Wysłany: 14 Lut 06 20:16 • Temat postu: deklaracja wojenna
Na początek pare słów wyjaśnienia - opowiastka powstała ponieważ w Red dragonie musiałem wystawić jakiś komentarz do wojny, a nie mam ochoty walnać tam czegoś w stylu "Woja start 14/15.02"
No to się troche rozpisałem
Armia wikingów usadowiła się na zboczu wzgórza. Oddziały ustawione w karnych rzędach czekały na wroga. Berserkerzy żądni krwi ustawiali zakłady który z nich utnie więcej głów. Odyn razem z pozostałymi Bogami lustrowali osobiście szeregi. Szykowała się największa bitwa ostatnich lat, a tego żaden Bóg nie może przegapić - a zwłaszcza Bóg wikingów - wojowników którzy nie znają strachu. Nad ranem nadciągnęła armia przeciwnika. Olbrzymia milcząca armia pod godłem Ponurego Żniwiarza. Ponure ubrane na czarno postacie - zapewne generałowie ustawili armie w szyku bojowym. Przeciwnicy zaczęli krzyczeć w nieznanym wikingom szorstkim języku. Wikingów od zainteresowania wrogiem odciągnął głos rogu i potężny głos Odyna stojącego na skale.
- To są wasi wrogowie! Nie będę kazał wam nie okazywać litości bo i tak to wiecie. Walczcie dzielnie, nie zważając na rany, pokażcie wrogowi że wikingowie są najpotężniejszymi wojownikami na świecie! A ci którzy usieką najwięcej wrogów zasiądą dziś przy moim stole w Valhalli! - ostatnie słowa wykrzyczał.
Po chwili usłyszeli głosy trąb armii wroga które oznaczały tylko jedno - szarżę. Na reakcję nie trzeba było długo czekać - Rogi wikingów zagrały odpowiedziały dźwiękowi trąb wroga. W niebo wzleciały smoki powietrze zaczęło gęstnieć od przepływu energii magicznej. Z dziesiątków tysięcy gardeł zaczęła płynąć pieśń zagrzewająca do bitwy. Żołnierze ruszyli do szarży. Pierwsza strzała przebiła zbroję. Pierwsze zionięcie rozorało ziemię. Uderzył piorun.
= zaczęło się =pomyślał Odyn
Zapadał wieczór.
Słońce rzuciło ostatni promień na leżące na zroszonej krwią trawie truchła wojowników, po czym zostało wciągnięte do królestwa śmierci. Sanitariusze krzątali się po pobojowisku próbując odnaleźć żywych wikingów, wojownicy składali obóz i ruszali w kierunku Valhalli. Pośród orszaków Bogów powiewały dwa sztandary - własny oraz wroga co oznaczało że przeciwnik był na tyle godny walki żeby sztandar nie został zniszczony - zostanie on zabrany do Valhalli i tam ustawiony w sali proporców.
- Wojna była wyjątkowo krwawa - mruknął Loki - aż się chciało siec wroga
- W końcu to armia podobna do nas - zdziwiłbym się gdy nie była taka - rzekłszy to ponownie zatopił się w myślach.
Spojrzał na swoją gwardię -; ciężko opancerzeni woje - widzieli wiele bitew i usiekli wielu wojów wroga w każdej. A mimo to dziś byli zdziesiątkowani i często ranni. Oj tak - ta noc się szybko nie skończy... W koncu tylu ludzi za których trzeba wypić... Tylu którzy wyruszyli w podróż do świata śmiertelnego, aby na koniec znów przyjść tutaj. Lecz Odyn będzie na nich czekał... Podziękuje im za to co dziś dokonali i zaprosi na kolejną bitwę...