Wysłany: 28 Lut 07 16:24 • Temat postu: Księga XV - "Jacek Soplica-reanimacja"
I tak oto doszło do kolejnej powieści.
Ten produkt był niestety o szkoły, a więc musiałem się opanować w czasie burzy mózgów.
Pisane wierszem. No comment xD
1000 lat minęło, od czasów Robaka
W czego konsekwencji powstała powieść taka
Jacek Soplica podczas spoczynku swego,
Nie miał możliwości spodziewać się tego
Co się stało. A stała się rzecz niesłychana,
Mogiła księdza została odkopana!
Medycyna w tym czasie rozwijać się zaczęła,
A Soplica czekał by jego ciałem się zajęła.
I nastał cud w minutę, wszyscy żywi stają,
Chociaż już do końca życia kulawo się kiwają.
Tak więc Jacek wstaje, świat ujrzał na oczy,
Lecz co to? Zaraz ze strachu się zmoczy
„Cóż to! Gdzie żem ja się podział?
Czyżby tak raj boski ubraniem mnie odział?!
Bo któżby to widział, w worek być ubranym,
Tlenu, błagam, tlenu!” W odzianiu nieznanym:
„Ciasna koszula, spodnie jakieś dziwne…”
Wtem ujawnia się chłopak, oczy miał on piwne:
„Ziomal! Siema stary, chyba nie masz kaca?
Jeśli nie, czeka cię z mej strony praca:
Dam ci dwie dychy, pójdziesz do nocnego,
Lecz po drodze zagadasz do mego starego.
Powiedz że cię posłałem po piwo dla brata,
Ale dowodu nie dał i kazał wziąć od tata”
„Ziomal” z blokowiska nie widział słownika,
I teraz „tekstami” marnymi w rozmowie swej „myka”:
„Musi ci dać, i tak jest pijany, jak nie, przyciśnij go do ściany.
Potem wejdź do sklepu, poproś cztery piwa,
Schowaj za pazuchę i prędko się zmywaj.
Przynieś gazem do mnie, wielkie dzięki z góry,
W zamian dam ci chwilę sztachnąć się z rury”
Jacek zaniemówił. Szybko zbladł jak ściana,
Takich słów nie słyszał odkąd matka kochana
Go poczęła. Wtem poziom robak stracił,
Upadł jak kłoda. Ktoś po ambulans zawołać raczył.
I znów w szpitalnym łóżku otworzył swe oczęta,
Lecz tym razem pod szyją koszula rozpięta.
„Czyż tak wygląda życie, czyż tak wygląda świat?
Zaraz…ile ja mam lat?
Gwałtu, gwałtu!, Potrzeba mi pomocy!”
W łóżku obok księdza osunął się kocyk,
Spod koca mężczyzna wysunął się powoli:
„Gwałtu chcesz? Na pewno? A wiesz że to boli?
Jeśli tak, przygotuj się na noc swojego życia.”
I jeszcze tego dnia doszło do użycia
Przemocy. Jacek nie wytrzymał, uciekł ze szpitala,
Na ruchy Robaka patrzyła cała hala.
Chwiejnym krokiem, jak na odrodzonego przystało
Minął drzwi wejściowe i rzucił słowa śmiało:
„Chcę umrzeć, nie chcę tego świata!”
Przechodnie uznali go za wariata.
Przemierzył w rozpaczy miasto prawie całe
Lecz zatrzymał się przy domu gdzie ludzi było w miarę
Mało, Jak to zazwyczaj bywa
W domach publicznych mało kto przebywa.
Wszedł krokiem żwawym, z radosnym uśmiechem
Jakby w domu tym chciał znaleźć pociechę.
Podszedł do barmana, który zagadany,
Odruchowo pokazał palcem na drzwi Lany.
Poszedł więc Soplica w miejsce wskazane
Zapukał uprzejmie, wszedł, policzki miał rumiane,
Kobieta zapytała, czy ma czym zapłacić
Po czym wypadły mu „dwie dychy” ze szpitalnych gaci.
Drzwi się zamknęły, klamka zapadła,
Jacka Soplicę rozpusta dopadła.
Pozwólmy się nacieszyć Robakowi w samotności,
Lepiej nie obudzić w nim wewnętrznej złości.
Po wyjściu z zakładu zmienił swą opinię:
„Mimo iż zwiedziłem kiedyś całą Sardynię
Nie jest tu najgorzej, przeżyć mogę chyba,
Do spełnienia pragnień marzy mi się ryba <== Był trochę lepszy pomysł, ale to do szkoły
Nie wiem sam czemu, naszła mnie ochota”
Przeskoczył nagle „ziomal” z posiłkiem zza „płota”:
„Pszszpraszam, juszż fffychoze, fitam miy panie”
„Witam towarzyszu, mam małe pytanie”
Nie wiele myśląc ksiądz poprosił rybę:
„Tak jest, żefie, fsamian zza pohybel”
Lecz teraz to Jacek otrzymał zagadkę:
„Pohybel powiadasz, a chcesz może pomadkę?”
I ścierając z twarzy pocałunki Lany,
Dał chustkę z prezentem, i tak był pijany.
„Pszszpraszam, nie mam drobnych, ale dam śsii te rybę”
Skończyła się transakcja, niepotrzebny był pohybel.
I tak mijały lata,
A przez głupotę świata
Jacek Soplica Reanimowany
Przeżył, a nawet stał się kochany
Założył rodzinę
Umie obrać cytrynę
Nauczył się korzystać z dóbr tego świata
A dzięki lukom prawnym adoptował sobie brata
I chodź nas tam nie było,
To wiemy jak się żyło
I dodam jako podsumowanie
Że Proxowi zebrało się na…właśnie
I zapłoną piekielnym ogniem wasze serwery, gdyż zabezpieczenia ich wątłe a podatność na buffer overflowy ogromna I zaprzestaną działania wasze routery a wasze niewiasty nosić będą pakiety w kubłach a tam będzie płacz zgrzytanie zębów 404 i request timeout