Szukaj:
Strona Forum   Wybierz
Wybierz
Uwaga! Przeglądasz stronę jako gość!      Zaloguj się      Załóż nowe konto

×

Harvest Moon:Another Side
eloo_gosciu Użytkownik jest offline
Postów: 665
Ostrzeżenia: 0%  
eloo_gosciu
53947 Wysłany: 19 Sty 05 19:43 • Temat postu: Harvest Moon:Another Side
Postanowiłem napisać ficka o hm.Jednak to nie będzie ten stary,baśniowy spokojny hm.Bedzie to prawdziwy hm,pokazujący problemy bohaterów oraz bardziej realistyczny.Zachęcam do czytania o zamierzam go kontynuoować


Harvest Moon:Another Side



Z mojego pięknego snu,obudziłem się w moim małym,prywatnym życiowym koszmarze.Moja żona szybko się krzątała po pokoju szukając czegoś.Znając ją jakichś dokumentów do pracy.
-Czy mogłabyś się zachowywać ciszej o tak nieprzyzwoitej porze??-zaczęłem pełen gniewu.Nie lubiałem jak mnie wyrywano z mojej jedynej przyjemności-snu.
-Oh John,przepraszam,ale spieszę się do pracy i musze mieć te cholerne dokumenty...oo są.-odpowiedziała Jeniffer.Jeni (tak ją nazywam) byłą typową,amerykańską kobietą sukcesu.Gdzie tam rodzina,liczy się dla niej tylko życie zawodowe.
-Budzenie mnie o 6.40 rano by tylko znaleść jakieś pieprzone dokumenty uwarzasz za sprawiedliwe wobec mnie??-odpowiedziałem zbulwersowany.Moja żona powinna się nauczyć że mi też się coś od życia należy.
-John,naprawde to nie jest pora by robić mi wymówki!Jestem już dorosłą dziewczynką i spieszę się do pracy!Ty zresztą też powinieneś!-odpowiedziała wogule na mnie nie patrząc.Opanowała tą sztuke ignorowania mnie dosyć szybko,w czasie 2 miesięcy naszego małżeństwa.Jeni potrafi być strasznie irytująca.Czasami się zastanawiam,po co wogule ją z nią jestem?Postanowiłem położyć wszystko na jedną karte.Wypowiedziałem magiczne słowa które mogą ją oprzytomnieć.
-Chcę rozwodu.-powiedziałem stanowczo.Myślałem że chociarz to sprowadzi ją na ziemię i zapomni o pracy.Myliłem się.
-John!Jesteś niesprawiedliwy wobec mnie!Mam teraz ciężki okres w pracy i naprawde nie mam za dużo czasu!Powinieneś to zrozumieć a nie żądać rozwodu!Jestem pewna że na pewno tego nie przemyślałeś!A teraz papa bo naprawde się spieszę...kawa powinna być jeszcze ciepła,jak chcesz to się napij,a jak nie będzie ciepła poproś Sarah by ci zrobiła nową.-odpowiedziała pospiesznie Jeni i wybiegła z naszej sypialni.Usłyszałem trzask drzwi,bieg na podjeździe i warkot silnika samochodu.Potem momentalnie nastała cisza.Leżałem więc tak w moim królewskim łożu i rozmyślałem.Zapaśc w sen czy poświęcić cenne godziny wypoczynku i wstać.Ale przypomniało mi się że dzisiaj,24 marca mam jakieś zebranie.Tylko jakie?Zresztą nieważne...nie jestem taki pochłonięty pracą.Jednak zmusiłem się do wstania.Wszedłem do kuchni i postanowiłem napić kawy.No cóż jeśli tą zimną lure można nazwać kawą...
-Saarah!Możesz tu przyjść?-zawołałem grzecznie do mojej służącej.Sarah to była porządna kobieta i sam nie wiem ile lat służy w tym domu.
-Dzień dobry,panie Mitcheer!Jak minął poranek?Może porządne śniadanie zamiast tych okropnych fastfoodów?-przywitała mnie Sarah z promiennym uśmiechem.Jeśli szukacie przywódcy do butny przeciw barom szybkiej obsługi oraz innego świnstwa,macie tutaj Sarah która doprowadzi rewolucje w tej branży.Chętnie bym zjadł porządne śniadanie a nie hot doga na mieście.
-Dziękuje.A teraz wybacz,pójdę się doprowadzić do stanu urzywalności.-odparłem grzecznie i udalem się do łazienki.Rozebrałem się z koszuli nocnej i wstąpiłem pod prysznic.Takk orzeźwiąjąca woda,która powoli w małych kropelkach spływała mi po twarzy,byłą istnie przyjemna.Niestety tutaj kończy się cała przyjemność,jak i również kończy się prysznic.Ogoliłem się i ubralem w schlodną koszule w pasy oraz spodnie.Wszedłem do kuchni i przepszyne kanapki z żółtym serem i pomidorem powitały mnie od wejścia.Również powiało aromatem przepysznej kawy.Teraz na razie nic mi więcje do szczęścia nie potrzeba.Po skończonym posiłku obdarzyłem Sarah usmiechem i wyszłem do holu.Ubrałem marynarkę i wyjąłem kluczyki od samochodu.Czas się udać do pracy której,przeciwnie do Jeni,nie nawidziłem.Taaaak korki z samego rana to po prostu marzenie.Wrzeszczący na siebie kierowcy,smród spalin i straszny hałas.To każdego doprowadzi do depresji.Po godzinnym postoju i korkach nareszcie dotarłem do pracy.Powoli wjechałem windą na 12 piętro.Gdy wszedłem do dosyć zatłoczonego holu powitała mnie zza swojego biurka moja sekretarka.
-Panie Mitcheer,czekają na pana.-zatrajkotała.
-A któż tym razem?Komornicy?-powiedziałem pełen ironi i zasmiałem się z swojego dowcipu.Sekretarka jednak zachowała powagę.
-Nie.Pańscy...eee...jakby to nazwać...współwłasciciele firmy.
-Cooo?Ojciec wg.jego testamentu przepisał mi całą firmę!CAŁĄ!-zawrzeszczałem.
-Proszę się nie unosić.Odnaleziono nową aktualną wersje testamentu.Tamta poprzednia to była niedokończona.Pański ojciec zmienił przed śmiercią zdanie.
-Ha!Ten stary idiota jednak oprzytomniał.No cóż a jednak liczyłem na jego hojność i nainwność.Prowadź to tych współwłaścicieli,jak ty to nazwalaś.-powiedziałem.Ona wskazała na drzwi od sali konferencyjnej.Gdy weszłem przywitała mnie pulchna,wesoła twarz.
-Jooooohn!Jak ja cie dawno nie widziałem!Kiedy to było?chyba przed śmiercią ojca!-przywitał mnie osobnik.O boże!Jego się najmniej spodziewałem.Mój brat przyrodni,Frederick.Jego nieznosiłem NAJbardziej.
-Oh mój boże,Frederick co za...ekhem...przemiła niespodzianka.-przywitałem się próbując jak najbardziej udawał "miłego".Niezbyt to wyszło.
-John,mam nadzięje że ta twoja leniwa sekretarka wprowadziła cię w konkrety?
-Jak miałem okazje nazwać, ta "leniwa" sekretarka zdążyła mnie o wszystkim poinformować.-powiedziałem z irytacją.Nagle weszła Sally,czyli sekretarka, z kawą.Widocznie wszystko słyszała.Przechodząc koło Fredericka, „niechcący” wylała kawę na jego spodnie.Wyglądało to dośc komicznie.Frederick nagle skoczył,przysłowiową mówiąc jak oparzony i zaczał się wydzierać na Sally.
-TY GŁUPIA IDIOTKO!CO ROBISZ?TE SPODNIE KOSZTOWAŁY MAJĄTEK!-zacząłsie wydzierać,przy czym zrobil się czerwony jak burak.Naglę wybiegł z sali do toalety by jakoś się wytrzeć.Ja natomiast posłałem pełne wdzięczności spojrzenie do Sally.O mało nie wybuchnąłem śmiechem.Jednak starałem się zachować powagę.
-Mitcheer,przejdźmy do konkretów.-powiedział stanowczo prawnik,jak sądze,Fredericka.-Pański ojciec postanowił zmienić przed śmiercią testament,niestety nie na pana korzyść.
-Naprawdę?Co za wzruszający akt dobroci ze strony mojego ojca.-powiedziałem ironicznie.
-Tak.Żeby zostać udziałowcem firmy,musi pan spełnić warunki zawarte w testamencie.
-Ooo do tego jeszcze mam jakieś warunki?Cudownie...
-Proszę zachować powagę,to nie spotkanie towarzyskie.-powiedział z pełną powagą prawnik.-Musi pan spełnić 2 warunki.Musi pan pojechać na farmę,w Coastall town,należącą niegdyś do pańskiego dziadka.Również przez 5 lat musi pan doprowadzić farmę do użytku,i rosnących przychodów.-podczas gdy prawnik skończył wymieniać warunki wszedł z satysfakcją Frederick.
-Noo widze że mój prawnik wprowadził cię w zawartość testamentu.-powiedział szczerząc zęby.
-No tak.Widzę że nasz ojciec daży mnie wyjątkową sympatią.-powiedziałem z zrezygnowaniem.
-Spójrzmy wprawdzie oczy,John,ty nic nie wiesz o życiu na farmie.-rzekł Frederick i poklepał mnie po plecach.Sądze że wg.Fredericka sprawa przesądzona i nie spełnie warunków.Nie, nie dam się i nie dam mu tej satysfakcji.
-Kiedy wyjazd?-powiedziałem spokojnym tonem do prawnika.Frederick i prawnik zrobili zaskoczone,wręcz zrozpaczone miny.
-Uhh...można by powiedzieć że...natychmiastowy...-powiedział patrząc w testament prawnik...

Oceniajcie szczerze a nie piszcie booże super fajne itd.Prosze wymienić wady i zalety jakby można ale sądze że to troche za mało jak na ocenianie ficka dokłądnie :]

Ostatnio edytowany Środa, 19 Stycznia 2005, w całości zmieniany 1 raz(y).

____________________

[obrazek]
Reklamy
Gfo Użytkownik jest offline
Postów: 1
Ostrzeżenia: 0%  
Gfo
53948 Wysłany: 19 Sty 05 21:19 • Temat postu:
Niespełniłes moich oczekiwań, nawet tak oklepany temat można było chociaz podrasowac niestety wykazałeś się inwencją podobną do sprzątaczki z mojego bloku....nie zrobiłęś w tym temacie nic nowego, a wręcz sprowadziłeś wszytsko na grunt rozwodowo-sekretarkowo-testamentowy....całkowicie zły kierunek. Błędy merytoryczne takie jak "nowe wersje testamentu" (jestem ciekaw czy świat zna takie przypadki), czy wreszcie to co ma farma do jakiejś tam firmy....no nic to twoja fabuła....uraczyłeś nas artystycznym opisem uroczystej celebracji śniadania ,które propaguje zdrowy styl życia, choć zapewne lepszy byłby opis drogi do pracy ,który dość ogólnikowo pominąłeś.....Roi się od błędów chociażby: szybko się krzatać, lubiałem (tak krytykowales malpe za jego bledy, sądze ,że w wieku 16-17 lat chyba nie używa sie takich form jak przyszłem, lubiałem itp.)

Ogólnie plusów nie widze może dlatego ,żę wogóle temat nie "zszedł" do farmy....mysle ,że ocena 2+ na tym etapie w pełni cię zadowala

Dziękuje za uwage
eloo_gosciu Użytkownik jest offline
Postów: 665
Ostrzeżenia: 0%  
eloo_gosciu
53949 Wysłany: 19 Sty 05 21:25 • Temat postu:
yhym literówki są moge sie przyznać ale musiałem sie strzeszczać z pisownią bo:
-siostra mui wejsć na czata
-musi sprawdzić majla
-musi coś do szkoły
więc tylko szybko wkleiłem i siut siut siostra na czata.Nawet fenthick je wskazał ale nie mogłem zmienić bo siostra siedziała.A fabułą no cóż musi być troche zbliżona to hmowej no ale postanowie ją troche bardziej rozwinąć...no cóż przy gfo 2+ to szczęście

____________________

[obrazek]
Tomek_btn Użytkownik jest offline
Postów: 210
Ostrzeżenia: 0%  
Tomek_btn
53950 Wysłany: 19 Sty 05 21:31 • Temat postu:
Hmmmm,fakt eloo wierzę,że fick będzie lepszy jeśli dłużej nad nim posiedzisz.
Cytat:
Ogólnie plusów nie widze może dlatego
Gfo wydaję mi sę,że troszeczkę przesadzasz.

____________________

Płomienie strzelą znów z ogniska,
mrok rozświetlą błyskawice,
złamany miecz swą moc odzyska,
król tułacz wróci na stolicę.
wujek_kolacz Użytkownik jest offline
Postów: 1408
Ostrzeżenia: 0%  
wujek_kolacz
53951 Wysłany: 19 Sty 05 21:37 • Temat postu:
nieobraź sie ale musze tu przyznać racje GFO to jest jeden z twoich słabszych ficków i jeszcze te imiona jak z brazylijskiej telenoweli i bardzo zagmatwany ale możesz pisać dalej zobaczymy co z tego wyjdzie i nieprzejmuj sie oceną GFO bo on jest surowy choć pamiętaj czasami zimny prysznic sie przydaje i takie wskazywanie błędów prze GFO jest dobre bo wiesz co masz poprawić i nad czym jeszcze popracować

____________________

[obrazek]
Gfo Użytkownik jest offline
Postów: 1
Ostrzeżenia: 0%  
Gfo
53952 Wysłany: 19 Sty 05 21:39 • Temat postu:
Ciesze się ,że dostrzegacie to ,że moja krytyka jest budujaca, eloo praca, praca i praca
eloo_gosciu Użytkownik jest offline
Postów: 665
Ostrzeżenia: 0%  
eloo_gosciu
53953 Wysłany: 20 Sty 05 13:47 • Temat postu:
Dobrze ja się ciesze że gfo to tak skrytykował naprawde potrzebuje ostrej krytyki by później mieć lepsze prace :] krytykujcie całym sercem

____________________

[obrazek]
Buli Użytkownik jest offline
Postów: 1695
Ostrzeżenia: 0%  
Buli
53954 Wysłany: 21 Sty 05 11:59 • Temat postu:
NO tak fabuła troche dziwna. Imiona jak Wujek powiedział jak z telenoweli Chociaż dobre było to że Jack nie lubił wstawać rano a tutaj ma jechać na farme gdzie będzie musiał budzić sie o 5:00 JAk zwykle dałeś jakiś wątek humorystyczny. To wylanie kawy na Fenthicka... a nie sorry na Fredericka było dość śmieszne
© 2003 - 2024 HMT. Design & Code by gnysek.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.