypadku R* dało nam się trochę pośmiać swoimi usprawiedliwieniami.
Wysłany: 22 Sie 09 17:33 • Temat postu: Rune Factory 3- babochłop głównym bohaterem?!
Ukazało się kilka kolejnych informacji odnośnie RF3, o którym pisał gnysek. Najbardziej zdumiewająca informacja dotyczy naszego bohatera(ki?), bowiem wedle doniesień z Famitsu ma nie być ani mężczyzną, ani kobietą. Możemy więc śmiało "onego" nazwać babochłopem, chociaż istnieje szansa, że na rynek zachodni trafi wersja bardziej poprawna kulturowo. Czyżby nasi skośnoocy bracia prócz lolicon'u lubili aż takie fetysze? W każdym razie poniżej możecie sobie obejrzeć naszego babochłopa i sami ocenić.
To tyle w temacie seksualności bohatera, albowiem w RF3 znajdziemy wiele innych zmian, mających wnieść trochę świeżości do tej serii.
Podstawowe założenia się nie zmienią, to znaczy nadal będziemy hodować roślinki i walczyć z dzikimi zwierzami. Będąc w temacie zwierząt muszę wspomnieć o pierwszej ważniejszej zmianie, mianowicie w nasze łapki wpadnie "pas przemiany", dzięki któremu będziemy mogli zmieniać się w zwierzęta. Uzyskamy w ten sposób dodatkowe umiejętności i scenki.
Mieszkać będziemy w... dziupli, a dokładnie wewnątrz drzewa Yggdrassil*, które ponoć ma być bardziej rozbudowane, niż standardowe domostwa, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić.
Na babochłopie i drzewodomie nowości się nie kończą, znacznie urozmaicono interakcje z otoczeniem. O ile w poprzednich odsłonach Rune Factory mieszkańcy żyli wedle ustalonego porządku, o tyle w "trójce" wpływ na ich zachowanie będą mieć stosunki z pozostałymi obywatelami. Dzięki tak rozbudowanym relacjom społecznym zapowiada się spory przełom, gdyż układy z mieszańcami wioski będą miały równorzędne znaczenie, co sama hodowla flory i fauny.
Skoro już jesteśmy przy hodowli należy wspomnieć o kolejnej zmianie, od teraz nie będziemy posiadali własnej farmy! Nie przesłyszeliście się, nie ujrzycie już za oknem złocistego, otulonego poranną bryzą pola. Panowie z Marvelous postanowili, że koniec ziemią za darmochę, w RF3 będziemy zmuszeni uprawiać roślinki w jaskiniach. Ponoć żeby daleko nie chodzić, pod naszym drzewem mieszkalnym znajdziemy trzy jaskinie, więc podlanie ogórków sprowadzi się do zejścia do "piwnicy".
Dla fanów sercowych podbojów mam dobrą wiadomość, albowiem z tego, co zamieszczono w Famitsu wnioskować można, że będziemy mogli mieć żonę. Zastanawiające tylko w jaki sposób nasz bohater będzie w stanie spłodzić potomstwo, aczkolwiek w szczegóły lepiej nie wnikać, cieszmy się więc samym faktem.
Wygląda na to, że nie tylko posiadacze PSP otrzymają dobry tytuł spod znaku Harvest Moon, czekamy więc z niecierpliwością na ukazanie się Rune Factory 3 w wersji zrozumiałej dla przeciętnego gracza.
*Yggdrasil- mityczne drzewo, wywodzące się z mitologii germańskiej, będące podporą dla różnych światów: Midgard (świat ludzi), Asgard (stolica bogów), Utgard (lodowy świat olbrzymów), Hel (zaświaty).
Źródło: www.siliconera.com
Szkoda, że na forum nie ma możliwości lepszego formatowania tekstu z obrazkami, przez co całość nie wygląda najlepiej.
BigBang
Ostatnio edytowany Sobota, 22 Sierpnia 2009, w całości zmieniany 2 raz(y).
Wysłany: 21 Sie 09 23:48 • Temat postu: Emulatory DS- bitwa o miano najlepszego!
Konsola Nintendo Dual Screen staje się coraz bardziej rozpoznawalna i popularna, ponadto nie stanowi większego wyzwania dla deweloperów. W rezultacie czego producenci dosłownie trzaskają jeden tytuł za drugim, każdego dnia można by przejść dwie gry, a i tak bylibyśmy w tyle za ilością propozycji na tę konsolkę. Czasami jednak na tej górze rupieci udaje się trafić na wybitny tytuł taki, w którego chcielibyśmy zagrać, niestety nie każdy ma NDS'a w kieszeni. Naprzeciw naszym oczekiwaniom wychodzą jednak ludzie dobrej woli, szlachetni samarytanie, czyli hackerzy, crackerzy, ci wszyscy, którzy rujnują dobre samopoczucie growych gigantów, ba! Mają na tyle czelności, by rywalizować w swych wysiłkach między sobą, zaś my przyjrzymy się ich wojnie na emulatorowej arenie DS'a.
Pomimo iż stron jest wiele; NeonDS, Dualis, DSemu, NO$GBA, DeSmuME, iDeaS to tak naprawdę liczą się tylko ci trzej ostatni, przyjrzymy się ich zmaganiom na froncie z różnych stron i wybierzemy zwycięzcę. Jurorem zaś będzie nie kto inny, jak Harvest Moon Island of Happiness. Walka będzie się rozgrywała w 4 konkurencjach, zobaczmy kto jest najlepszy.
Zasady walki.
1. Kandydaci to NO$GBA, DeSmuME i iDeaS.
2. Walczymy bez dopingu, czyli nie będziemy brać pod uwagę programów dodatkowych, usprawniających działanie, mimo iż wspomnimy o nich.
3. Zwycięzca może być tylko jeden!
Runda: 1 Wygląd. Interface. Czyli pierwsze wrażenie.
W tej konkurencji wiele zależy od gustu, albowiem jak to mawiają w USAF, jeżeli samolot dobrze wygląda, to będzie też dobrze latał. O ile dwaj pierwsi zawodnicy mają podobny interfejs, o tyle iDeaS prezentuje się na tym polu całkiem nieźle. Posiada oprócz standardowego menu, także szereg ikonek pozwalających na szybkie wybieranie najważniejszych opcji, w tej konkurencji zajmuje więc pierwsze miejsce. Drugi jest NO$GBA, który po prostu wygląda lepiej, menu i dwa okna, od razu widać, co gdzie będzie. Na końcu DeSmuME ze swoim wielkim białym oknem.
NO$GBA | DeSmuME | iDeaS
Runda: 2 Funkcjonalność.
Dobry emulator jest jak kobieta, powinien mieć cycki i pośladki na miejscu, tutaj sytuacja ma się odwrotnie niż wcześniej. DeSmuME przoduje ze swoimi opcjami konfiguracji, posiada możliwości podglądu warstw, a także zapisania/odczytania stanu gry w każdym momencie. Jakby tego było mało możemy wykonać backup pamięci, nagrać film z gry, zgrać muzykę, a nawet odtworzyć swoje dzieło we wbudowanym playerze. iDeaS nie jest dużo gorszy, ale zostaje widocznie w tyle, z użyteczniejszych rzeczy posiada jedynie szybki save podobnie jak DeSmuME i podgląd warstw, jednak na tym dodatki się kończą. Co do opcji konfiguracji jest tutaj całkiem nieźle, możemy ustawić go wedle potrzeb. A samym końcu NO$GBA, wprawdzie można wybrać jakość dźwięku, czy opcje renderowania grafiki, ale na tym się kończy. No dobra,, jest jeszcze konfiguracja klawiszy, ale dzisiaj mają to już wszystkie emulatory. Niestety nie posiada najważniejszej opcji, czyli save w każdym momencie, a przynajmniej nie dla gier na DS'a.
DeSmuME | iDeaS | NO$GBA
Runda: 3 Działanie.
Chyba najważniejsze starcie, sprawdzimy tutaj jak działa ten nowy Harvest Moon na każdym z emulatorów. DeSmuME działa bez zarzutu, jak na konsoli, żadnych widocznych błędów w grafice, sensowny poziom FPS, muzyka idealnie synchronizowana z animacją, żadnych zacięć, ani szumów, jest tak, jak być powinno. Emulator NO$GBA nie jest dużo gorszy, chociaż ma nienajlepsze odwzorowanie kolorów i błędy w generowaniu ostatniej warstwy puste/brakujące przyciski, poprzesuwane pozycje ikonek, przenikające przez siebie tekstury. Pomimo tych niedociągnięć emulacja trzyma poziom, zarówno muzyka, jak i grafika. Na szarym, bardzo szarym końcu mamy iDeaS'a, gdzie puste przyciski to chyba najmniejsza wada. Gra chodzi całkiem płynnie, ale niestety na tym zalety się kończą. Podczas połowy czasu animacji nasza postać wygląda, jakby depnęła ma minę i to nie taką zwykła, tylko przeciwczołgową. Piksele rozlewają się dookoła, animacja tekstu wygląda jakby ktoś robił ją ciężkim stemplem pocztowym. Część spritów jest zdeformowana, właściwie każda animacja generuje błędy, może chociaż dźwięk uratuje całość? Nic bardziej mylnego, po uruchomieniu emulatora (od razu po jego pobraniu) nawet nie mamy żadnych pluginów do dźwięku. Po ich dociągnięciu wprawdzie jest audio, ale przypomina odgłosy horroru, pasowałby raczej do Silent Hill'a. Zdeformowane i urwane bez powodu odgłosy przyprawiają o ciarki, strzeż się Boże emulować Harvest Moona w nocy. No chyba, że dasz go dziewczynie i poczekasz, aż ze strachu wpadnie przerażona w Twe ramiona. Zaś jeżeli jesteś dziewczyną, to obie wpadniecie sobie w ramiona, podobno kobiety potrafią dać sobie dużo przyjemności. Ale lesbijskie podteksty nie ratują iDeaS'a, granie na nim to tortura, prawie jakby kazać komuś przesłuchać album Feel'a, albo Brodki.
DeSmuME | NO$GBA | iDeaS
Runda: 4 Przystępność.
Granie na emulatorze to jedno, ale jego zdobycie to co innego. Niestety nie zawsze autorzy tych programów ułatwiają nam życie. DeSmuME ponownie na pierwszym miejscu, ściągamy jeden plik i gramy, wszystko czego potrzeba do działania zawiera w sobie, prosta rzecz pobierz-graj. W NO$GBA jest podobnie, ale pobranie najnowszej wersji stanowi problem, gdyż autor zaśpiewał sobie 2,5 dolca za pobranie wersji 2.6a, za darmo możemy mieć gorszą 2.5c. Doprawdy ironiczna jest ta nazwa NO$, cóż za paradoks. iDeaS znowu za peletonem, wchodzimy na stronę z plikami do pobrania, zasysamy emulator dla swojego systemu operacyjnego i tu zaskoczenie. W podstawowej paczce nie znajdziemy żadnego pluginu, pół biedy gdyby chodziło o jakieś wodotryski, ale my nie mamy nawet dźwięku. Musimy sobie poszukać w downloadznie, bądź FAQ pluginu "Direct Audio", stworzyć folder z pluginami, wrzucić tam naszą zdobycz i aktywować go w menu. Wprawdzie do NO$GBA fani stworzyli wiele udoskonaleń w postaci programów-nakładek, pozwalających na poprawne generowanie tych przeklętych przycisków i reszty. Ale wymagają one przeszukania forum i pogrzebania w configach tych nakładek. Dla mnie to oczywiście żaden problem, robota na pięć minut, ale załóżmy, że nie jestem BigBang'iem, tylko dziewczyną. Mam nick Kuea, jestem słodką niewiastą, podobnie jak większość dziewczyn spędzam godziny w centrach handlowych, wchodzę na "pudelka", co 26 dni zakładam podpaski i nie odróżniam CPU od GPU. Szczytem moich zdolności w zakresie obsługi komputera jest uruchomienie gry na emulatorze, nie wspominając nawet o konfiguracji jakiś abstrakcyjnych nakładek. Dobra, jestem z powrotem mężczyzną i uważam, że kazanie użytkownikom dociągania i instalowania dodatkowych plików jest absurdem. Dlatego też podczas starcia nie brałem pod uwagę możliwości dodatkowych rozszerzeń, prócz pluginu audio dla iDeaS'a, by móc ocenić dźwięk, ponadto jest stosunkowo łatwy do "ogarnięcia".
Nasza walka dobiegła końca, niekwestionowanym zwycięzcą jest DeSmuME, był on dziwnym samolotem, trochę kanciastym i o krótkich skrzydłach. Aczkolwiek z pewnością to on latał najszybciej i najwyżej. Jeżeli masz ochotę pograć w Harvest Moon Island of Happiness, bez namysłu bierz DeSmuME, zapewni on długie godziny bezproblemowej zabawy na jesienne i zimowe wieczory.
Wysłany: 20 Sie 09 23:55 • Temat postu: Kody czyli jak mieć błogosławione narzędzia FOMT
Ogólnie poradnik dobry, ale mam parę uwag.
Interpunkcja, interpunkcja, interpunkcja! (mam nadzieję, że nie wyglądam jak Twoja polonistka z czasów gimnazjum) Tu kropa tam przecinek i lepiej się czyta/rozumie tekst.
Skąd wziąłeś tego Kodebrejkera? Informacja o tym, czym jest winna się znaleźć na początku, ta mała adnotacja na końcu niewiele mówi osobom, które nie znają VBA, wypadałoby w związku z tym dodać też linka do tego emulatora, a najlepiej sklecić paczkę (kody+VBA). Nie żebym się czepiał, ale pisz poradnik tak, jakbyś pisał go dla idiotów (za przeproszeniem), gdyż ma go zrozumieć każdy, nawet ten niegrzeszący żywością umysłu. Całość najlepiej przedstaw w punktach. Mam wrażenie, że jest to trochę chaotyczne, jakby pisane z brzytwą na szyi, nie wiadomo dlaczego niektóre linijki zaczynają się małą literą, a inne dużą.
Wysłany: 19 Sie 09 21:09 • Temat postu: podrywanie dziewczyn help ;/
Cheat Engine pozwala na przeglądanie i modyfikowanie zmiennych zasobów pamięci danego procesu, tym sposobem można sobie sprawdzić ile dokładnie punktów serca kogoś dają określone itemki, ile ich jest sumarycznie, lub można od razu wpisać sobie maksymalny poziom "miłości", kasy, ryb i wszystkiego innego. Działa na wszystkie gry, także te z DS, czy PSX (na emulatorze oczywiście).
Wysłany: 19 Sie 09 17:26 • Temat postu: [BTN] CO TO JEST???
ZKĄD = skąd
Jesteś leniem patentowanym, to widać, dysortografia nie jest dzisiaj żadnym wytłumaczeniem, istnieją bowiem słowniki wbudowane do przeglądarek domyślnie (jedna instalka i wszystko masz), które podkreślają błędy i sugerują poprawne formy. Nawet Ministerstwo Edukacji Narodowej ma zamiar jedynie przedłużyć czas dla osób z problemami językowymi podczas egzaminów, zamiast dotychczasowych ulg, więc radzę lepiej wziąć się za naukę języka, gdyż nie tylko my nie jesteśmy już tak pobłażliwi.