Szukaj:
Strona Forum   Wybierz
Wybierz
Uwaga! Przeglądasz stronę jako gość!      Zaloguj się      Załóż nowe konto

×

Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19737 Wysłany: 26 Kwi 07 04:43 • Temat postu: Krocząc ku nowemu
@Wujek:
W większości się zgadzam, ale IMHO dyskusji nie będzie trzeba uprawiać.
Co do regulaminu:
Kiedyś nawet miałem taki jedne pod ręką... ;)
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19563 Wysłany: 15 Kwi 07 00:25 • Temat postu: Coś dla fanów Amelii Atwanter-Rhodes
A to ci psikus.
To zarzuć projekt i spróbuj stworzyć coś lepszego.
I tak ciągle, dopóki nie osiągniesz wysokiego poziomu
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19548 Wysłany: 13 Kwi 07 14:33 • Temat postu: Coś dla fanów Amelii Atwanter-Rhodes
Cytat:
Jejku mam dopiero 13 lat. Może kiedyś wymyślę coś lepszego.
Jak wymyślisz to wymyślisz.
Na razie stworzyłeś gniota i zostłąo to jak gniot potraktowane
tyle
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19527 Wysłany: 12 Kwi 07 12:38 • Temat postu: Coś dla fanów Amelii Atwanter-Rhodes
Cytat:
po za tym jak ktoś nie przeczytał ani jednej książki Amelii Atwanter-Rhodes to nie moja wina. Tacy ludzie nawet nie wiedzą o co chodzi w tym co napisałam...
Nie muszę czytać czyichś książek, by stwierdzić, że to opowiadanie jest dnem.
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19520 Wysłany: 11 Kwi 07 22:57 • Temat postu: Coś dla fanów Amelii Atwanter-Rhodes
Przeczytałem pare linijek.
dno...
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19345 Wysłany: 28 Mar 07 05:14 • Temat postu: scenki!!
Scenki są niepotrzebne do wzrostu serduszek, ale za to potrzebne do ożenku.
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19288 Wysłany: 22 Mar 07 21:06 • Temat postu: Nie długo następna rocznica śmierci Jana Pawła II.
@up:
To niech teraz ważny stanie się dla ciebie słownik ortograficzny
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19210 Wysłany: 13 Mar 07 23:30 • Temat postu: Nie długo następna rocznica śmierci Jana Pawła II.
@up:
No ^^
Moim idolem jest koleś z gry o nicku Dzika Lama
Jeszcze nie przepiłem go, ani nie znam nikogo kto by go rpzepił.
Łeb jak sklep i na neigo 1L Vódki to dupa a nie ilość xD
No, ale dobra koniec żartowania.
Kurde forum już powaznie obumiera skoro takie tematy przechodzą bez echa
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19196 Wysłany: 13 Mar 07 08:38 • Temat postu: Propozycja mała...
Ja jestem od dawna za wyłączeniem forum dla gości.
Ale administracja jakoś nie słyszy tego
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
19195 Wysłany: 13 Mar 07 08:37 • Temat postu: Nie długo następna rocznica śmierci Jana Pawła II.
No i?
Będziecie się bawić w małęgo hipokrytę wszyscy?
Czy nagle w dzień rocznicy będziecie pokazywać jak głęboko nie wierzycie, jak wam nie jest smutno, a potem znowu większość roku będziecie mieć tak naprawdę wszystko w dupie
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
18947 Wysłany: 27 Lut 07 15:43 • Temat postu: Powrót XD
Strasznie ci oczy wychodzą :/
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
18787 Wysłany: 18 Lut 07 20:03 • Temat postu: Wasze ulubione piwo
Cytat:
Ludzie!!!! Na świecie ludzie giną przez alkohol a wy tu tak niczego sobie gawędzicie na tematy "piwka i innego świństewka!!" Miejcie na uwadze tez to że człowiek głupieje po wypiciu juz jednego piwa(znaczyło by to że nasi politycy piją zawsze i maksymalnych ilościach<= to się wytnie :aniol: )
W takim razie powinienem byc już skońcoznym kretynem.
Ale pitolisz farmazony.
Kto ci takie rzeczy nagadał?
Cytat:
pFFF ... nie wiem czy wiesz ale jedno piwo od czasu do czasu pije się dla zdrowia ;] Tak jakby ... jak to sie mówi ...
"na przeczyszczenie organizmu"
Nie na przeczyszczenie.
Ale jakieśtam właściwości to ma.

Cytat:
alkohol w małych ilościach jest najlepszym lekarstwwem każdy lekarz ci to powiem np. moj dziadek jest po zawale i dziennie musi wypić kieliszek wodki na lepsze cisnienie i coś tam jeszcze moja sasiadka ma pić lampke wina dziennie bo ma jakieś tam skorcze ręki niemówiąc o piciu piwa na nerki niemówie że pić trze i że to jest dobre ale napewno w małych ilościach to nieszkodzi zresztą jak ja tam mówie alkohol jest dla ludzi ale w małych ilośch
Dokładnie.
Ale tacy są Polacy - lubią przedawkować lekarstwa ;)

Cytat:
Wódke pije się z głową, a nie z zakąską!!
Bullshit&Die
Vódeczka + sporo żarcia i siedzisz do rana

Cytat:
fakt na "keczupowe dni", gdy bolą nerki, to pomaga kąpiel i picie ciepłego piwa.. te domowe sposoby ;] ale pomimo tego alkoholu się już nie tknę, bo to gówno i nic więcej ;) szkoda kasy i tyle
A tam gówno
Piwko jest spoko ;p
Ale nie można zaprzeczyć, że pod wzgledem opąłcalności najlepszy jest spiryt.
Rozrabiasz w stosunku 2:5 ze Sprinterem, do lodóweczki i masz peirwszorzędnego banana
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
18273 Wysłany: 23 Sty 07 15:03 • Temat postu: HMT v3.1 - pierwsze screeny :P
Spokojnie.
Czekamy, czekamy to poczekamy jeszcze chwilkę co nie?


PS - na tych screenach mam Moda O_o ^^
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
18198 Wysłany: 19 Sty 07 22:33 • Temat postu: W co teraz gracie (2)
Cytat:
A ja gram w Diablo 2 LoD Bardzo fajna gra RPG
Jak to przeczytałem to wywinąłem klasycznego RoFLa
Diablo ma tyle wspólnego z RPG co ja z niepodległością Tybetu...
Eerion Użytkownik jest offline
Postów: 811
Ostrzeżenia: 0%  
18112 Wysłany: 12 Sty 07 18:59 • Temat postu: Cykl
Niestety muszę double posta walnąć.
Mam andzieję, ze się nie obrazicie.
Obecna część jest dość długa muszę przyznać.
Szczerze to chyba za bardzo przeciagnąłem tą bitwę. Trudno, mea culpa, przynajmniej już po sprawie
Mam nadzieję, że się wam spodoba ^^
Niestety robie tutaj podstawowy błąd jakiego się nie powinno robić, ale proszę o wybaczenie. Tekst daję wam, zanim sam go przeczytałem (znaczy się tekst był przepisywany z kartek, ale normalnie jeszcze raz go czytam)
Niestety jutro idzie on do znajomego do krytyki i chcę, żebyście pomogli mi wyłapać jak najwięcej błędów

Cytat:
Miecz przeciął krtań umarlaka. Następnie wojownik lekko obracając bark wyszarpnął broń odrywając równocześnie kawałki ciała i odbił cios drugiego z przeciwników. Krótkim mieczem w drugiej ręce zdjął mu głowę z ramion. Resztki szyi trupa za nim rozerwała strzała. Eerion wykreował w ręce stożek lodu, po czym wbił go w serce umarlaka krusząc żebra.
- To za mojego konia gnojku – mruknął
Pobiegli dalej kierując się intuicyjnie w kierunku, z którego przybył miecznik. W oddali ujrzeli sylwetki walczących. Gdy zbliżyli się rozpoznali Ignatiusa, który akurat pacyfikował trupa. Jego twarz nie wyrażała nic, ale kto znał tego człowieka wiedział, że uwielbia on walczyć, a to, co się dzieje sprawia mu niebywałą przyjemność. Dotarcie do niego nie zajęło im większych problemów. Przeciwników prawie w ogóle nie było wokół.
- Dobry! – Zagadnął Eerion uśmiechając się trochę wymuszenie
Dap stojący za jego plecami skrzywił się. Ten dzień jest dla niego koszmarem, z którego w dodatku nie idzie się obudzić.
- Co tam u was? – Dokończył
- Źle. Ci niespecjalnie żywi zaatakowali nas z paru stron i rozbili. Jakby tego było mało masa z nich spanikowała – zwłaszcza z mojego oddziału. Obecnie zostaje tylko Ishida i trzymał się z chłopakami całkiem nieźle, jak go ostatnim razem widziałem.
- A moi? –
- Z twojego oddziału z tych, co nie uciekli zostały, co najmniej dwa tuziny, ale powiedzieli mi, że masa zginęła. Ci, co żyją, są w stanie, co najmniej kiepskim.
- Coś słabo im poszło bojowanie. Trudno – powiedział wciąż się uśmiechając
- Jesteś nienormalny! Jak możesz mówić coś takiego!?- Wybuchnął Dap
- Ponieważ jeśli będę się zamartwiał to otoczeniu i podwładnym spadnie morale, a stąd tylko krok do osłabienia się woli walki i defensywy – odrzekł poważnie
Dap pochylił głowę niczym dziecko które zrobiło coś złego i się wstydziło czynu. Przed oczami zobaczył siebie uciekającego na oślep w panice.
- Poza tym – kontynuował – śmierć jest częścią życia, a po śmierci jest lepiej, więc czemu mam się tutaj martwić? – Uśmiechnął się
- A skąd jesteś tego… - Ignatius próbował o coś spytać, lecz brzmiący z oddali, niezwykle głośny ludzki krzyk bólu mu przeszkodził. – Szybko – krzyknął – zagadaliśmy się, a nasi mogą potrzebować pomocy!
Ruszyli. Dap bardziej skoncentrował się na rozpraszaniu i tak już słabnącej mgły. Po przebiegnięciu około półtora setki stóp przed nimi wyłonił się straszny widok.
- No to już wiemy, czemu u nas świeciło pustkami – powiedział Ignatius widząc falę umarłych szturmujących na ścianę z tarcz oddziału Ishidy. W oddali w powietrze wyleciało parę zmasakrowanych zwłok
- Ishida nie próżnuje – stwierdził Eerion – My też nie powinniśmy. Dap, przestań rozpraszać mgłę i spróbuj skupić ją za naszymi plecami
- Po co? – Ten zapytał zdziwiony
- Zobaczę. A jak stworzę to coś, to pomożesz mi to kierować. Inaczej nic z tego nie wyjdzie
- Ale co chcesz zrobić? – Zapytał Ignatius
- Mgła to chmura, która jest nisko. We mgle jest woda, bo z chmur pada deszcz. A woda… Zamarza. A teraz czas ostatecznie rozwalić to łajtajstwo na kawałki – rzekł, po czym uśmiechnął się szeroko



Sytuacja wyglądała coraz gorzej. Masy trupów nacierały na bastion. Wprawdzie mało inteligentne istoty jak ich przeciwnicy normalnie nie są w stanie samodzielnie przebić tej ściany, lecz ta ich ilość… Co chwilę upadał jeden z żołnierzy przewrócony nadmiarem zwłok, które się na niego rzuciły. Wtedy było po nim. I chociaż wyjątkowo drogo sprzedawali swoją skórę. I chociaż miecze cięły z nienawiścią, z żądzą zemsty i rozpaczliwą próbą uratowania swej duszy. Mimo to ich liczba wciąż malała zaś wrogów nie było końca.
- Trzymać szyk! Zaprzeć się w ziemi i nie pozwalać się obalić – Ishida wciąż krzyczał zza pleców żołnierzy. Co pewien czas wyrzucał w powietrze, lub tworzył rozłamy w ziemi, dając żołnierzom chwilkę wytchnienia czy pozwalając im przegrupować się. Coraz częściej tworzył za żołnierzami małą ściankę która dawała im oparcie i nie pozwalała upaść. Lecz to było za mało, wciąż za mało.


Ignatius! Osłaniaj nas – krzyknął Dap. Coś co dowodziło trupami musiało ich zobaczyć, gdyż część przeciwników jak na komendę ruszyła na nich. W powietrzu powoli zaczęła powstawać broń. Dwa tuziny lodowych kul, a każda o średnicy około sześciu cali, unosiło się w powietrzu na wysokości karku.
- Zaczynamy szybciej Dap, bo Igni sam nie da rady!
Galothij skinął. Pociski drgnęły, po czym ruszyły w kierunku wrogów nabierając prędkości. W końcu, niczym miecz w nieosłonięte ciało, wbiły się w przeciwników. Kruszyły i miażdżyły kości, odrywały karki mknąć wzdłuż jednej ze ścian formacji, ku zaskoczeniu żywych obrońców
- Aż chce się żyć, jak się widzi wroga dostającego takie cięgi – powiedział Eerion. – A teraz czas by przywitać naszych nieproszonych gości – dodał odwracając się w kierunku Ignatiusa który właśnie wbił się w oddział wroga.
- Usiądźcie sobie! Możecie dodatkowo popodziwiać widoki! Ja sobie spokojnie dam radę. Przecież co to jest pięćdziesięciu przeciwników?! – Usłyszeli głos krzyczącego Ignatiusa
= Ale on mnie czasami wkurza = pomyślał do siebie miecznik biegnąc. Koło ucha przemknęła mu strzała. Nie przejął się. Ufał celności Dapa.

Ignatius przekręcił pierścień w halabardzie i zwolnił blokadę. Wyciągając szpikulec odbił jakiś przedmiot lecący w jego kierunku, po czym schylił się, unikając ciosu półtorarocznym mieczem. Zerwał się, obrócił na pięcie by uniknąć kolejnego ciosu, równocześnie ciął kogoś po karku resztą halabardy. Dopiero wtedy zobaczył co przeciwnik chce zrobić. Pozwolili mu wbić się w głąb grupki, aby móc go oflankować.
= Kiedy te gnojki nauczyły się myśleć = zapytał sam siebie w myślach zaczynając tworzyć na przed ramieniu lawę, gdy ktoś krzyknął obok niego
- Ja biorę tych z prawej! – był to głos Dapa, który z przewieszonym na plecach łukiem i długim mieczem w dłoni cicho niczym kot przyszedł mu na pomoc.
- A gdzie Eer… - próbował coś powiedzieć, ale skoncentrował się na odpieraniu ataków. Wtedy ujrzał go kątem oka. Ten oblókł swoją katanę lodem tworząc kij zakończony pojedynczym, lekko zakrzywionym ostrzem na każdym jego końcu.
= A wiec zaczynasz tańczyć = pomyślał do siebie, po czym korzystając z chwili na złapanie oddechu, na którą pozwoliło mu wsparcie zaczął oblekać szpikulec magmą.
- Ja także dziś zatańczę – pomyślał.
Ruszył



Dap odskoczył. Długi zardzewiały miecz przemknął mu cal od twarzy. Zaklął w myśli. Wrogów których powinno już dawno nie być, było coraz więcej. To wyglądało zupełnie jakby dowódca wroga rzucał na nich coraz to nowsze oddziały.
= Dowódca = Galothij przypomniał sobie tamtą bladą twarz. Dłonie mocniej zacisnęły mu się na rękojeści broni. Przeciął kolejną grdykę, po czym rękojeścią dokończył dzieła. Zaczęła go znów przepełniać mieszanina bólu, wściekłości i żądzy zemsty. A on ją bez żadnych ograniczeń przelewał na swą broń. Ciął wściekle, z premedytacją. Nie wziął pod uwagę tylko jednego. Pozwalając ponieść się emocjom, częściowo porzucił defensywę. Gdy zdał sobie z tego sprawę leciał już jego stronę sztylet. A on nie miał szans na to by go uniknąć. A potem coś pociągnęło go za nogi. Gdy upadał coś przemknęło mu nad głową dotykając jego włosów. Dap, który powoli zbliżał się Do swojego limitu, przyspieszył delikatnie swe ruchy. Także korzystając z wiatru wyczuł co to było, co prawie pozbawiło go głowy. Odturlał się, błagając w myślach, by jego łuk przetrwał wagę jego ciała, po czym zerwał się na nogi i odskoczył. Pozwolił Ishidzie zająć jego miejsce. Ku jego zdziwieniu razem z nim przybył jego oddział, a nawet paru konnych Eeriona.
= Co się stało? = Zapytał się w myślach.
- Proszę się odsunąć! – Usłyszał za sobą czyjś głos – my się już zajmiemy resztą!
Dap uśmiechnął się lekko widząc jak piechurzy odpierają ataki wroga
= Niemal w ostatnim momencie. Zupełnie jak w baśniach = Stwierdził, osuwając się na ziemię, tracąc przytomność.




- Ale burdel… - mruknął potężnie zbudowany wojownik – widziałeś wcześniej taką masakrę?
- Nie – odparł drobniejszy – I całe szczęście, że się w to nie wpakowaliśmy
- Ja tam żałuję. Na szczęście nikt nas za nie pojawienie się nie opieprzy, bo generał nie żyje
- I dobrze. Nie żal mi gnoja. A teraz chodź! Musimy zdać relację reszcie
- Idź sam. Podoba mi się ten widok. Popatrzę sobie jeszcze trochę
- Tylko nie zrób nic głupiego - drugi zakończył rozmowę. Zeskoczył z gałęzi, na której ulokowali sobie punkt obserwacji na pole bitwy. Następnie odpiął buteleczkę od pasa, odkorkował i wypił jej zawartość krzywiąc się lekko. Przeciągnął się i ruszył z nieludzką prędkością w głąb lasy.
= Nic się chyba nie stanie, jak zabiję trupa, czy dwa. No może trochę więcej = uśmiechnął się do siebie wojownik wyciągając wąski, dość długi i koszmarnie poszczerbiony miecz.
– Chodźcie dziatki. Dostarczcie mi choć trochę rozrywki – mruknął. Potem pobiegł w kierunku w którym ostatnio widział jakichś przeciwników.



Dap otworzył oczy. Przez chwilę półprzytomnym wzrokiem wpatrywał się w drewniany sufit, lecz chwilkę później w pełni wracając do zmysłów zerwał się z łóżka. A raczej próbował, bo gdy się podnosił się Ishida przycisnął go z powrotem do łóżka.
- Leż cholero! – Usłyszał
- To powiedz mi gdzie jestem i co się stało!
- Zemdlałeś gdy przyszliśmy ci na pomoc. A teraz jesteśmy w karczmie w której byliśmy 2 dni temu.
= 2 dni. A wydawałoby się, jakby od tamtego beztroskiego momentu minęły lata = pomyślał. Potem przypomniało mu się, jak walczył z trupami
- A w jaki sposób byliście w stanie nam udzielić wsparcia? Co z atakującymi?
- Skończyli się. Co najciekawsze spora ich część przy nas najnormalniej w świecie upadła. I nie wstała. Coś co ich tutaj trzymało musiało zniknąć. A przy was wciąż walczyli, więc wykluczyłem możliwość śmierci twórcy. Wiesz kto, lub co może być za to odpowiedzialne?
Przed oczami Galothija po raz kolejny pojawiła się biała twarz
- Nie – odpowiedział natychmiast
- Kłamiesz – uśmiechnął się Ishida. Ale spokojnie, odpoczywaj teraz, później wyciśniemy z ciebie prawdę.
Ishida zgasił świeczkę, po czym ruszył w kierunku drzwi.
- Ishida… Czy ktoś moich… No wiesz. Przeżył? – Dap zapytał do odchodzącego.
- Nie. Przynajmniej my nie widzieliśmy nikogo.
- Szczery aż do bólu – skwitował. – A teraz daj mi spać.
Ishida uśmiechnął się smutno i zamknął drzwi. W pokoju zapanowała idealna ciemność. Zza zasłon zawieszonych na oknach nie było widać ani gwiazd ani księżyca.
© 2003 - 2025 HMT. Design & Code by gnysek.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.