Wysłany: 07 Sty 09 12:55 • Temat postu: 2012 rok konca czy poczatku?
Ano widzisz, nie jest to do końca koniec świata dla ciebie, bo odradzasz się w nowym wcieleniu (choć starego nie pamiętasz) i w zależności od tego, jak bardzo byłeś religijny za życia, jest to kolejno od najbardziej podłych małych stworzeń po człowieka. I jak osiągniesz Nirwanę (przez w), wtedy wędrówka dobiega końca a ty jesteś w stanie wiecznego szczęścia, szczególnie po śmierci. Stanie uwolnienia od wszelkich trosk i zmartwień.
Z Gry Anioła jest mnóstwo świetnych cytatów, wspaniała książka, tak samo jak i pierwsza część. Ale jest jeden, który szczególnie rzucił mi się w oczy:
"Intelektualista to ktoś, kto się specjalnie nie wyróżnia intelektem (...). Określa siebie tym mianem, by skompensować naturalny brak zdolności, z którego zdaje sobie sprawę. To tak stare jak powiedzenie: powiedz mi, czym się chlubisz, a powiem ci, czego ci brakuje. Powszechna prawda. Dyletant zawsze chce uchodzić za eksperta, sadysta za samarytanina, grzesznik za świętoszka, prześladowca za dobroczyńcę, sprzedawczyk za patriotę, arogant za skromnisia, ordynus za eleganta, a głupiec za mędrca." (str.232)
Wysłany: 07 Sty 09 12:45 • Temat postu: Rola faceta dzisiaj wg jednego Pana.
Co jak co, ale to jest prawda. W niektórych przypadkach oczywiście, bo są różne kobiety i różni mężczyźni i nie można uogólniać mówiąc, że mężczyźni zawsze są zaborczy i brutalni, a kobiety niewinne i słabe. Owszem, może ten pan trochę przesadza, jednak jest możliwe, że po prostu zawsze trafiał na takie kobiety bez serca, dla których facet jest tylko narzędziem... Taka Madonna np - miała masę facetów, a z każdym zrywała, kiedy jej już pomógł "poznać towarzystwo" i rozwinąć karierę. Albo choćby problem przemocy w rodzinie - na mężczyznach. To, że w mediach o tym nie mówią, w cale nie oznacza, że takie przypadki się nie zdarzają. A zdarzają się podobno bardzo często, tylko wiadomo, mężczyźnie trudniej się przyznać, że jest pomiatany przez babę. A jak już oskarży, to nie wiadomo, czy ta nie zrobi maślanych oczek i nie zwali winy na niego. I kto będzie bardziej prawdopodobny? Słaba, niewinna kobieta czy dorosły, silny facet? Ano właśnie. Tylko problem w tym, że nie wszystkie kobiety są takie. Tak samo jak nie wszyscy mężczyźni to brutale i pijacy.
Takie jest moje skromne zdanie ^^'
Wysłany: 06 Sty 09 21:45 • Temat postu: 2012 rok konca czy poczatku?
Pfff zaręczam ci, że nie, bo ludzie nie z Zakonu Ryshowego serca <3<3<3 i tak stwierdzili, że mają go gdzieś
Daj w rozmowach w tłoku, albo lepiej w spam forum, bo jak znam życie spamu tam będzie co nie miara... W końcu to forum, ludzie, jak to jest że nikt nie potrafi jakiegoś inteligentnego tematu założyć i dyskutować na poziomie? Ech, ech...
Wysłany: 06 Sty 09 16:21 • Temat postu: 2012 rok konca czy poczatku?
Ej, ej, bez przesady, nie potępiamy, a pouczamy, to różnica To po prostu niesprawiedliwe nazywać kogoś od razu prostakiem i podważać jego zdolności intelektualne (jak to brzmi XD), skoro się go nie zna... Ale ale, pisz na zdrowie, bo czasem mądrze piszesz I koniec, bo robimy offtopic. Nie o religii tutaj, a końcu świata ;) Załóżcie sobie osobny temat, jeśli chcecie się po wykłócać czy Bóg istnieje, czy nie Jak dla mnie to jest osobista sprawa każdego człowieka.
Wysłany: 05 Sty 09 23:42 • Temat postu: 2012 rok konca czy poczatku?
Uj uj Chronoo, wybacz, nie bierz tego do siebie, ale co jak co Eerion jest chyba 2 razy od ciebie starszy [jak trochę mniej to wybacz, że cię postarzam XD] i choćby tylko z tej racji mądrzejszy. Pomijając fakt, że siedzi tu już parę latek i mamy do niego większy sentyment i... um... dystans? Oj znamy się, tyle
Za bardzo się wciągnąłeś w "rewolucję" Ryza chłopcze To, że jesteś "za nim" to naprawdę nie znaczy, że jesteś fajniejszy i masz prawo bluzgać wszystkich dookoła. [tak nawiasem Ryż jest mi już całkiem obojętny, róbta co chceta, ale chodzi o to, że wg Chrona chyba każdy co się z nim nie zgadza jest be ]
Ale oczywiście również to, że jesteś "za nim" nie znaczy że jesteś niefajny, bo to nie o to chodzi... Po prostu nie zachowuj się tak jakby wszyscy byli twoimi wrogami, bo dopiero wtedy będziesz niefajny. Udowodnij, że jesteś fajny (ta dusza humanistki i brak jakichkolwiek powtórzeń... )
A tak poza tym nie mam obiekcji, nadskakuj mu dalej, ale to do niczego dobrego nie prowadzi i osta ci daruję, tak ze współczucia dalszych losów (heh to akurat żart jakby ktoś chciał się czepiać...)
I, i koniec tematu. Z przymrużeniem oka to traktować, serio
Heh mam dzisiaj świetny humor i nic tego nie zmieni, naprawdę To jedziemy dalej.
Wiara... Ja wierzę w Boga, choć to się nie łączy z wielbieniem Kościoła w sensie instytucji. Denerwują mnie niektórzy księża co mają swoje poglądy niezmieniane i żadne argumenty, choćby nie wiem jak racjonalne, do nich nie docierają. (nie co do wiary, a bardziej samych poglądów na pewne sprawy). Uparci i tyle... I to, że narzucają ludziom katolicyzm (ot taka obowiązkowa religia i ocena licząca się do świadectwa, to nie fair po prostu). I ogólnie Kościół teraz to wielka instytucja która zbiera kasę i ogólnie taka władza niepaństwowa jakby... Wiem, że bez tego się nie można obejść, nigdy nie było inaczej, ale i tak mnie to denerwuje.
Wysłany: 13 Gru 08 19:17 • Temat postu: Gra na NES'a- Nie pamiętam tytułu.
Taaak i to jeszcze posta, który całkiem nic nie wnosi... Ktoś rozpozna, to napisze. Bo wiesz, taki opis jak dałeś to jest dość mało obszerny, więc może być ciężko...
Choć ten opis co do małp to mi się z Donkey kong kojarzy, a nóż to to? Choć sobie szczerze mówiąc żadnego poziomu z kosmosem tam nie przypominam...
Stara strona... Powiem tak - tęsknię do niej. I do osób, którzy tam zaglądali. Do atmosfery, która tam była. Takiej... Rodzinnej. Siedziałeś w szkole i nie mogłeś się doczekać, żeby w końcu wejść na PC i zobaczyć do nowego. CrS napisał nową część HNP! Blount ma nowego wkręta na gg! Jakaś dyskusja! Nikt się nie kłócił za bardzo (wiadomo, czasem się zdarzało, ale zawsze nam szybko przechodziło), wszyscy chcieli gadać, co chwilę się pojawiały nowe wątki, nikt nie narzekał że nic się nie dzieje, tylko robili tak, żeby coś się działo. Każdy miał pomysły, każdy coś dokładał od siebie. Nie było cię tydzień i już mogłeś być pewny, że czytanie nowych postów zajmie ci przynajmniej parę godzin. Jak nie więcej. Zawsze się coś działo... Zawsze było dużo śmiechu... Nieporównywalnie. Po prostu. A Vol... On zrobił co zrobił, ale w sumie jak "walczyliśmy" z nim wszyscy, to się jeszcze bardziej połączyliśmy. Jeśli w ogóle dało się bardziej. A teraz... Teraz wszyscy się zajęli swoimi sprawami, szkołą, pracą... I się skończyło. Tyle. I już nigdy nie będzie tak jak dawniej, nie można tego rozpamiętywać. Choć żal, wielki żal. I to chyba tyle z mojej strony. Gnysek może ma jakieś stare screeny... Np. nasze kurkowe forum XD.