Wysłany: 04 Sty 10 21:53 • Temat postu: Moja Tworczosc Literacka (epika/liryka)
Harvest Moon Back to Nature
„Love Story”
Kiedy krow na farmie jeszcze nie było, Zycie bez konca mi się dłużyło, uprawiałem role, podrywałem Mary, prezentow dawalem jej od cholery, lecz jej serduszko niebieskie zostalo, bo mi się nagle cos w Ann spodobalo. Nosilem jej kwiaty i czekolade, chodziłem rozmawiac z jej Tata za lade, prosilem do tanca, na spacery chodziłem i bardzo milo się zaskoczyłem. Wszystkie starania nie poszly na marne, bo jej serduszko nie zmienilo się w czarne. Wrecz przeciwnie co ciekawe, nagle jakby zielonkawe się zrobilo co mnie wielce ucieszylo. Wiedziałem już wtedy ze Ann będzie moja, ganialem ze szczęścia po tawerny pokojach i wtedy nie wiadomo skad pojawila się Mary. Krzyknąłem: „Co robic do jasnej cholery?!!”;
„Która mam wybrac, która pokochac?!”, wróciłem na farme by sobie po szlochac. Rozterki miłosne konca nie mialy i kury z wrazenia powoli zdychaly. Poszedłem zapytac o rade Boginie, która z dobroci ogromnej swej slynie. Odpowiedzi od niej jednak nie dostalem, co wiecej, w Bogini się zakochałem !!. Rzucałem jej rozne warzywa: Ogorki, pomidory, nie miałem nawet czasu zajrzec do obory. Cierpialy okrutnie na farmie zwierzęta, tak je zaniedbac? To rzecz nie pojeta. Możecie mi nie Wierzyc jeśli chcecie, ale rzecz się dziala w lecie. Biedne zwierzęta, problemy miłosne, kiedy ja wreszcie z tego wyrosne?. Po chwili myslenia na pomysl wpadłem, malo jedzenia z lodowki nie zjadlem. Kupilem jabłko od zacnego chińczyka, co w wiosce pojawia się często i znika. Ofiaruje to jabłko wybranej dziewczynie, co pomysłem na mnie w wiosce zasłynie. Kandydatek wiele było, co mnie bardzo nie martwilo . Karen ciasto mi upiekla, czym mnie szczerze nie urzekla. Mary ksiazki mi czytala przy czym sama zasypiala. Przyszla także jej znajoma, co Popuri ma na imie, lecz od razu zaznaczyla ze z nadpobudliwości slynie. Wkoncu przyszla do mnie Ann i przy niosla wielki dzban, a w tym dzbanie była karma co by lepiej szla mi farma. To wlasnie ona zatroszczyla się o moje zwierzęta, dla mnie farma to rzecz jest swieta. Jabłko wlasnie jej wręczyłem i się wcale nie zdziwiłem kiedy serce jej zielone zamienilo się w czerwone. Tak się strasznie zaduzylem, ze ja szybko poślubiłem, potem dziecko i te sprawy… nie to żeby dla zabawy! Bo decyzja wspolna była, nawet psa nie zaskoczyla, bo gdy synek się pojawil to od razu z psem się bawil. Tak się konczy ta opowiesc, rodem niczym z Titanica, moral z tego bardzo prosty by nie Wierzyc już w chińczyka co pojawia się i znika 
PS: Sory za bledy  Pewnie sporo
Kura
O Kuro! (tutaj apostrofa do kury)
Ty co wygrzebujesz okruchy dobrobytu mej farmy
Już nie mam pieniędzy dla twej zacnej karmy,
Jaj mi nie znosisz a o karme prosisz!
I powiadam Tobie BIADA !!!
To jest tylko dobra rada,
Lepiej zamilcz bo Ci kuro nawet krowa nie pomoze
Kiedy nagle, tak znienacka Wilk zaczepi Cie na dworze.
Pointa sama się nasuwa: Bunt na farmie? Wilk Cie wsuwa !
Krowa
Krowa, była tutaj nowa…
Farme poznawala sama
Wielce się z tym obnosila
Wkoncu krowa wielka dama.
Mleka dawac tez nie chciala
Bo ja dojki wciąż bolaly.
I leżała wciąż w oborze
Przez noc cala i dzien caly.
Przyszedł jednak czas na krowe
Gdyz był festyn u Barleya
Inna krowa go wygrala
No bo nasza Krowa Dama
Wcale mleka nie dawala.
Moral z bajki tylko na to wlasnie czeka
By pokazac krowie DAMIE
Jaki los ja w zyciu czeka.
Sprytna Owca
Razem z krowami w oborze malutkiej
Mieszkala Owca w welnie bielutkiej
Owca niezwykle sprytna była,
Bo wszystko z obory w welnie swej kryla.
To krowie mleko, to paszy ogromne ilości,
Każdy z obory się na nia złościł!.
Pewnego dnia w oborze pojawil się pies,
Owce w jednej chwili zlapal straszny stres.
Wyczul pies ze owca kradnie i oszukal owce ladnie,
Kiedy ta chowala mleko, zlapal szybko ja za noge!.
Wtedy wyleciały rzeczy, wszystkie hurtem na podloge.
Moral z bajki bardzo prosty, aby nie ktasc nic w oborze!!
Widac na przykładzie owcy: nawet welna nie pomoze.
Kon
Taki był już jego los,
Ze miał bardzo cenny wlos,
Każdy pragnął konskiej grzywy,
Skoczyl za nia by w pokrzywy,
Jednak Kon był nie wzruszony,
Ruszal grzywa w wszystkie strony,
Kiedys Ellen się zakradla, ale az jej mina zbladla,
Bo ja kopna Kon z kopyta,
Po czym najadl się do syta.
Moral: Nie pozadaj grzywy konia,
bo Cie kopnie Kon po skroniach
Opowiesc Biednego Studenta
Cala historia miala miejce w wiosce, gdzie w trosce o moja dziewczyne zamieszkałem, gdyz ja wlasnie tam poznałem. Uczyc zawodu mi się nie chcialo,bo chwastow na polu nie było malo i jeszcze te nieszczesne kamienie, ruch samym mlotkiem to dla mnie cierpienie. Żadna praca się mnie nie imała choc ciagle okazja się nadążała. Raz podczas lata byłem w kosciele, ale praca z tym księdzem to ja Cie pierdziele!, poszedłem pracowac wiec do szpitala, bo była tam Elly (niezla z niej lala). Niestety podbijal do niej doktorek, nawiasem mówiąc to niezły korek. Roznosiłem jakies leki i sprzątałem szpital czasem i tak zanim się spojzalem cale lato już za pasem. Przyszla jesien a z nia facet który nadal mi sens zycia, az mi zbledla strasznie mina, chciał bym poszedł z nim do domu i rozpoczął prace w winach !!. Szybko na to się zgodziłem, wszak alkohol to lubilem. Praca ta nie trwala dlugo, wszystko poszlo po kwartale, no bo jakos wyszlo na jaw ze mu wina pod pijalem. Wtedy grom z jasnego nieba wpadl Saibra w moje rece, dal mi pewne miejsce pracy i pieniadze jak na tacy. W sumie kowal latwy zawod, poćwiczyłem sobie troche, wszystko jednak się zmienilo kiedy dal mi w rece mlotek. Jak wspomniałem na początku nie przepadam za narzędziem, Saibra walnal mnie po glowie i powiedział: Jestes w błedze !. Nie dyskutowałem wiele, bo znow wyladowal bym w kosciele. Pozmalem tu Ricka co czasem jak ma humor to do Saibry fika. Nie wiem czy to ojciec, wujek? Może Dziadek, wiem ze ma Saibra calkiem niezły spadek. Zylem na jajkach z hot springa i z supermarketu chlebie, kiedy ktos mi dal ogorka czulem się jak w siódmym niebie. Tak mijaly dlugie lata, coraz lepiej szla mi praca kupowałem czasem wina i nie miałem po nich kaca. I stwierdzilem ze tej wioski jestem wart, chociaz praca u Saibry to był prze ogromny fart. I choc miałem zadatki na biednego studenta, Saibra zrobil ze mnie na Kowala pretendenta. Zylem dlugo szczesliwie i zywilem się godziwie.
Ostatnio edytowany Poniedziałek, 04 Stycznia 2010, w całości zmieniany 5 raz(y).
Hahaha na prawdę się uśmiałem przy tych wierszykach Czasem rymy nie pasowały lub było zbyt wiele sylab ale ogólnie dobrze się bawiłem Wrzucaj więcej jak tylko coś napiszesz ^^
Na pewno w HMie to wszyscy widzicie
Ze bardzo spokojne na farmie jest Zycie.
Zwierzęta, szklarnia, obora, rośliny,
Kury, Krowy, Owce, Dziewczyny.
Lecz jest jedna postac co wszystkich przeraza
Kurom na dworzu się w nocy odgraza.
Jest szary i duzy i farmie nie sluzy.
Ta straszna zwierzyna, to wilk jest złowrogi
Co zjada nam kury, chwytajac za nogi.
A kiedy poczuje na pysku siekiere
Ucieka przez plotek do lasu w cholere.
I co się z nim stalo? Pewnie spytacie,
Lezy wypchany w pobliskiej chacie.
Przeslanie nie idzie w zgodzie z natura,
Wilk vs Farma: Kury Gora!!!!!!!!!
Skoki Narciarskie
Bardzo ladna jest pogoda
I godzina jeszcze mloda
Wiec czas zaczac konkurs skokow
1 konkurs w nowym roku.
Prog na dachu jest obory
Żeby dawac krowom fory.
A coz to za sylwetka znakomita?
Ruszyl pierwszy Kon z kopyta,
Odbil mocno się od dachu,
Wyladowal w scianie piachu.
Sedzia z japoni punktow dal troche
Bo w analizie pokłócił się z Gmochem.
Lecz o to na progu stoi już krowa,
Choc z dolu wyglada bardziej jak sowa,
Lub jak kilof 100 kilowy,
Każdy bal się skoku krowy,
Na szczescie przerwano konkurs na chwile
Bo sedzia z japoni miał 3 promile.
Krowie skoczyc nie było dane
A cale zawody wygral Baranek.
Policjant i kury
Kury ostatnio jako zabawe,
Choduja kolo kurnika trawe…
Na tej trawie się kokosza,
Potem jajek mi nie znosza.
Na policje sprawe dalem,
Ale wiele nie zyskałem.
Nikt z policji mi nie wierzy
(PS: Malanowski & Partnerzy)
Wziąłem sprawy w swoje rece,
Przekazałem je studzience,
A studzienka dosc gleboka
Dluzna mi nie pozostala,
Po przez wode z niej plynaca
Inne służby zawołała.
Już myślałem ze pomoga,
Będę miał na farmie raj
Kiedy do rodzinnej woski przyjechalo CSI (SI ES AJ !)
Poszlo wszystko wszak do przodu,
Kury teraz sa w wiezeniu,
Ja mam wreszcie swiety spokoj,
Pale trawke sobie w cieniu.
Morał: Nie marnuj kukurydzy na pasze dla kur wrzucajac ja do mlyna, bo sie po prostu nie oplaca
Ostatnio edytowany Wtorek, 05 Stycznia 2010, w całości zmieniany 3 raz(y).
W nastepnych postaram sie popracowac nad rytmika. Takie niedokladnosci moga wynikac z tego, iz pisze je w mniej wiecej 3-4 min. Bardziej sie przyloze, problem sprawia mi takze nie wielka ilosc pomyslow na HMowy wiersz, bo ile mozna pisac o kurach i krowach ;) Ale musze przyznac, wdzieczny temat
Pozazdrościć twórczości. Wielki szacun za te wierszyki.
P.S. Czy ty na serio się nazywasz ,,Kubik'' czy to miało być z Rosyjskiego klocek?? Pytam bo mój polonista się zwie Kubik i myślałem, czy nie jesteście spokrewnieni...
Ciesze sie ze sie wszystkim podoba, postaram sie wrzucic cos wiecej, a jesli chodzi o "Kubika" To jest to moja ksywka ;) Nie jestem spokrewniony z Twoim nauczycielem a tym bardziej nie wiedzialem ze z rosyjskiego to KLOCEK !!! Haha