Wysłany: 04 Paź 05 21:18 • Temat postu: Złote Jajka , ale jak?
Trzymajcie mnie...
PO KIEGU H**A ODŚWIEŻAŁAŚ TEN TEMAT!?
POWIEDZ MI!
boże jakie dzieci...
rodzice was nie kochają cyz macie za dużo wolnego czasu?
Ten temat miał 3 miesiace więc jak widać odpowiedź była już niepotzrebna, zwłaszcza że zostąła udzielona w innym temacie...
Wysłany: 03 Paź 05 09:15 • Temat postu: Wasze Pulpety
Nie bajka tylko anime ^^
I po imieniu nazywać!
Neon Genesis Evangelion.
Mam zamiar to ściągnąć a mange kupić
Nie lubie polskich tłumaczeń - angielskie mają lepszy klimat!
Wysłany: 26 Wrz 05 04:30 • Temat postu: Blondi's Akt... fuu... tzn. Art :P
Czasami truuuudno sie mimo wszystko doczytać bo na powiększeniu się rozmazuje :/
Ale jakoś szło.
I fajny komiks ^^
Tylko czy to już koniec czy jeszcze (tak mi się wydaje) będziesz coś robić?
Wysłany: 25 Wrz 05 21:50 • Temat postu: VooDoo Island
Całkiem całkiem.
Ale denerwujące są te przeskoki między tą dwójką - powinny być jakieś odznaczenia, bo można się zgubić.
Kolejnym bólem jest początek jej historii.
Po prostu wzorowy szmatławiec - mogłeś się bardziej postarać tutaj.
No i z "zaczęła krzyczeć ratunku"
Jeśli to ma być krzyk to zrób coś lbu rpzeredaguj.
Np - zaczęła wołać o pomoc / wołała o pomoc / zaczęła krzyczeć - ratunku! -
Poza ty nie esjt źle.
Z dokłądniejszą analizą i oceną poczekam na kolejne części
Wysłany: 25 Wrz 05 18:05 • Temat postu: Konkurs na najlepszego Ficka
Ehhh.
Nie wyrobiłem sie.
Więc w takim razie - jako że obiecałem daje mój ciut starsdzy tekst z lekkimi poprawkami na początku :/
a szkoda szkoda.
Gdyby nie lekcje moze jakoś bym się wyrobił :/
Rycerz
To był kolejny, spokojny późnowiosenny dzień. Miasto powoli budziło się do życia, kupcy zaczęli powoli otwierać swoje sklepy oraz rozładowywać dostawy z wozów tłoczących się na ulicach. Złodzieje szli spać, porządni obywatele budzili się ze snu. Tylko pod murami było więcej emocji niż być powinno - 4 wojowników szykowało się do starcia w otoczeniu watahy żądnych widowiska gapiów z trzech pobliskich karczm. Był to pojedynek rycerzy oraz ich giermków - każdy ze swoim herbem, oraz damą, której honoru bronił...
- Odszczekaj to i błagaj o przebaczenie psie! - ryknął wojownik odziany w pełną zbroję płytową z wielką tarczą z białym lwem na niebieskim tle
- Głupiś - to ty zginiesz za istotę niegodną walki - poddaj się póki możesz szmatławcu! - Odrzekł mu drugi - wyższy w ciężkiej zbroi, oraz tarczy z pikującym w dół orłem trzymającym miecz w szponach
- Nigdy - więc do śmierci głupcze!
- Do śmierci -
Giermkowie z wielkimi dwuręcznymi mieczami przygotowali się do starcia, kiwnęli do siebie na znak gotowości i ruszyli. Mimo ciężkich zbroi rycerze poruszali się zadziwiająco szybko - parowali cios, przyjmowali na tarczę, kontrowali - u giermków sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Tysiące iskier tryskało, gdy starły się 2 potężne miecze z ich właścicielami - ich nieliczne i wolne ciosy byłyby w stanie powalić byka, lecz tutaj starło się dwóch równych. Lecz któryś z nich musiał pierwszy ustąpił - po kilkunastu ciosach ustąpił... miecz parobka z lwem w tle - ponad 30 centymetrowy odłamek miecza oderwał się od trzonu i pomknął w widownię pozbawiając jednego pijaczka głowy i życia, oraz ochlapując paru ludzi wokół litrami krwi. Przeciwnik wykorzystał to bezlitośnie - przeciął wrogowi pancerz na karku i naciął aortę, następnie zadał drugi cios, który oddzielił korpus od tułowia. Przeciwnik leżał martwy. Nieopodal walka trwała nadal. Po rycerzach zaczęły spływać pojedyncze krople potu. Pojedynek w końcu musiał się skończyć, lecz niepewność obu walczących rosła. Kilkanaście metrów od nich śmierć podrzucała monetę. W końcu jej się znudziło i upuściła monetę na trawę. Wypadła reszka. Pierwszy z rycerzy nie zdążył zblokować podwójnego uderzenia - przyłbica wraz z górną połową czaszki spadła na trawę, ochlapując ją krwią. Zwycięzca zdjął przyłbice i pochylił się nad wrogiem - zaśmiał się nad jego ciałem, i zaczął rozbrajać martwego przeciwnika. Zdjął z niego zbroję, przywłaszczył sakiewkę, wziął jego konia i ruszył do miasta.
- Łup jest bogaty i uczciwy więc trzeba to oblać - rzekł do giermka - chodź do naszej karczmy, pijmy do nocy, a w sen zapadnijmy wraz z uroczymi kobietami przy boku... Tamten głupiec myślał że bronię jakiejś kobiety... Nie zauważył, że szukam zaczepki. O naiwności bogów - po czym uśmiechnął się do siebie. Poszli do karczmy. Zamówili dwudziesto litrową beczkę smoczozębnego gorzkiego piwa i oddali się 2 najbardziej ukochanym przez mężczyzn czynnościami - Wtłaczaniem do swej krwi coraz większych porcji alkoholu, oraz rozrywkach z kobietami. Następnego rana Elethriona obudził kac gigant - leżał u boku jakiejś lekkodusznej półelfki która szukała wrażeń na noc w karczmie. Poza tym pamiętał tylko strzępki wczorajszego dni - opróżniane litrowe kufle... Giermka - Artatnisa próbującego wypić resztki piwa będące na dnie, wskutek czego się tam zaklinował... Toczącą się głowę jakiegoś pijaczka, który próbował podwędzić pół kufla piwa... No i w końcu dokładka - pięć litrów ciężkiej krasnoludzkiej Wódki o nazwie - Szalony topór - Po wypiciu duszkiem pierwszego kufla, elf nie pamiętał już nic...
Wczorajsze alkohole znów zaczęły dawać o sobie znać skacząc po jego głowie i powodując jeszcze większy jej ból. Przyłożył głową o ścianę żeby się uspokoiły - ale topór nie chciał się uspokoić - nawet się rozszalał z podwójną siłą. Rycerz zszedł, więc na dół i zamówił "Kragg orków" - na dźwięk tego alkohol poruszyli się wszyscy pozostali przy życiu uczestnicy wczorajszej balangi. Wziął kufel i starając się nie wąchać go wypił go duszkiem - wóz albo przewóz - albo on, albo kac. Kac zwyciężył...
Powrót do rzeczywistości nie był zbyt miły. Elf leżał w stajni wśród końskiego łajna - Był za to jeden pozytyw - ork pokonał krasnoluda i teraz jego głowa się uspokoiła... Wrócił do pokoju, z którego zniknęła już jego półelfka z małą sakiewką której zapomniał schować. Obmył się, ubrał i poszedł szukać giermka - ten akurat pokój dalej salwami pozbywał się wczorajszych alkoholi - gdy skończył wyglądał jak sama śmierć, która zresztą obecnie toczyła pojedynek na spirytus z pijaczkiem o jego życie. Zeszli na dół, zapłacili za pobyt, dosiedli koni i ruszyli do bram miasta.
- Za długo się tutaj zasiedzieliśmy giermku - musimy znów poszukać jakiś przygód, bo sensem rycerza nie jest siedzenie w karczmie, choć to całkiem fajna rzecz- poza porankami rzecz jasna -
- Gdzie się chcesz teraz udać panie? -
- Chyba się udamy na zachód - tam podobno ostatnio można zobaczyć coraz więcej orków - tam może zdobędziemy jakieś łupy i sławę
- Dobry pomysł panie, ale czy wiesz coś poza tym, że tam są orki? Nie mam ochoty stanąć samemu przeciw całej ich hordzie
- Nie samemu - we dwóch ruszymy im na spotkanie - po czym uśmiechnął się lekko
Podróż była długa, lecz przyjemna. Obaj wojownicy odpoczęli trochę, wyczyścili swoje zbroje, oraz oręż. Po około tygodniu drogi dotarli do pierwszej osady w zachodnich krainach zwanych potocznie Kerstonem. Osada była dosłownie zrównana z ziemią. Po resztkach palisady walały się pocięte ciała obrońców, kobiety i dzieci leżały porozcinane na małych uliczkach między domkami. Minęli ten smutny krajobraz i ruszyli przed siebie. Pochód orczej hordy można było łatwo zauważyć - litry krwi rozlanej po drodze, krajobraz zniszczony ich przemarszem. Mijali w ponurym nastroju kolejne zniszczone osady. W resztkach jednej z nich znaleźli fragment mapy - wychodziło na to, że horda zmierza do Leynuth - Elfiego miasta położonego w dolinie Karthen. W końcu ją zobaczyli - tysiące czarno-zielonych ciał toczyło się przez dolinę zmierzając ku bramom miasta- zachowywali się jakby chcieli je zdobyć jednym szturmem. Z murów posypał się grad strzał - zielone cielska orków padały jedne za drugim przebijane smukłymi elfimi strzałami. Lecz to ich nawet nie spowolniło. W tym momencie poczuł przeszywający ból w plecach i stracił przytomność... Obudził się czując straszny ból w plecach
= No tak - pomyślał. Przypatrywaliśmy się bitwie i zapomnieliśmy o ich tylniej straży. Zupełnie jak banda kretynów =
Otworzył oczy i delikatnie obrócił głowę - jego giermek leżał na ziemi z uciętą głową, obok leżały dwa konie - oba były martwe... W wojowniku zawrzał gniew. Już nie chciał przeżyć, ani zdobyć sławy. Chciał zabijać, ciąć, czuć krew orków na swej twarzy. Wstał i chwyciwszy wbity w konia topór rzucił się na wrogów z dzikim rykiem - Pierwszy został przepołowiony na wysokości serca zanim się zdążył zorientować. Drugi próbował się jakoś zasłonić niewielkim drzewem, ale pod wpływem szaleństwa wojownik wbił topór w pień tak mocno, że przebił go i rozpłatał orkowi klatkę piersiową. Zwłoki krwawiąc obficie obsunęły się na ziemię. Elethrion podszedł do swego giermka, z łzami w oczach pasował go na rycerza, aby tam gdzie właśnie wyruszył mógł stawić się z honorem, po czym założył swój miecz i tarcze na plecy, wziął miecz dwuręczny swego przyjaciela i ruszył samotnie na hordę orków nacierającą na bramę miasta. Tam doszło do starcia- bramy zostały celowo otworzone i wysypała się z nich kawaleria i odrzuciła hordę od bramy. Wybiegły jednostki piechoty i utworzyły ochronny półksiężyc wokół bramy odpierając ataki wroga. Z tyłu zaś dobiegł rycerz. Wpadł ze swoim mieczem w grupę orków siejąc śmierć i strach w serca wroga. Duża część Wschodniego skrzydła ataku odwróciła się w obawie przed zajściem z dwóch stron, lecz żadnej armii nie mogła wypatrzyć. Wykorzystała to szybka kawaleria tworząc dywan trupów z orków, którzy nie wiedzieli z kim mają walczyć.
Tymczasem Elethrion z rozpędu zrobił szaszłyk z 4 oblegających nabijając ich w na miecz, po czym porzucił go by dzięki długiemu mieczowi i tarczy walczyć na małym terytorium. W oczach walczących wrogów widział strach - strach przed nieoczekiwanym, przed śmiercią w hańbie, bez zabicia dziesiątek wrogów. Po chwili te oczy były matowe i leżały na ziemi wraz z resztą głowy, która toczyła się teraz między walczącymi. Wbił miecz w orka aż po rękojeść, gdy nagle wpadła na niego rozpędzona kawaleria. Elf został przebity włócznią i stracił przytomność stratowany przez konie...
- I co z nim?
- Będzie żył
- Mam nadzieję - znaleźliśmy go z włócznią w boku w samym środku wschodniego skrzydła hordy. Ciekawe jak się tam dostał
- Wyglądało na to, że ich zaatakował od tyłu
- Samotnie?
- Na to wygląda - niedaleko drogi znaleziono dwa konie i trupa- to pewnie był jego koń i towarzysz - może ich mścił
- Trudno - jak się obudzi to musimy go o wszystko wypytać
A potem znów była ciemność...
Obudził się pierwszej nocy po bitwie. Leżał pod murami w szpitalu polowym. Bok miał owinięty szczelnie opatrunkiem z jakimś lekarstwem - piekło jak diabli, lecz on to znosił jak przystało na mężczyznę i rycerza. Spojrzał na niebo... To była piękna noc... Księżyc był w nowiu i było doskonale widać gwiazdy - tysiące jaśniejących gwiazd na nocnym firmamencie przywracało chęć do życia. Jedna z tych gwiazd - najjaśniejsza gwiazda - była czerwona.
= Natura reaguje na to co się tutaj dzieje... Uczciła nasz zwycięstwo... = pomyślał
W tym momencie podszedł do niego jeden z sanitariuszy. Zmienił opatrunek i orzekł
- Miałeś duże szczęście przyjacielu- zbroja zahamowała główny impet uderzenia, a i cud że udało ci się przeżyć wśród hordy wroga.
- Chciałem umrzeć wraz z moim giermk... znajomym rycerzem i przyjacielem, lecz nie dało. Śmierć mnie pewnie jeszcze nie chce. Ale od dzisiaj nie spocznę dopóki nie zabiję samodzielnie sto orków za jego duszę... - rzekł zasmucony
- Już się pomściłeś czterokrotnie za swego przyjaciela pozwalając nam tak łatwo zwyciężyć, lecz słowo rycerza- życzę ci żeby twoja zemsta się wypełniła, lecz na razie odpoczywaj , albowiem jesteś ranny i straciłeś dużo sił...
Metr dalej śmierć uśmiechnęła się do siebie - ten elf ma jeszcze wiele w życiu dokonać i nawet ona nie może mu przeszkodzić... na razie... Odwróciła się i ruszyła kierunku umierających których miała zabrać tam gdzie kończy się wszystko...
Tego dnia Dolina Karthen została nazwana Nin Alh-terran co znaczy dolina krwawej gwiazdy. W samym Leynuth na promenadzie postawiono posąg Elethriona który nabija wielkim mieczem 4 orków... Zaś sam Elethrion wypełnił zemstę w niecały rok. A na grobie swego przyjaciela złożył 100 ściętych głów orków jako znak dokonania zemsty. Potem wyruszył w głąb krain zachodu - do dzikich lasów Nemuth w poszukiwaniu ciszy i ukojenia. Pod koniec swego żywota - w roku 4683 roku według Starego Kalendarium wyruszył w swą ostatnią podróż - odwiedził Leynuth, złożył na grobie swego przyjaciela wielki miecz - podobno ten sam którym szarżował na orków trzysta dwadzieścia lat wcześniej. Potem ruszył na południe do krain hordy gdzie zginął samotnie w którejś z potyczek z hordą.
Wysłany: 21 Wrz 05 19:09 • Temat postu: Wybory prezydenckie
Cytat:
Co to mi za tolerancja, wszystko toleruje nawet eutanazje, ale gejów nigdy nie tolerowałem, nie bedę tolerowac i nie toleruje Piszcie co chciecie dla mnie to jest ŻENUJĄCE i nie zmienie zdanie, że bym ich powystrzelał, a wy se piszcie co chcecie
Nie tolerujesz wszystkeigo bo nie tolerujesz gejów.
Jesteś żałosny - i to twoje zachowanie jest żenujące.
Jeśli amsz takie zdanie to stul twarz, bo nikt nie chce słuchać idiotów i ludzi pustych.
Cytat:
dobrze zrobił
Ja bym zrobił tak samo Jeszcze bym wziął strzelbe i wszystkich rozstrzelał żenujące clowny będą mi latac po ulicy, ależ to ochydne,
jak można na to wogóle patrzec, i co to za tolerancja, zdudzeni życiem degenereraci zaczynają spoglądac na osobniki z tej samej płci, przecież to absurd i to powinniśmy niszczyc stanowczo
Zniszczyć to ciebie.
A ciebie to ja bym nie rozstrzelał.
Ja bym sprawił że byś zdychał wolno, powoli, odwołał wsyzsko co mówiłeś o w/w osobnikach i błagał o śmierć!
Cytat:
Ja nie mam downa, a to już jest obrażanie mojej opinii publicznej, oczywiście to jest niezgodne z prawem, a i co do gejów to ja bym nie chciał aby po mojej ulicy latały chłopy trzymający się za ręce..
A to że bym ich porozstrzeliwał powiedziałem w sensie metaforycznym -.-
A ja bym nie chciał żeby po mojej ulicy latali skejciki kul zią i w ogóle
To co - też mam ich porozwalać?
Zastanów się chłopie bo zachowujesz się jak dzieciak i gówniarz- jkto ma inne poglądy to od razu zły zabić, itd.
Wysłany: 18 Wrz 05 21:44 • Temat postu: Moderatorem byc!
Sprawa jest taka.
Gdy skłąd moderatorski się uszczupla ogłaszany jest nowy nabór na redka (wtedy masz też moda na całeforum).
Za szczególne zasługi można dostać moda na dział lub całe forum.
Ale w obecnej kadrze "userskiej" widze zaledwie nieliczne osoby które mogłyby mieć jakiekolwiek szanse na stanie się moderatorem Albert.
I wydaje mi się że redakcja ma poodbne zdanie.
Aha - ilość postów odpada, bo za to prędzej bana się zgarnie niż moda - kombatant itd to nic - nie ma że posiedzisz pół roku na forum i mod - musisz pisać arty na strone (sensowne), udzielać się, pomagać i zachowywać jak przykładowy user.
A poza tym - do bycia moderatorem trzeba dorosnąć
Bezrozumny głupcze!
wszystko esjt na stronie.
Czy ty naprawdę jesteś tak głupi?
Takich powinno się mordować od razu po anrodzinach!!
grrrrr...
Już mi lepeij.
Jako ze ejstem dziś w dobrym humroze to masz link...
[ulr]https://hmt.gry-online.pl/arts.php?cat=9&art=11[/url]
I jeszcze jedna rzecz - ta gra nie ma sensu z kodami.
Strasznie się szybko nudzi i jest monotonna :/
Wysłany: 09 Wrz 05 20:00 • Temat postu: Bransoletki
A może przybliżyłbyś temat?
I po grzyba gadasz o odgapianiu bo ktoś już u ciebie ma w skzole... to ejst forum nie szkoła.
Tak wiec czekam na szczęgóły (jak zacząłeś temat to go rozwiń)
Wysłany: 07 Wrz 05 07:18 • Temat postu: Little Fighter 2
wchodząc w little fightera podczas wczytywania się gry wpiszcie.
lf2.net
Wtedy w stage odblokuje się wam najtrudniejszy etap (crazY)
a w wyborze postaci będziecie mogli od razu grać i firzenem i louisem ex (a zwykły luis nawet na 100 hp może sie rozebrać ;P)
Możecie też grać banditem, albo bossem gry, czy tym kolesiem co puszcza nietoperki z oczu (normalnie niedostępny ;P )