"nie zostawiaj mnie...j-ja nie chce...prosze!!WRÓĆ..."
Rachena budziła się za oknem.Jej piękne świetliste promienie powoli wpadały do mojego pokoju.Otwierajac oczy pomyślałam że to będzię piękny dzień.Wiatr z otwartego okna obmywał moją twarz.Lecz nagle usłyszałam wybuch.Lecz to nie był taki zwykły wybuch.Jakaś silna moc nagle uwolniła się i ogarneła mnie ciemność.
-Mamo??Mamo??Gdzie jesteś??Tato!!-krzyczałam swoim dziecięcym głosikiem.Nie miałam więcej niż 9 lat.
-Rose!!Rose!!Córeczko,gdzie jesteś!!-usłyszałam wydobywajacy się zza czarnej poświaty głos mojego ojca.Nagle usłyszałam krzyk mojej matki,Dathellin.
-Dathellin!!NIEEE!!-krzyczał mój ojciec.Usłyszałam jakby świst powietrza.A później głuchy odgłos jakby ktoś upadł.Potem usłyszałam wrzask matki i nagle...wszystk ucichło.Chciałam wyjść z pokoju ale otaczajaca mnie ciemność nie powalała mi sie poruszać.Ciągle o coś się obijałam aż nagle z płaczem upadłam.Nagle pojawił sie jakiś mężczyzna.Był dziwnie ubrany.Nosił piękny,czarny płaszcz z białymi smugami.Miał na sobie również białą koszule i białe spodnie z czarnymi wzorami.włosy miał czarne,bardzo czarne przeplatane czerwonymi pasemkami.Wyglądał strasznie,jego oczy były czarne i tajemnicze, a zarazem złe.
-Witam cie młoda damo.-powiedział do mnie głębokim,tajemniczym i przerażajacym głosem.Zaczełam sie bać.
-K-kim pan jest?
-Nie będziesz rozumieć kim jestem.Ale to nie ma znaczenia.Twój ojciec był głupcem ginąc.
-Co??Tata nie żyje??Zabiłeś go!!??
-Musiałem.Jedynie twoja matka była na tyle rozsądna i zgodziła sie pójść ze mną za twoje życie.
-Gdzie jest mama!!Chcę ją zobaczyć!!
-Chodź ze mną to ci ją pokarze.
-Zostaw mnie!!-krzyknełam i zaczełam uciekać przed siebie.Lecz czułam że stoje w miejscu.
-Hmmmm...taak...jesteś jeszcze za młoda.Ale już wkrótce...-powiedział i odszedł.I potem chyba zemdlałam.Obudziłam się u sąsiedniego domu.Dziwnie na mnie spoglądali jakby sądzili że jestem martwa.To był cud że przeżyłam.Mówili że wybuch doszczętnie zniszczył dom.Tak straciłam rodziców, ja Rose Arkliff.Wychowywała mnie aż do dzisiaj pewna staruszka.Nazywali ją wiedzmą ale ja na nią mówiłam ciociu.Nie wiem czemu wszyscy sie jej bali.Była bardzo miła i opiekuńcza.Sama straciła córke i popadła w depresje.Byłam jej promykiem.Ale dzisiaj mam 20 lat.Nauczyłam sie żyć z problemami i z wydarzeniami z dzieciństwa.Akurat przyjechałam do centrum całego życia na tej planecie,do miasta Wyrmland.Poszukiwalam pracy a w tych czasach bardzo było trudno o utrzymanie się.Poszłam do Centrum Najmu,gdzie spodziewałam sie jakiegooś zajęcia.Sama w sobie byłam nieźle wyszkolonym magiem.Wchodząc spojrzałam że jest tu kompletnie pusto.Ochroniarz,dziki facet w dziwnym ubraniu i z wielgachnym mieczem zauważył moje zdziwienie.
-Hłe,hłe,hłe.Może to śmieszne że tu jest pusto ale wierz mi po zachodzie jest tu pełno ludzi.Teraz wykonują zadania ale potem przychodza po wypłate.Spóźniłaś się by dostać dobre zadanie.
-Dziękuje za informacje...-rzekłam na odczepnego.Zauważyłam jedną osobe,mężczyzne.Chłopak miał na sobie niebieską-zółtą kurtkę i spodnie.Naglę obrucił głowę i spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami z takim uczuciem...nikt na mnie nigdy tak nie patrzał.Był bardzo przystojny jak na mój gust.a ja nawet nie wiedziałam czy mu sie spodobam.
-Czy ja jestem ładna??-zagadałam prosto z mostu do strażnika.Ten na mnie spojrzał jak na wariatke i rzekł.
-Ho,ho ho!!Młoda damo szybka jesteś.No jesteś ładna nawet bardzo ładna.-rzekł i uśmiechnął sie.Odwzajemniłam uśmiech.No w końcu byłam wysoką ciemno włosą dziewczyną o pięknych zielonych,głębokich oczach.Podeszlam do lady,gdzie siedziała pękata baba.
-Ekhm,dzień dobry,przyszłam po jakieś zlecenie.
-No to jest wiadome!!Mamy mało zleceń,bo akurat godzina szczytu już była.
-A może jest jakaś nadzieja??-rzekłam.Chłopak ciekawo sie na mnie obejrzał.Ja poczułam że sie rumienie ale próbowałam zachować powagę.
-No więc jest jeszcze zadanie by sa sro idioty,maga który mieszka po za miastem.Klasa??
-Ummm..mag.
-Ojj...masz może osobe towarzyszącą??
-Słucham??
-No obowiązuje zasada że magowie,zwłaszcza kobiety.
-To czysta dyskryminacja!!
-No niestety,nie możemy liczyć na niepowodzenie misji.-gdy to powiedziała podszedłten chłopak.Musiałbyć w moim wieku.
-Ja pójde.-powiedział szorstkim głosem.Pierwsze wrżaenie dobre,drugie złe.Wydawało mi sie że to miła osoba ale jak zawarczał...
-No i problem rozwiązany!!-wrzasneła uradowana baba.
-Wiesz gdzie to jest?-zapytałam.
-Hmmm...tak,mniej więcej orientuje się.-No teraz powiedział to porządnie.Gdy wyszliśmy powiedziałam do niego.
-Dlaczego chcesz ze mna iść??
-Spodobałas mi się i sam nie mogłem zlaneść żadnego zadania...
-To może się przedstawisz.Jestem Rose.
-Mam na imie Nathaniel.Miło mi.No jużznamy swoje imiona,to już jakaś podstawa do budowania związku.
-Nie licz na to.-odparłam z uśmiechem.
-Zawsze moge pomażyć - powiedział i odwzajemnił uśmiech.Wydawał sie miły.
No to taki niby 1 rozdział mojego bazgrolenia xD częsci dalsze planowane XD
Ładnie ładnie.
Ale nie powinieneś pisać opowiadania ze strony dziewczyny?
Czemu?
Sam sens jest prosty - chcesz wiedzieć co zrobi wróg? myśl jak wróg.
Tutaj nie pokazłąeś jak myśli dziewczyna "czy ja jestem ładna?"
Dziewczyny się o takie rzeczy raczej nie pytają, etc. etc.
Co do reszty - prolog śmierdzi mi na 3 km cHorym Portierem
wiadomo- zawsze są zmieny, ale główny wątek ten sam.
Mam nadzieje że później nie popełnisz już takeigo błędu.
Poza tym opowiadanie stosunkowo klarowne i przyjemne
7/10 :]
spierdalaj mi tu z potterem!!to nie będą te klimaty...a ta dziewczyna jest taka inna...zresztą później sie wyjaśni...a że dziewczyna to g.bohaterka...bo w zawsze w grach jak miałem wybór brania dziewczyny do gry to zawsze wybierałem poprostu woliłem patrzeć na babe niż na faceta i tak mi zostało - przyzwyczajenie (nie zboczenie :bad: )dzięki za taką ocene narazie szukam natchnienia i jakoś go nie widze (kto da ok. 30 zł na jakąś książke??Plizz!!potrzebuje lektury,inaczej padne czytajac po raz setny te samą książke )