Temat czysto filozoficzny, rozterki na ten temat wzieły mnie podczas przeczytania opisu Mrx:"Umrę młodo; /"
I moje pytanie jest takie: Czy chcecie żyć długo, możliwie jak najdłużej trzymać się kurczowo tego życia, znosząc wady i niewady starości, patrząc na siebie jak ciało traci forme, dobry wygląd, elastyczność, czy jednak wolicie pełnie życia i umrzeć stosunkowo młodo, zaznawszy już wszystkie przyziemne a może i też nie przyjemności, nie zażywając cierpień jakie nosi starość.
Liczę na ciekawe opinie i słuszną argumentacje.
Tak, wkurzać ludzi głównie
Też jestem za długim życiem. Jakoś nie potrafię pogodzić się ze śmiercią... Wolę być na tym świecie jak najdłużej, przeżyć jak najdłużej. W końcu jak to ktoś powiedział "Życie zaczyna się dopiero po 50. " ;)
Ja nie chce sie 'kurczowo trzymac zycia'. poprostu chce pewnego dnia poczuc ze wszystko co moglam i powinnam juz zrobilam. Zebym po podsumowaniu wiedziala ze moje zycie bylo szczesliwe i juz mnie nic na swiecie nie trzyma. Chociaz sadze ze kazdemu z nas zmieni sie jeszcze miliony razy...
Mnie się niedawno na samą myśl że kiedyś umrę robiło strasznie słabo...wolałam się więc w tę myśl za bardzo nie zagłębiać.Ale teraz od jakiegoś czasu mam depresje...ale nie najcięższą odmiane,bo gdyby tak było to pewnie już bym się zabiła,choć już nie myśle o śmierci tak jak kiedys tzn.już sie jej tak nie boję,a czasami to nawet muśle że może i byłoby lepiej gdybym się zabiła i dlatego przeważnie śpię cały dzień,nie chcę mi się wstawać bo męczy mnie to udawanie przed rodzicami że nic mi nie jest,śmieję się choć wcale nie jest mi do śmiechu.
Prawie cały czas czuję się przygnębiona,jedynie udaje mi się o tym wszystkim zapomnieć jak jestem czymś zajęta,dobrze że mam komputer itd...No ale żeby się zabić to jednak chyba trzeba mieć sporą odwage ja jej nie mam i musze tak żyć dalej,nie wiem czy się z tego cieszyć czy nie A tak wracając do tematu to na dzień dzisiejszy nie wiem czy wolałabym umrzeć młodo czy jak będe już stara...chyba jednak każdy wolałby żyć jak najdłużej ale z drugiej strony nie chcę się zestarzeć...to i tak samo przyjdzie,teraz póki jestem młoda wydaje mi się że starość jest taka straszna a jak już będę stara to pewnie nie będzie to aż tak okrone nikt się przecież nie starzeje z dnia na dzień
Ostatnio edytowany Sobota, 05 Kwietnia 2008, w całości zmieniany 2 raz(y).
No ale żeby się zabić to jednak chyba trzeba mieć sporą odwage
Odwagę trzeba mieć ale żeby żyć i żeby potrafić wyjść temu życiu na przeciwko.
Jeśli o mnie chodzi to chciałbym najpierw spełnić wszystkie swoje marzenia i trochę się nimi nacieszyć. Chyba najlepszym wiekiem na śmierć byłby hmm... 70lat? Byle się nie męczyć za bardzo różnymi chorobami ale przede wszystkim, żeby nikt się mną nie musiał opiekować na starość. Bo na przykład nie chciałbym dożyć czegoś takiego, że leżę tylko w łóżku i praktycznie jestem warzywem a inni ludzie latają wokół mnie starając się mnie utrzymać przy życiu. Myślę że tak z 70 lat i styka