Wysłany: 11 Sty 06 10:53 • Temat postu: Obrazki of Luna
HMmm, Lunuś bardzo się postarałaś. Ładne ocka Wilcka... Już Ci to mówiłam, ale powtórzę wobec całego świata.
Wujek ma rację, spróbuj to jakoś powiększyć ładnie, to będzie można dać na tapetkę.
Rysuj dalej. A tak w ogóle, to pochwal się: Luna wydała niedawno malowankę ze swoimi rysunkami. Są strasznie fajne, nawet ja wróciłam do czasów dziecięcych, żeby pokolorować kilka obrazeczków.
Wysłany: 08 Sty 06 20:16 • Temat postu: Ulepszanie narzedzi
Po pierwsze musisz mieć narzędzia odpowiednio dużo uzywane. Nie wystarczy mieć kasę i rudę, samo nazędzie też musi być przygotowane. Kiedy osiągniesz 100% lub więcej przy tym narzędziu (zobaczysz ile masz w opisie farmy - tam gdzie pisze ci ile masz kasy, procent w grze, zwierząt i jak bardzo Cię skrzaty lubią) idziesz do faceta, gadasz z nim przz ladę, dajesz "ulepsz narzędzia". Każe Ci wskazać narzędzie i rudę. Płacisz, przychodzisz za dwa dni i masz lepsze narzędzie.
Działa? Chodzi o BTN, prawda? Bo jak nie, to może nie działać...
Wysłany: 06 Sty 06 19:05 • Temat postu: Harvestowy konwent
Myślę, że to byłby dobry pomysł. Problem w tym, że HM nie jest tak rozpowszechniony jak FF. Jest na pewno kilku zapaleńców, którzy by z chęcią zawsze na coś takiego pojechali, ale to chyba za mało... Trzeba by było wybrać miejsce, niektórzy musieliby sporo kilometrów przejechać... Spora część graczy nie jest jeszcze pełnoletnia, rodzice mogliby robić problemy... Jak widać trochę rzeczy zawadza. Ale jakby się ktoś uparł, mógłby coś takiego zorganizować. Pytanie tylko ile osób by przyjechało...
Najlepszy w takim wypadku jest konwent internetowy
Wysłany: 21 Gru 05 18:59 • Temat postu: BimBolo ADVENTURES
Dobra, teraz moja ocena (ostrzegam, że surowa!!). Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to język. W życiu nie widziałam, żeby ktoś w książce pisał "se" zamiast sobie i inne tego typu zwroty. Jeśli chcesz wprowadzić taki styl w pisarstwie, to od razu Ci mówię, że nic z tego nie będzie. Nawet dzisiejsza literatura współczesna nie wytrzymałaby takiej zmiany... Po drugie gramatyka, ortografia i interpunkcja. Zły szyk wyrazów w zdaniu, błędy... zresztą, co będę się rozpisywać, wiadomo o co chodzi. Dalej: za dużo wykrzykników, pytajników itp. Kolejna rzecz: akcja za szybko się toczy, brak jakichkolwiek opisów, wstępu, czegoś porządnie wprowadzającego, jak już moja poprzedniczka wspomniała. Wszystko jest suche i takie jakieś... bezbarwne.
- Bleble? - zapytał Ten
- Bleble - odpowiedział Tamten.
- Blebleble - powiedział Ten.
- Ble - potwierził Tamten.
Itd, itp... Może by jakieś urozmajcenie zrobić, co?
Postaraj się poprawić, to może kogoś zainteresujesz... I nie myśl o okładce, kiedy piszesz pierwszy rozdział, bo gwarantuję Ci, ze nic z tego nie będzie. Żaden szanujący się pisarz tego nie robi. To tyle ode mnie. Przepraszam, jeśli Cię uraziłam, miałam na celu tylko dobro twoje i ogółu.
Wysłany: 21 Gru 05 11:51 • Temat postu: ARTYKUŁ!! **Glitche w Harvest Moon: Back To Nature by Crash**
Niezły art Crash. Podobał mi się, przeczytałam cały, choć prawdą jest, że początkowo trochę nudny. Moja ocena 8/10.
Ja sama natknęłam się na ciekawą rzecz z piłką. Nie chciało mi się jej używać, więc po kupieniu schowałam ją do szafy i dałam sobie spokój. Po kilku dniach przyszedł Won i sprzedał mi następną, którą również schowałam do szafy. I tak kilka razy. Po pewnym czasie miałam 10 piłek. To chyba dużo lepszy sposób klonowania, prawda? Ale trzeba za niego płacić. ;) Kiedy piłka jest w szafie Won odbiera to tak, jakbym ją straciła i przychodzi uparcie z następną.
Wszystkiego co lepsze niż najlepsze, czyli wszystkiego najlepsiejszego!! Nie będę Ci życzyć różnych rzeczy wymieniając je po kolei. Napiszę po prostu, że życzę Ci tego, co sam sobie wymarzysz. Żeby się spełniło i jeszcze wyszło Ci na dobre. I jak to mawia mój dziadek: Niech Ci się darzy!!
Wysłany: 22 Wrz 05 19:26 • Temat postu: Konkurs na najlepszego Ficka
No to wklejam. Zdążyłam dziś skończyć. Temat mił być dowolny, więc jest. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie jest długie, bo chciałam stworzyć wreszcie coś mniejszego.
Mogłabym do tego opowiadania napisać całą fabułę, ale skoro ma to być krótkie i tylko jednorazowe opowiadanie... skorzystałam z innego zakończenia.
Miłej lektury
NIE
Postać w czarnym płaszczu przemykała się niepostrzeżenie brzegiem jeziora. Wielki księżyc w pełni odbijał się srebrem w gładkiej tafli wody, jakby chciał rozjaśnić mrok lasu. Chociaż wiedział, że było to niemożliwe.
Czarny podszedł szybko do wielkiego kamienia wystającego z wody, ale nie wszedł na niego. Nawet nie dotknął wody. Stanął na brzegu i czekał. Księżyc przyglądał się ciekawie. Widział już wielu takich, którzy przyszli nad Jezioro Pełni. Tak samo czarni, tak samo bezszelestni, tak samo bezradni, wobec tego, co nadchodziło. Popatrzył na kolejnego śmiałka, licząc, że zobaczy w nim coś nowego, ale nie dostrzegł nic szczególnego. Nie był wysoki, ani niski. Twarz ukrył pod kapturem. Tak jak inni. Tylko jednym się wyróżniał: nie wszedł na kamień.
Tafla jeziora zafalowała, na powierzchni pojawiły się drobne zmarszczki. Po chwili z wody wyłonił się piękny mężczyzna. Łatwo było się domyślić, że jest panem tego jeziora, ponieważ wydawał się jego uosobieniem. Lśnił w blasku księżyca jak utkany z otaczającej go wody. Długie czarne włosy spływały na srebrną szatę. Postać na brzegu drgnęła, a potem ponownie znieruchomiała. Księżyc patrzył ciekawie. Typowa reakcja, myślał. Wszyscy, którzy tu przychodzili, by wydobyć z jeziora Przedwieczną Magię spodziewali się potwora. A spotykali pięknego maga. Równie potężnego i strasznego jak potwór. Mag spojrzał na istotę stojącą na brzegu.
- Nie chcesz ze mną walczyć? - zapytał głosem przypominającym szum wody.
- Nie - głos czarnego był spokojny i nie wyrażał nic.
Księżyc patrzył zdziwiony. Nie. To wszystko. Nie. Nie chce walczyć. To po co tu przyszedł?
- Dlaczego? - zapytał mag. - Czemu chcesz złamać rytuał? Podczas każdej pełni przychodzą tu ludzie, którzy chcą mnie pokonać, by zdobyć Magię. Muszę z nimi walczyć, a potem ich zabijać.
Księżyc zastanawiał się, co teraz zrobi ten człowiek. Wycofać się nie mógł. Stąd można było wrócić tylko z Magią. Bez niej się nie wracało. Właściwie nie było wyboru. Trzeba było walczyć.
- Co ten rytuał daje? - zapytał spokojnie czarny. - Nie ma bezsensownych rytuałów.
Mag milczał. Księżyc zdał sobie sprawę z tego, że nigdy nie było mowy o sensie tego wszystkiego.
- To nie rytuał, ale tradycja - odezwał się znów czarny. - Bezsensowna. Głupie przyzwyczajenie.
- Nieprawda! - wykrzyknął mag Jeziora Pełni. Księżyc nie mógł się nadziwić. Czarny wyprowadził Maga z równowagi! Kilkoma słowami!
- To co ten rytuał daje? - zapytała ponownie postać na brzegu. - Nie powiesz, prawda? Dlatego rytuał zostanie przerwany. Nie wstąpię na kamień i nie będę z tobą walczyć.
Ta rozmowa jest co najmniej dziwna, myślał Księżyc. A ten człowiek jest bezczelny. Zwraca się do samego Maga Jeziora Pełni, Pana Pradawnej Magii, a robi to takim tonem, jakby mówił o pogodzie.
- Dlaczego? - zapytał Mag prawie rozpaczliwie. - Muszę cię pokonać. A wobec tego musisz ze mną walczyć.
- Nie muszę. Nikt nie powiedział, że muszę.
- Ja tak mówię! Masz ze mną walczyć!
- Nie.
Mag bezradnie opuścił ręce.
- Proszę...
Zapadła chwila milczenia.
- Nie. Nie będę z tobą walczyć.
- Nie możesz tego zrobić - ton Maga stawał się coraz bardziej rozpaczliwy.
- Mogę i zrobię.
- Nie!
Księżyc przypatrywał się wszystkiemu z góry. Interesujące, myślał. Jak różne jest zachowanie potężnego Maga i słabego człowieczka. Ten człowiek na pewno nie jest zwykły. Pierwszy raz ktoś wyprowadził Pana Jeziora Pełni z równowagi. A swoją drogą ciekawe, dlaczego mu tak zależy na tej walce.
Milczenie przedłużało się, ale Księżyc wiedział, że to kolejne zagranie ze strony człowieka.
- Dlaczego nie chcesz ze mną walczyć? Boisz się? - Mag przerwał milczenie.
- Nie. Nie jestem tutaj, aby z tobą walczyć, ale aby zdobyć Pradawną Magię, którą więzisz w swoim jeziorze od wieków.
- Mam propozycję. Powiem Ci, dlaczego muszę z tobą walczyć. Wyjaśnię ci nawet, jak używać tej Magii i jak nad nią panować. Nie za nic, oczywiście. W zamian żądam walki.
- Nie.
Znów zapadła cisza.
- Aleeee... dlaczego? - pytanie miało brzmieć, jakby było zadane z ciekawości, ale bardziej w nim było słychać rozpacz niż ciekawość.
- Nie potrzebuję twojej wiedzy. Domyślam się dlaczego chcesz ze mną walczyć. Bez tego rytuału nie możesz żyć.
Mag przeżył szok. Wyraźnie było po nim widać ogromny wstrząs. Człowiek powiedział prawdę. Odkryto tajemnicę istnienia Maga Jeziora Pełni. Żył tylko dzięki odprawianym co pełnię rytuałom, czyli walce z ludźmi, ich zabijaniu i składaniu w ofierze. Księżyc rozważał kolejne możliwości. Teraz Pan Jeziora nie może pozwolić, aby ten człowiek postawił na swoim. Będzie walczył. Z tej polany nie można wyjść przed walką, ani w jej trakcie. Człowiek nie będzie chciał wejść na kamień, ani dotknąć wody. Dlatego Mag wyjdzie na brzeg, by tam z nim walczyć.
Tak właśnie się stało. Powiewając srebrnym płaszczem Pan Jeziora Pełni opuścił swoją twierdzę, jaką była woda. Poza nią nie miał magii, był zwykłym człowiekiem, jak ta istota stojąca na brzegu. Ale wyszedł.
Księżyc przyjrzał się refleksom swojego światła na dwóch ostrzach, których dobyli równocześnie przybysz i Mag. No no, nieźle jeszcze potrafisz świecić, staruszku, powiedział sam do siebie.
Rozpoczęła się walka. Był to piękny pokaz szermierki, ponieważ obaj walczący byli świetni. Stopniowo jednak człowiek zaczął przegrywać. Księżyc z niepokojem przyglądał się, jak kolejne ciosy Maga godzą w smukłą sylwetkę czarnego. Zrozumiał, że nie jest tak jak sądził. Ta bitwa nie jest mu obojętna. Chciał, żeby człowiek wygrał. Żeby wreszcie to jezioro i ten las stały się normalne. Ale człowiek przegrywał. Na czarnym płaszczu pojawiły się błyszczące w srebrnym świetle plamy, które musiały być krwią.
W pewnym momencie czarny zrobił coś niespodziewanego. Był już na skraju śmierci, kiedy skupiając całą swoją uwagę na walce, ściągnął kaptur lewą ręką. Złote włosy rozsypały się po czarnym płaszczu spływając prawie do stóp. To była kobieta! Zarówno Księżyc jak i Pan Jeziora Pełni przeżyli szok. Wszystkiego się spodziewali, tylko nie tego. Kobieta wykorzystała moment nieuwagi Maga i zadała mu śmiertelny cios.
Księżyc przyglądał się, jak wielki i potężny Pan Jeziora Pełni, Mag posiadający Pradawną Magię upadł. Kobieta chwiejąc się ruszyła w stronę Jeziora, by dotrzeć do niego, zanim Magia uwolni się sama i wyleci nieposkromiona na świat. Nie zdążyła. Padła na piasek bez życia tuż przy wodzie. W tym samym momencie gładka tafla zafalowała. Z wody wzbił się w niebo złoty strzęp dymu. Miał postać kobiety, która leżała właśnie na brzegu...
Księżyc spojrzał na uwolnioną Magię. Była piękna. Bardzo. Piękniejsza niż tamta kobieta, choć była do niej podobna. Podoba mi się... - pomyślał i spojrzał na swoje odbicie w jeziorze. I wtedy zakochał się sam w sobie.
Bowiem Pradawna Magia to właśnie Miłość. Odkąd została uwolniona, krąży po świecie i nikt nie potrafi nad nią zapanować. A Księżyc od tamtej pory uwielbia się przeglądać w jeziorach, stawach i studniach, bo tak pokochał swoje oblicze.
KONIEC
Czekam na wyniki. Może mógłby ktoś napisać co o tych bazgrołach sądzi?? Czy nie wolno?? Bo jak nie, to poczekam...
Wysłany: 31 Sie 05 14:34 • Temat postu: Cholerne Problemy w HM 64
Mi też tak nie wchodziło. Trzeba dać "File", "Choose room directiony" czy jakoś tak. Wybierasz lokalizację, gdzie masz całość. Powinno wejść. A jak nie, to sobie faktycznie ściągnij nowy emulator.
Wysłany: 28 Sie 05 10:59 • Temat postu: Wilk. Niebanalny (nie) horror o pewnym chłopcu...
Miotła, napisz coś z sensem, powiedz czy ci się podoba, a nie o długości fanficka. Jak chcesz wiedzieć to są dłuższe opowiadania, chociażby "Gdzie Indziej". A zarówno Luna jak i ja lubimy pisać, mamy dużo weny i dlatego powstają długie i średnie opowiadania. Jedyne krótkie, które napisałam to Inwokacja do "Pana Mateusza", a i tak wkrótce bedę pisać ciąg dalszy, bo trochę go zaniedbałam...
W takim razie musisz tylko czekać, piórko powinno sie pojawić w jakiś tydzień po zamianie serca na różowe.
Acha, jeśli szukasz Goddess, to idź do lasu, przejdź koło domu stolarza, tam gdzie na wisnę rośnie borówka jest wejście do takiego ustronnego zakątka. Stań na mostku i wrzuć coś do jeziorka. Działa chyba od 8 do 5. CHYBA, już nie pamiętam za dobrze.
No to odpowiadam. Przyznam, że Karen jest najtrudniejsza, nie zawsze wiadomo gdzie jest.
- w poniedziałek: od 10 do 5 stoi koło winiarni u siebie w domu, wieczorem jest w barze;
- we wtorek: 10-5 na podwórku u niej w domu, w lesie przed domkiem stolarza lub nad morze na pomoście;
- w środę: jak wyżej, czasem jest w barze;
- w czwartek: koło winiarni lub w barze;
- w piątek: jak w środę;
- w sobotę: jak w środę;
- w niedzielę: do 10 do 5 zawsze na plaży tuż przy morzu;
- jeśli pada: jest w barze, albo jej nigdzie nie ma.
Najłatwiej jest każdego dnia prócz niedzieli oblatywać wszystkie te miejsca: koło winiarni, nad morzem, przed domkiem stolarza w lesie i bar.
To jest plan tygodnia Karen, ale uprzedzam, że zrobiony na podstawie moich obserwacji. Czasmi nigdzie jej nie ma, nie mam pojęcia gdzie wtedy znika.
Jeśli chcesz więcej informacji o Karen, np co lubi, kiedy ma urodziny, oraz jaki jest przebieg scenek z jej udziałem, pisz tutaj, lub do mnie na gg (1060183). W mirę możliwości postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania dotyczące HM 64, nie tylko Karen, choć już dawno nie grałam. Ale robiłam kiedyś zapiski i zawsze mogę do nich sięgnąć