Wysłany: 14 Gru 05 13:12 • Temat postu: Daj mi swoje sejwy...
jak widze takie dzieciaki to mi sie zygac chce...
Jak wyszło BTN to miałam około 10 lat i sama grałam, albo czasami ze stanu gry mojego taty(razem uczylismy sie wszystkiego w hm ;p). Nie widze nic fajnego w takim graniu. Co to w ogole za sztuka? To nam nawet satysfakcji nie da ;/
Wysłany: 14 Gru 05 13:07 • Temat postu: Czy można zmienić żonę??
Odejdzie do swojego domu...A kiedy do niego wejdziemy to pojawi sie scenka i nasz bohater ja przeprosi, a ona wróci. Tak przynajmniej jest w BTN...i wyadej mi się, ze w fomt też
Wysłany: 08 Gru 05 14:40 • Temat postu: Sejwy do BTN
Ja mu dałam sejwa na snesa, ponieważ grałam w to na kompie...
W BTN także gram na ps1 i nie mam jak przesłać save na komputer, a dla nieog wysilac sie nie bede, zeby jakos tego dokonac :]
Wysłany: 08 Gru 05 01:26 • Temat postu: Sejwy do BTN
Jeju synek co ty masz z tymi sejwami? Pomęcz się troche sam z tą grą, a jeśli nie dajesz rady albo Ci sie nie chce normalnie grac to używaj kodów. Zapewniam Cię, że jeśli przejdziesz tą gre sam to będziesz miał dużo więcej satysfakcji z tego.
Wysłany: 07 Gru 05 19:59 • Temat postu: Moje opowiadanie
No cóż o farmerskim życiu jeszcze nigdy żadnego opowiadania nie napisałam, ale chciała bym się z wami podzielić moją tworczością :]
Opis opowiadania: Jest to opowiadanie fantastyczne, którego głównymi bohaterkami są dwie elfki: Mesfore i Aerie. Akcja toczy sie głównie w górach Dae'gwath. Zapraszam do czytania :]
Pewnego dnia w lesie nie daleko Elfiej wioski 'Trijant' wędrowała młoda elfka o imieniu Aerie. Dziewczyna usłyszała odgłosy walki i krzyki:
- Zostawcie mnie! Głupie ogry! Nie ujdzie wam to na sucho!
- Ogry? W tej okolicy? Nie możliwe! - Pomyślała elfka, natychmiast biegnąc na ratunek.
Przyklęknęła za krzakami i zobaczyła dwa potężne ogry trzymające związaną elfkę oraz mniejszego ''ogryzka'' gaszącego ognisko i zbierającego rzeczy.
- Pojmali elfa! Jak śmieli... - Pomyślała wyciągając łuk i strzałę. Napięła go i strzeliła.
- Co jest...? - Powiedziała związana elfka.
Drugi ogr nie zdążył nawet zastanowić się co się stało, po chwili miał głowę przebitą na wylot strzałą. Aerie
wyszła z ukrycia i rozwiązała zakładniczkę.
- Dziękuje Ci ...
- Nie ma sprawy...Ale zaraz, jesteś ranna!
- Mniejsza z tym pora zając się resztą ogryzków! - Powiedziała elfka chwytając za miecz.
Aeria przyjrzała jej sie trochę, dziewczyna miała ciemne blond włosy za pas, zielone oczy,bladą karnacje. Jej skromny strój dodawał jej uroku.
- Pomocy! Pomocy! Elfy, elfy ! - Zaczął paniczne krzyczeć najmniejszy z trójki łotrów
- Zamilcz! - Krzyknęła elfka wbijając miecz w brzuch zielonego potwora.
- Uhhhh... Kiepsko się czuję...
Elfka zemdlała, co wcale nie zdziwiło Aeri, ponieważ miała ranę z boku brzucha i straciła sporo krwi, dziwne było, że miała siłę w ogóle jeszcze walczyć.
Następnego dnia elfka obudziła się czując straszny ból. Zobaczyła nad sobą błękitnooką i blond włosą piękność.
- G...Gdzie ja jestem - Powiedziała półgłosem
- W mojej chacie, na skraju wioski Trijant. Na imie mi Aerie, uwolniłam Cię z niewoli u ogrów
- Jestem Mesfore...Dziękuje za pomoc - Po tych słowach ranna dziewczyna zasnęła.
Aerie patrzyła na nią z uśmiechem myśląc
- ''Nigdy nie widziałam jej w naszej wiosce...Musi przybywać z daleka, różni się od tutejszych elfów.''
***
Było ciepłe i słoneczne popołudnie, wiatr wpadał do domu przez okno i orzeźwiał swoim chłodem. Mesfore obudziła się i rozejrzała dookoła, pokój był pusty.
Elfka usiadła na łóżku, o dziwo nie czuła bólu, a po ranie na brzuchu została jedynie blizna
- Uzdrowicielka? - Pomyślała - Pójdę się trochę rozejrzeć...
Za drzwiami był ładnie urządzony niewielki salon, dalej kuchnia.
Dziewczyna usiadła na fotelu i zaczęła oglądać drobiazgi które znajdowały się na półce.
- Wstałaś już - Powiedziała wchodząca do chatki Aerie
- Jak widać, jak długo spałam?
- Dwa dni. Nie dziwi mnie to, byłaś poważnie ranna
- Jesteś uzdrowicielką?
- Początkującą. Praktykuję białą nekromancję i czary natury.
- No proszę. - Uśmiechnęła się Mesfore. - Ja zajmuję się czarami przemieszczenia , natury - głownie przyzywaniem,umysłu, potrafię także atakować czarami czarnej nekromancji...
- Po za tym walczysz mieczem?
- Tak ale potrafię też dobrze strzelać z łuku... Rodzice chcieli, żebym była wszechstronna więc uczyli mnie wielu rzeczy
-Moi skupiali się na łukach. Nasz ród już tak ma, sztuka łucznicka przekazywana jest w naszym rodzie z pokolenia na pokolenie.
- Jesteś jedną z Agladów? - Agladzi są to mieszkańcy Aglad'enu, państwa w, którym znajduje się Trijant.
- Zgadza się, a Ty? skąd pochodzisz ?- Zapytała zaciekawiona Aerie.
- Z Basteloni, a dokładnie ze stolicy, czyli potężnego Kadoru.
- To kawał drogi stad...Co Cię sprowadza w nasze strony?
- Ciekawość, znudziła mi się Bastelonia i jej potęga. Postanowiłam wędrować po świecie - Powiedziała z uśmiechem na twarzy Mesfore.
- Aha... dziwne myślałam, że tak ogromne miasta jak Kador, nie nudzą się zbyt szybko.
Po chwilowej pauzie Aerie dodała - Chodźmy coś zjeść, przygotuję swoje specjalne danie.
Dziewczyny poszły do kuchni.
-Hmm...Świetnie, jedzenie się skończyło, pójdziesz ze mną do miasta?
- Jasne - odpowiedziała .
Elfki zeszły z chaty znajdującej się na drzewie i poszły wzdłuż leśnej dróżki Dookoła były wysokie drzewa 'pochylające' się nad ścieżką, a w oddali było widać miasteczko. Przy wejściu stało dwóch strażników
- Bądźcie pozdrowieni bracia - Przywitała ich Aerie
- Witaj siostro! Możesz wejść, ale zaraz, zaraz kim jest twoja towarzyszka?
-To Mesfore z Basteloni, przyjechała do mnie z wizytą.
- Dobrze, wejdzcie - Powiedział uśmiechając się strażnik.
Wzdłuż drewnianych ulic znajdowało się kilka sklepów magicznych,sklep z szatami, zielaż oraz sklepy wielobranżowe.
- ''Typowa wioska Agladów'' - Pomyślała rozglądająca się dookoła Mesfore - ''To nie to co moja Bastelonia i Kador w niej... Ahh ten ruch, zgwar i handlarze z przeróżnymi towarami. Do tego wszystkiego dochodzą piękne lasy,jeziora i rzeki . Czy wrócę tam jeszcze kiedyś?''
- Trijant nie przypomina Twojego miasta prawda? - Zapytała Aerie.
- Przypomina spokojne dzielnice Kadoru, w jakich znajdował się mój dom i wioski pod nim
- To jednak nie to samo... Chciałabym kiedyś pojechać do miast takich jak Kador czy Elwood. Masz rodzinę w Kadorze ? - zaciekawiona kontynuowała rozmowę.
-Tak ... Mój ojciec jest głównym dowódcą wojsk Kadorskich, a mama uczy magii na uniwersytecie. A co z Twoim domem i rodziną?
- Mój prawdziwy dom znajduje się w północnej części Trijantu w dzielnicy domków, a chata, którą widziałaś to moja 'kryjówka' ... To ten sklep - Powiedziała Aerie wkazując na mały budynek z napisem 'U Pontey'a'. Wnętrze sklepu wyglądało na bardzo pedantyczne,towary były starannie poukładane na półkach według typów i nazw. Przy ladzie stał poważnie wyglądający elf:
- Czym mogę służyć Aerie? - Twarz mężczyzny rozpromienił nagle serdeczny uśmiech.
- ''No cóż, pozory mylą...Chyba nie jest taki zły na jakiego wyglądał'' - Pomyślała Mesfore.
- A któż to? Jakaś obca? - Powiedział Pontey marszcząc czoło i wskazując na nowo poznaną osobę. - Nie często gościmy tutaj przybyszy, nie wyglądasz na tutejszą?
- ''A jednak nie mylą'' - Pomyślała marszcząc czoło - Przyjechałam z wizytą do Aerie - Odpowiedziała zachowując swój obojętny wyraz twarzy.
- Panie Pontey! Proszę nie zamęczać jej pytaniami.
- A skąd się znacie?
- No to my bierzemy zakupy,proszę oto zapłata, do widzenia !
***
Następnego dnia, gdy Aerie przyszła do chaty, na drzewie zastała pakującą się Mesfore
- Odchodzisz już? - zapytała.
- Tak. Jestem zdrowa, więc nie mam na co czekać, poza tym muszę załatwić kilka spraw za górami Dae'gwath.
- Kilka spraw ? - Zapytała elfka
- Wydaje mi się, że mogę ci zaufać, więc wyjawię ci trochę z mej tajemnicy - Powiedziała Mesfore stając bliżej nowej przyjaciółki
- Muszę odnaleźć najmłodszego z trzech książąt Basteloni, który prawdopodobnie uciekł. Jednak trzeba załatwić to po cichu inaczej w Kadorze będzie zamieszanie.
- Uciekł? To trochę dziwne. Który to najmłodszy z nich?
- Książe Falas, któremu zachciało się przygód
- Tobie też się zachciało - powiedziała żartobliwie Aerie.
- No tak, ale przynajmniej w słusznej sprawie!
- Zaczekaj wezmę kilka swoich rzeczy, a resztę opowiesz mi po drodze do tego twojego księcia - Po wypowiedzeniu tych słów dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Elfka wróciła po swoje rzeczy do domu.
***
Elfki nie zdawały sobie sprawy z tego, jakie niebezpieczeństwo grozi im w górach Dae'gwath zwanych przez ludzi górami cienia. Szlak prowadzący przez nie zamieszkiwały dziwne potwory i Mroczne Elfy. Aby nieproszeni goście nie przedostali się do Krainy Magii, przejście było chronione zaklęciem, które pozwalało przejść jedynie stworzeniom magicznym. Wędrówka z Trijantu do podnóża gór trwała cztery dni.Mesfore i Aerie szły przez lasy starając się unikać walk i kłopotów. Za drzewami było już widać rozłożyste góry nad, którymi widniały ciemne chmury. Zapadał zmrok.
- Widać już Dae'gwath. - Oznajmiła Mesfore.
- Wyglądają mało przyjaźnie ale cóż... Trzeba iść - Odpowiedziała jej towarzyszka
- Zatrzymamy się na noc na polanie, która leży u podnóża gór.
Droga przez las była spokojna, słychać było jedynie sowy. Po pół godzinnym marszu oczom wędrowniczek ukazała się ogromna polana, pokryta lekko kołyszącymi się wysokimi trawami. Nad ziemią latały świetliki przedzierające się przez mrok. Na środku polany rosło 'samotne', duże i rozłożyste drzewo. Widok ten był tak piękny, że zapierał dech w piersiach bohaterek. Elfki usiadły pod drzewem podziwiając w ciszy widoki aż w końcu zasnęły. O świcie zjadłszy lekkie śniadanie dziewczyny rozpoczęły wędrówkę po górach Dae'gwath.
Nieskomplikowana górska drogą ciągnęła się przez cztery godziny, później zaczęły się ''schody''.
Elfki musiały włożyć wiele wysiłku we wspinaczkę po stromych skałach.
-Dajesz sobie radę? - zapytała lekko zdyszana Mesfore.
-Radzę sobie, chociaż rzadko uprawiam tego typu sporty.
-No więc masz aż pięć dni na przyzwyczajenie się i ćwiczenia.
Po zachodzie słońca dziewczyny rozpaliły ognisko i przyszykowały się do snu. Po krótkiej rozmowie zasneły.
Elfki rozsądnie postanowiły nie wędrować nocą, gdyż w tych rejonach było by to bardzo niebezpieczne. Nie mogły przecież zapominać o bestiach zamieszkujących góry.
***
Wydawałoby się, że dookoła nie dzieje się nic specjalnego, a wędrówka zaczyna być monotonna. Błogą ciszę jedynie co jakiś czas przerwały odgłosy górskiego życia zwierząt. Spragnione przygód młode(bo zaledwie 160 letnie) elfki mogły zapewne zapytać ''Gdzie te wszystkie legendarne stwory z Dae'gwath?''. Jednak Mesfore nie należała do tej grupy. Od 2 dni odczuwała czyjąś obecność, czyjś wzrok na swoich plecach, nie dawało jej to spokoju. Aerie udzielała się ta napięta atmosfera.
- Odkryli naszą obecność...Śledzą nas - Stwierdziła nagle półgłosem mieszkanka Kadoru
- Mroczne elfy - Powiedziała spokojnie Aerie, jakby zafascynowana tą całą sytuacją. W jej oczach można było dostrzec lekki strach.
W głowach dziewczyn zaczeły rodzić się tysiące pytań, do najbardziej nurtujących należały :
''Co teraz?'', ''Jak zareagować?'', ''Jakie są ich zamiary''.
Zielonooka elfka ruszyła przed siebie jakby nigdy nic, Aerie wahała się przez chwile lecz niepewnym krokiem podążyła za nią. Obydwie szły w milczeniu, po ich wyrazach twarzy było widać, że intensywnie nad czymś myślą.
''Mroczne elfy pewnie już się domyślili, że wiemy o ich obecności'' - Pomyślała Mesfore
- Spójrz! - powiedziała nagle Aerie podnosząc błyszczący srebrny naszyjnik z wyrytymi inicjałami F.B
- Falas Bastelon ... - Powiedziała cicho jej towarzyszka uważnie się rozglądając. Nagle dostrzegła kamień z niewyraźnym napisem w języku Bastelończyków.
- Co to jest? Wygląda jak napisane zwęglonym patykiem
- Na kamieniu jest napisane ''Falas ---> Garth'en'' . Czyżby oznaczało to, że jest w wiosce mrocznych elfów?. Mroczne elfy go pojmały?! - Krzyknęła odruchowo Mesfore. Niestety rozwiązanie tej zagadki nie spodobało się osobnikom śledzącym dziewczyny, dlatego też zaatakowali.
- Aaa - jęknęła Aerie raniona strzałą w ramię.
Mesfore natychmiast wyciągnęła nóż i cisnęła nim w krzaki. Trafiła w nogę jednego z napastników. Podróżniczki schowały się za dużym kamieniem, wokoło którego padł ''deszcz'' złowrogich strzał. Aerie wyciągnęła łuk i na atak odpowiedziała atakiem.
Mesfore niestety niewiele mogła zrobić, gdyby próbowała zaatakować ich mieczem mogła by zostać śmiertelnie zraniona strzałami. Najwyraźniej mrocznym elfom znudziło się bezskuteczne atakowanie z ukrycia. Rozpoczęli otwarty atak. Teraz elfka mogła działać. Wyciągnęła miecz z pochwy i rzuciła się na napastników. Aerie stanęła na kamieniu i strzelała do nieprzyjaciół.
Zielonooka elfka wyciągnęła miecz z pochwy i jednym szybkim ruchem odcięła nim rękę jednego
ze szpiegów. Niestety teraz nie było już tak łatwo, na przeciw Mesfore stanęło trzech wysokich elfów. Pierwszy o ciemno-szarej karnacji zaatakował ją rapierem, elfka odparła cios i zraniła go w brzuch. Dwaj pozostali zaatakowali razem, niższy zranił podróżniczkę w ramie. Z jej ręki wypadł miecz. ''A niech to!'' - Pomyślała próbując unikać dalszych ciosów napastników.
W tym samym czasie naprzeciw Aeri stanęła wysoka elfka o jasno-szarej karnacji i czarnych włosach do ramion, na prawym policzku miała bliznę. Ubrana była w skórzany strój, a u pasa wisiała jej czarna pochwa. Blond włosa dziewczyna napięła łuk i wypuściła z niego strzałę, przeciwniczka bez problemu jej uniknęła, wyciągając w biegu miecz z pochwy. Zaatakowała Aerie. W pierwszych chwilach ataku udało jej się unikać ciosów. Niestety napastniczka była lepiej wyszkolona w walce wręcz i udało jej się powalić wędrowniczkę na ziemie.
- An'givare - Wysyczała przez zęby mroczna elfka.
- Aerie! - Krzyknęła Mesfore wymijając przeciwników. Podniosła miecz pokonanego wroga i zaatakowała dowódczynie grupy przeciwników. Doszło między nimi do wymiany ciosów.
- Midal'te pomogę ci - Krzyknął jeden z wyrostków.
- Odejdź! - Odpowiedziała złowrogo dowódczyni.
''Midal'te więc tak ci na imię'' - Pomyślała Mesfore, chwilę po tym krzyknęła.
- Krzywda! - A z jej rąk wyleciała magiczna kula, która powaliła Midal'te na ziemię. Niestety mroczne elfy nie znały uczciwej walki i reszta kompanów rzuciła się na Mesfore. Dziewczyna nie miała szans.
Gdy Aerie przebudziła się była związana i niesiona przez jednego z wrogów.
- Przyszły na ratunek księciu. Midal'te, co z nimi zrobimy? - Zapytał Inwe, jeden z grupy mrocznych elfów
- To samo co mamy zamiar zrobić z resztą - Niemalże syknęła dowódczyni .
Elfka rozejrzała się, zobaczyła skrępowaną liną i nieprzytomną Mesfore, którą także niesiono.
Mimo starań dosłyszenia dalszej rozmowy, głosy w jej głowie brzmiały niczym echo, z czasem przemieniły się w bełkot. Jedno ledwie usłyszane słowo utkwiło jej w głowie, ''Beann'shie''. Dziewczyna ponownie straciła przytomność.
***
W głębi lasu przez, który szli nasi bohaterowie drzewa były bardziej wyniszczone i szare, a gleba jałowa. Oczom podróżników ukazała się ogromna drewniana brama.
- Nep'oth etare! - Krzyknęła Midal'te, na tę komendę strażnicy otworzyli wrota.
Pogłoski głosiły, że Garth'en jest wioską słabo rozwiniętą, koczowniczą, a jej mieszkańcy mieszkają w małych chatkach lub skórzanych namiotach. Tymczasem było to małe miasto pełne solidnych drewnianych i kamiennych budowli, posiadające rynek służący do debat i spotkań, na wschodzie miasteczka dzielnice handlową zawierającą sklepy i targowiska. Nie zabrakło tam także szkoły, miejsc do szkolenia wojowników i więzienia. Właśnie w tym ostatnim miejscu osadzono podróżniczki.
Mesfore uniosła swoje ciężkie powieki, ujrzała dookoła kamienne,wilgotne ściany,drewniane drzwi i kraty znajdujące się w górnej części kamieni.
- Wszystko dobrze? - Usłyszała nagle damski głos, obróciła wzrok i zobaczyła pochyloną nad sobą dziewczynę, która była ubrana w obdarte szaty. Mesfore szybko odskoczyła sięgając po miecz do pochwy. Jednak nie znalazła tych przedmiotów, wszystko zabrały jej mroczne elfy. Z wyjątkiem półelfki w więzieniu znajdował się także mężczyzna siedzący w kącie z opuszczoną głową.
''Co jest grane?! Gdzie ja jestem...? Aerie, gdzie ona jest?!'' - Pomyślała nerwowo się rozglądając.
Druga podróżniczka leżała w na drugim końcu pomieszczenia. Mesfore natychmiast do niej podbiegła
- Aerie! Proszę wstań- rozpaczliwie krzyczała przypominając sobie wcześniejsze wydarzenia
- Nie martw sie jest tylko nie przytomna - Powiedziała tajemnicza dziewczyna wyglądająca na pół elfkę
Mesfore trochę się uspokoiła,zebrała myśli.
- Gdzie jesteśmy?
-W więzieniu w wiosce Garth'en -Tak dziewczyny zaczęły około godzinną rozmowę. Owa tajemnicza postać miała na imię Elaine i rzeczywiście okazała się półelfem
- Przybyłam tutaj w poszukiwaniu wiadomości o moim ojcu, który zamieszkiwał te góry - Stwierdziła nowo poznana osoba. ''Elaine...To imię idealnie do niej pasuje'' - Pomyślała Mesfore. ''Elaine'' w języku Bastelonów oznaczało ''piękny'', a imię to idealnie pasowała do tej dziewczyny, która miała bardzo bladą karnacje, lodowato niebieskie oczy,przeszywające spojrzenie,charakterystyczne rysy twarzy oraz włosy za ramiona.. Rozmowa trwała dopóki Aerie nie obudziła się. Gdy to nastąpiło Mesfore natychmiast podbiegła do niej i sprawdziła czy wszystko jest w porządku. Dziewczyna była jedynie osłabiona. Elfka zapoznała się z Elaine i opowiedziała co podsłuchała z rozmów mrocznych elfów
- Chcą z nami coś zrobić tak jak z jakąś resztą. Mówili coś także o jakiejś ofierze dla Beann'shie - kimkolwiek ona jest. - Beann'shie? Coś mi to mówi... Czy to nie jest jakiś bożek? - Zapytała mieszkanka Basteloni.
- Głupie... Beann'shie to demon kobieta, obwieszczająca śmierć - Odezwał się mężczyzna siedzący w kącie
- Mroczny elf ... - Syknęła przez zęby Elaine.
- Powiedz mi po co składać ofiary demonowi, który jedynie obwieszcza śmierć? I dlaczego chcecie składać ofiary z elfów?! - Zapytała poddenerwowana Mesfore.
- Według prastarej księgi Naest'en demon powstanie i zniszczy wszystkich niewiernych po złożeniu ofiary z szlachetnej krrrrwiii. - Powiedział półgłosem szaroskóry mężczyzna, mrocznie przeciągając ostatnie słowo
- Falas... - Wyszeptała Mesfore - Chcą zabić Falasa!! Elfie, kiedy twoi kompani planują dokonać tego bezmyślnego czynu!? Postać w kącie nie była już taka chętna do rozmowy, było widać, że elf czuje się zniesmaczony obecnością elfek. Pozostał w milczeniu. Mimo usilnych prób dziewczyn nie udało im się w żaden sposób wydostać z celi.
- Widzę tylko jedno wyjście z tej sytuacji. - Powiedziała szeptem do Aeri - Pamiętasz wspominałam Ci, że zaczynam praktykować magię umysłu. Spróbuje skontaktować się z moim przyjacielem, księciem Thalionem, a on na pewno przybędzie nam z pomocą.
- Jesteś pewna, że to się uda? To bardzo daleko. - Zapytała niepewnie Aerie
- Nie. Ale spróbować nie zaszkodzi. Po za tym na pewno juz nas szukają. - Mówiąc to Mesfore uśmiechnęła się smutno. Elfka przystąpiła do próby przekazania wiadomości bratu Falasa. Siedziała szepcząc zaklęcia w starym, elfickim języku. W tym samym czasie Aeria próbowała rozejrzeć się po wiosce przez kraty. Przy wejściu stało dwóch strażników, a po wiosce kręciła się spora ilość elfów. Zaczynał zapadać zmrok.
- Kim jest ten elf? - Zapytała Aeria.
- Był tutaj kiedy mnie pojmano. Kim jest nie mam pojęcia, nie był zbyt skory do rozmowy - Odpowiedziała Elaine. - Jak myślisz nas też złożą w ofierze? - Kontynuowała rozmowę zaniepokojona półelfka.
- Z tego co mówili wynika, że tak choć to bez sensu. Mesfore, owszem, jest ze szlacheckiego rodu ale my?
Rozmowę przerwała im zielonooka elfka - Chyba się udało... Cały czas na przemian mówiłam zaklęcia i prośbę skierowaną do księcia, i w końcu usłyszałam ''Jesteśmy w drodze'', jednak dla pewności kontynuowałam. Jedyne co nam pozostaje, to czekanie na ratunek.
***
Noc wydawała się być bardzo spokojna, niebo było bezchmurne, a gwiazdy przyjacielsko mrugały do mieszkańców Garth'en. Aeria i Eleine spały niespokojnie, szaroskóry wyglądał jakby czuwał mimo, że miał zamknięte oczy, jego wyraz twarzy wyrażał skupienie. Mesfore nie mogła zasnąć, długo rozmyślała.
''Co jeśli Thalion i jego wojsko nie zdążą na czas? Martwię się, nie tylko moją śmiercią, ale tym, co może się stać po uwolnieniu tego demona''. Nagle idealną ciszę przerwały głosy grupki ludzi. Szaroskóry natychmiast zerwał się i podbiegł do krat w drzwiach.
- Zaczęło się – Powiedział. Mesfore szybko podeszła do drzwi. Ujrzała gromadę mrocznych elfów, ubranych w dziwne stroje, czterech z nich niosło coś w rodzaju drewnianych noszy na, których leżał młody elf. Miał na sobie skąpy skórzany strój, a reszta jego ciała była wysmarowana krwią.
- Falas...Falas! Hej! Stójcie! Falas!! - Zaczęła krzyczeć Mesfore – Zostawcie go! Wypuście mnie! Mordercy! - Krzyczała coraz głośniej próbując wywarzyć drzwi. ''Muszą być chronione jakimś zaklęciem! Że też nie mam siły, aby użyć klątwy!'' - Pomyślała.
- Odsuń się, ja spróbuję- Powiedziała Aeria. - Siden'ew! - Po wypowiedzeniu tych słów w drzwi uderzył zielony promień światła. Zdołał odłamać kawałek drzwi. Aby powiększyć dziurę Mesfore zaczęła kopać resztę drewna. Udało się, dziura była na tyle duża, aby dziewczyny się w niej zmieściły. Na widok uciekających więźniów natychmiast przybiegli strażnicy. Zdesperowana Mesfore odnalazła w sobie nagle bardzo dużo siły woli, pragnęła uratować Falasa i zapobiec tragicznym wydarzeniom.
- Wiamde'ka! - Wypowiedziała zaklęcie przywoływania wilka. Nie często jej się to udawało, jednak tym razem zdołała tego dokonać.
- Bierz go! - Krzyknęła wskazując palcem na jednego ze strażników, wilk od razu rzucił mu się do gardła. Drugi z wrogów wyciągną miecz z pochwy i zaatakował Elaine, ta jednak podskoczyła i chwyciła się gałęzi drzewa. Kopnęła napastnika w twarz. Szaroskóry elf rzucił się na niego z pięściami. Na nieszczęście więźniów mrocznych elfów przybywało z każdą chwilą coraz więcej. Mroczne elfy otoczyły czterech bohaterów i wilka.
- Atakują nas! Od południowej bramy! - Krzyknął jeden ze strażników.
- Udało się to Thalion! - Krzyknęła Mesfore. Większość elfów skierowała się w stronę bramy, kilku zostało aby dokończyć walkę, a jeszcze inna grupka próbowała uciec z nieprzytomnym księciem. Po chwili do miasta wjechało wojsko starszego księcia Basteloni. Thalion siedzący na koniu szybkimi ruchami miecza powalał przeciwników na ziemię. Mesfore starała się dostać jak najbliżej księcia
- Thalion, jesteś w samą porę! Zajmij się elfami i pomóż im - Powiedziała Mesfore wskazując na przyjaciół - Ja biegnę po Falasa! Chcą go zabić!
- Pośpiesz się, zaraz do ciebie dołączę tylko opanuje sytuację tutaj.
Dziewczyna natychmiast pobiegła w stronę, w którą udali się mieszkańcy Garth'en wraz z Falasem. Aerie podążyła za nią. Za budynkami, na skraju wioski elfki ujrzały duży kamienny ołtarz, ze złotym posągiem kobiety. Kapłani Garth'enczyków właśnie kładli na nim młodego księcia.
- Jak ich zaatakować, żeby nie przegrać - Zastanawiała się głośno Mesfore
- Pożyczyłam łuki i strzały - Powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy Aerie
- Jesteś genialna Aerie!
Dziewczyny z wrodzoną zwinnością elfów zakradły się bliżej kapłanów, którzy już zaczęli swoje modły. Równocześnie napięły łuki i wypuściły z nich strzały, które przecinały ze świstem powietrze. Aerie trafiła nieprzyjaciela w głowę, Mesfore poszło nieco gorzej, ale jej cios i tak był śmiertelny. Kapłani natychmiast obrócili się i zaczęli wypowiadać czary, jednak ręce podróżniczek były szybsze niż ich słowa. W krótkim czasie zabiły siedmiu mrocznych elfów. Bohaterki podbiegły uwolnić Falasa. Chłopak był bledszy niż zwykle lecz mimo to nadal piękny. Z południowo-zachodniej części wioski zaczęli przybywać wrodzy elfowie. Aeria zabijała strzałami jednego po drugim. Dziewczęta uniosły księcia i zaczęły zmierzać w stronę rynku, na którym rozgrywała się bitwa. Siły mrocznych elfów były już znacznie osłabione. Bastelończycy byli lepiej wyszkoleni i przygotowani do walki oraz mieli przewagę liczebną. Na widok Mesfore i Falasa, Thalion natychmiast podjechał i wziął brata na konia.
- Nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczna, dziękuję – Powiedziała
- Podziękujesz mi później teraz pora walczyć!
Thalion dał przyjaciółce solidny miecz, a wraz z młodszym księciem udał się w bezpieczne miejsce.
Mesfore dostrzegła walczącego generała wojska książęcego z Midal'te. Zginą od jej miecza. Elfka uznała, że to odpowiedni moment na pokonanie rywalki.
- Midal'te walcz ze mną! - Krzyknęła pewna siebie. Dowódczyni wojsk mrocznych elfów popełniła poważny błąd, zlekceważyła przeciwnika. Przegrała z Mesfore.
***
Bitwa zakończyła się zwycięstwem Bastelończyków. Elfów, którzy nie stawiali oporu wzięto do niewoli i przewieziono do Kadoru, aby ich przesłuchać. Okazało się, że szaroskóry nazywa się Nessa, do więzienia trafił za sprzeciwienie się woli dowódców w sprawie uwolnienia Beann'shie. Elf został uwolniony. Eleine udostępniono zbiory ksiąg z Garth'en dzięki czemu mogła dowiedzieć się czegoś o swoich korzeniach. Mesfore towarzyszyła Aeri w drodze powrotnej do Trijantu.
- Zobaczymy się jeszcze kiedyś? - Zapytała smutna Aeria
- Nie bój się, Bastelonia jeszcze nie raz będzie zagrożona i znów razem ją uratujemy. - Powiedziała uśmiechając się Mesfore.
- A nawet jeśli nie, to i tak przyjadę. Musze zwiedzić Kador.